*Ten rozdział nie ma nic wspólnego z historią Alice i Luke'a. Jest to po prostu dodatek świąteczny, który generalnie miał się nie pojawić, ale jednak zmieniłam zdanie. ;-) Zapraszam do czytania.
*Perspektywa Luke'a*
Płatki śniegu swobodnie opadały na jej brązowe długie włosy. Robiliśmy już ostatnie zakupy przed świętami. Pakowałem już ostatnie torby do bagażnika mojego auta, kiedy brunetka odwróciła się na pięcie i poszła pewnym krokiem w kierunku śmietników. Zmarszczyłem brwi, byłem zdezorientowany jej zachowaniem. Stanąłem w miejscu i uważnie przyglądałem się jej. Brunetka szła powoli przez parking, a jej obcasy delikatnie stukały o dopiero co odśnieżony beton parkingu. W pewnym momencie kucnęła koło kontenerów i wyciągnęła rękę przed siebie. Pocierała delikatnie palce jakby wabiła kogoś. Nie widziałem za bardzo co tak przyciągnęło uwagę brunetki ponieważ zasłaniała mi widok jej sylwetka ustawiana do mnie tyłem. W końcu brunetka odwróciła się do mnie tuląc do swojej piersi małego białego kotka. Podeszła do mnie pocierając delikatnie jego futerko. Kotek był ewidentnie wychudzony i zaniedbany. Nie mogę pojąć tego faktu że ludzie biorą zwierzęta do domów jako prezenty na święta, a jak się one już znudzą to wtedy wyrzucają je na śmietnik jak zepsutą zabawkę. Jak można być tak bezdusznym człowiekiem...-Weźmiemy go?-zapytała patrząc głęboko w moje oczy
-Alice...-wypuściłem powietrze z głośnym świstem
-Luke proszę. On nie ma rodziny.
-A co jeśli ma?
-Pff... Chyba sam w to nie wierzysz. No proszę.
-A pomyślałaś co powiedzą chłopaki?
-Na pewno się ucieszą, a poza tym to odkąd obchodzi cię zdanie chłopaków.
-Od zawsze? W końcu ze mną mieszkają.
-Przestań tak mówić. Nigdy nie liczyłeś się z ich zdaniem. Luke proszę, w święta nikt nie powinien być sam. A on zamarznie na tym mrozie, albo umrze z głodu. Wiem że masz serce, proszę weźmy go ze sobą.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
-Luke proszę. Zobacz jaki jest słodki!
Spojrzałem na małe puchate zwierze. Kotek był wtulony w płaszcz Ally. Uważnie obserwował moje ruchy swoimi oczkami. Pogłaskałem go delikatnie, a on zaczął cicho mruczeć. Alice patrzyła na mnie swoimi oczami błagając mnie byśmy go wzięli ze sobą. Może to nie będzie taki zły pomysł. w końcu to uszczęśliwi moją brunetkę, a dla mnie to jest jedną z ważniejszych rzeczy.
-Niech ci będzie...- powiedziałem
Ally rzuciła się na mnie tuląc się do mojej piersi i dziękując mi chyba ze sto razy.
-Dobra, dobra. Musimy mu coś kupić. Wsiadaj jedziemy do zoologicznego.-rzekłem
-Jesteś najwspanialszym chłopakiem na świecie.
-No wiem...
-I do tego skromnym.
-Ja jestem bardzo skromnym chłopakiem.
-Waśnie widać.
Zatrzymałem się pod sklepem. Wysiadłem z auta i wszedłem do budynku. Ally została sama w aucie bawiąc się z kotkiem. Kupiłem wszystkie potrzebne rzeczy i z powrotem wsiadłem do auta i tym razem pojechałem już do domu. Wjechałem na podjazd i zacząłem powoli wnosić zakupy do domu. Ally od razu poszła do domu nawet nie pytając czy przypadkiem mi nie pomóc, ale cieszyłem się że brunetka jest szczęśliwa.
*Perspektywa Alice*
Weszłam szybko do domu, nawet nie pomogłam blondynowi w rozpakowywaniu auta. Nie chciałam by nasz nowy członek rodziny marzł jeszcze na mrozie, a na dworze na prawdę było bardzo zimno.
Chłopaki siedzieli w salonie rozmawiając żwawo na różne tematy.
-A co ty tam masz?!-pisnął Mike
-Kot?-spytał zdziwiony Ashton
-Skąd wzięłaś kota?-zapytał Calum
-Jaki śliczny!-krzyknął Mike
Usiadłam na kanapie i położyłam znajdę na kolanach. Kotek natychmiast zwinął się w kłębek i usnął na moich kolanach. Opowiedziałam chłopakom jak znalazłam moje maleństwo. Chłopaki byli oburzeni na sam fakt ze ktoś mógł wyrzucić takie urocze stworzenie praktycznie na śmietnik.
W pewnym momencie Luke stanął w progu drzwi i znacząco odchrząknął. Wszyscy natychmiast spojrzeliśmy w jego kierunku.
-Nie macie co robić?-spytał opierając się o framugę drzwi
-Jeszcze zostało nam parę spraw do załatwienia...-powiedział Mike
-No to na co czekacie? Bierzcie się za pracę.-mruknął
Chłopcy posłusznie opuścili salon wychodząc z domu. Mogłam jedynie usłyszeć dźwięk silnika samochodu, a po chwili zapanowała absolutna cisza.
-My też musimy po pracować.-powiedział
-Wiem, ale szkoda mi go zostawić. Jest taki uroczy.
-Wcale nie. To tylko kot.
-To nie tylko kot. To żywe zwierzę które też ma uczucia jak ludzie, ale patrząc na ciebie miałaby co do tego wątpliwości.-warknęłam
-Co do tego że ma uczucia nie mam wątpliwości. A co do mnie to nie prawda. Mam uczucia. Tylko ty poświęcasz całą swoją uwagę jakiemuś tam kotu.
-AAA... Trzeba było tak od razu. Ty jesteś po prostu o niego zazdrosny.
-Nie jestem zazdrosny!
-Luke...
Odłożyłam delikatnie kota na kanapę i podeszłym do chłopaka. Zaplotłam ręce na jego karku i próbowała się do niego przesunąć z tym wyjątkiem że utrudniały mi to jego ręce zaplecione na piersiach.
-Luke nie musisz być zazdrosny. Kocham tylko i wyłącznie ciebie i to najmocniej na świecie.
-Nie jestem zazdrosny.
-Tak, wiem. Ty nie jesteś wcale zazdrosny, ale wiesz że cię kocham.
-Ehh... Ja ciebie też mała.-opuścił wreszcie swoje ręce i umiejscowił je w dole moich pleców przyciągając mnie tym samym do siebie
Pochylił się i pocałował mnie. Jego kolczyk wbijał mi się delikatnie w wargi.
-Musimy ubrać choinkę.-powiedziałam kiedy odsunęłam się wreszcie od niego
-Musimy teraz?-mruknął
-Sam mówiłeś że...
-Pieprzyć to co mówiłem.-ponownie wbił się w moje usta tylko tym razem łapczywiej
Luke delikatnie mnie popychał w stronę stołu. Szłam ostrożnie by nie potknąć się do momentu w którym poczułam na swoich plecach krawędź stołu. Blondyn złapał moje uda i pomógł mi usiąść na stole. Chłopak odsunął moje nogi i stanął pomiędzy nimi. Cały czas mnie całował i sunął w dół i w górę swoimi rękami po moich udach.
-Luke-szepnęłam kiedy chłopak próbował pozbyć się mojej bluzy- Musimy zacząć coś robić inaczej nie zdarzymy
Chłopak obcałowywał moją szyję i za wszelką cenę chciał się pozbyć materiału który uniemożliwiał mu patrzenie na moje kształty.
-Luke-warknęłam zirytowana-Nie mamy czasu, a poza tym chłopaki mogą zaraz wrócić
-Nie wrócą do wieczora. Możesz być tego pewna.
-Cholera chłopaku musimy zacząć przygotowywać się.
-Przecież jedzenie jest już gotowe.-mruknął w moja szyję
-Ale dom nie jest gotowy. Musimy posprzątać.
-Ally-przygryzł delikatnie skórę na szyi-Proszę kochanie.-potarł swoim nosem o mój
-Luke...
-Kochanie potrzebuję cię.-jęknął przeciągle
-Ja ciebie też potrzebuję, ale do innych czynności.
-No dobra, ale wiesz że tak łatwo nie odpuszczam.
Luke pomógł mi zejść ze stołu i sam poszedł na strych przynieść choinkę i wszelkie ozdoby. Poprawiłam bluzę i włosy, które były lekko poczochrane.
Niebieskooki ustawił choinkę w salonie. Zaczęliśmy ją ubierać.
-Nie możesz wieszać niebieską bombkę koło niebieskiej.-poinstruowałam
-Niby dlaczego?-zapytał marszcząc zabawnie brwi
-Ponieważ później to brzydko wygląda, a poza tym taka jest zasada.
-Wcale że nie! Zobacz jak ładnie to wygląda!-wskazał na cztery bombki tego samego koloru wiszące tuż obok siebie, co wcale ładnie nie wyglądało
-To nie wygląda ładnie.
-Głupota-prychnął
W końcu prawie skończyliśmy ubierać choinkę. Zostało jedynie założyć czubek. Stanęłam na palcach próbując dosięgnąć szczytu, ale to mi się nie udawało. Przeklęty wzrost.Luke widząc moje zmagania zaśmiał się cicho i zabrał błyskotkę z moich rąk a sam powiesił ją na czubku choinki.
-Ładna.-skomentował kiedy spojrzeliśmy na swój efekt pracy
-Piękna.-powiedziałam
-Powiedziałbym, że najładniejsza na świecie, ale bym skłamał ponieważ ty jesteś tą najładniejszą.-skomentował, a ja od razu oblałam się rumieńcem
-Jedno z głowy. A została tego jeszcze cała masa.-powiedziałam zmartwiona
-Nie martw się zdążymy na czas.-powiedział i potarł czule moje plecy
Wyszliśmy ma dwór i zaczęliśmy zakładać światełka na drzewko przed domem. Śnieg delikatnie prószył. Rozejrzałam się dookoła. Cały świat był pokryty w nieskalanej bieli. Niektóre domy były już ozdobione licznymi błyszczącymi się ozdobami.
-Daj zawieszę.-powiedział blondyn kiedy trzymałam w ręce dość sporą figurkę Świętego Mikołaja wspinającego się po drabince
-Dałabym sobie radę.-powiedziałam
-Nie. To do mnie należy łażenie po drabinach.
-Niech ci będzie.
Święty Mikołaj zawisł,a ja kłóciłam się z niebieskookim o to czy wisi on prosto czy może jednak krzywo.
W końcu ustawiliśmy poprawnie Mikołaja i mogliśmy zabrać się za sprzątanie domu. Luke konsekwentnie pomagał mi w każdej czynności. Luke'owi pozostało jedynie odkurzenie, a ja zabrałam się za szykowanie obiadu. Nakryłam dokładnie stół i podgrzałam wcześniej przygotowane dania.
Następnie weszłam na górę i zaczęłam się przygotowywać. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. Wybrałam w końcu bordową sukienkę z długim rękawem. Była skromna, ale w sam raz na dzisiejszy obiad. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół gdzie czekali już na mnie chłopaki. Zajęłam miejsce tuż obok Luke'a. Byliśmy już wszyscy w komplecie, więc zabraliśmy się za jedzenie. Naprawdę nie wiem ile razy chłopcy zachwalali moje dania przez co byłam bardzo zawstydzona i zdziwiona ponieważ wydawało mi się, że nie są tak idealne jak mówią. Cały wieczór minął nam bardzo przyjemnie. Rozmawialiśmy na wiele różnych tematów. Żartowaliśmy i śmialiśmy się praktycznie cały czas. Luke trzymał swoją dłoń na moim kolanie i delikatnie je pocierał, co jakiś czas składał drobne pocałunki na moim policzku. W końcu chłopaki pomogli mi posprzątać ze stołu. Zostałam sama z Luke'iem w kuchni. Sama zaoferowałam się by pozmywać naczynia. Podawałam chłopakowi pojedyncze talerze, a on je dokładnie wycierał. Po skończonej pracy weszliśmy do siebie do sypialni i padliśmy na łóżko.
-Nie mam siły.-powiedziałam- Nie dam rady wstać. Walić to będę spać w ubraniach.
-Musisz się przebrać. Będzie ci niewygodne.-powiedział Luke
-Trudno.
-Pomóc ci?
-Myhym...
Leżała na brzuchu, więc chłopak miał idealny dostęp do zamka w mojej sukience. Jego dłoń powędrowała przez cały krzyż, aż do zamka. Jego palce delikatnie rozsunęły go. Chłopak pociągnął materiał mojej sukienki, aż do mojej talii.
-Musisz usiąść.-powiedział śmiejąc się pod nosem
Wstałam leniwe mając nadal zamknięte oczy.
Chłopak złapał za krańce sukni i przeciągnął ją delikatnie przez moją głowę. Natychmiast opadłam na materac łóżka. Chłopak cicho zaśmiał się ze mnie po czym ułożył mnie na poduszkach odkrywając mnie przy tym kołdrą. Już prawie odpływałam kiedy poczułam przy sobie jego rozgrzane ciało. Jego tors osłaniał moje plecy dając przy tym przyjemne ciepło, które rozchodziło się po całym moim ciele. Jego duża dłoń oplotła moją talię.
-Dobranoc Kochanie.- wyszeptał w mój kark i ucałował delikatnie jego wierzch.
W końcu odpłynęłam w krainy Morfeusza...
Trochę spóźniony, ale jest :) Mam nadzieję, że się wam spodoba :) Również spóźnione, ale szczere. Życzę wam wszystkim Wesołych Świąt. :)
CZYTASZ
Trust Me
RomanceAlice przez całe życie miała pod górkę, ale ostatnie wydarzenia to zdecydowanie przesada. Luke chce jej pomóc, troszczy się o nią i opiekuje się nią. Nie pozwoli by choćby jeden włos spadł z głowy jego małej brunetki. Alice jedynie musi mu zaufać, a...