Rozdział 4

388 12 1
                                    

Pracowałam u Dronga już 2 tygodnie. Pracowałam tutaj ale nie tak na stałe jedynie w weekendy. Teraz będę mieć pełną wypłatę. Powinno wystarczyć na książki i zeszyty.
- Witam. Co sobie państwo życzy?- kolejni klienci odwiedzili dziś w ten piękny popołudniowy dzień pub Dronga.
- Poprosimy pizze z szynką, pieczarkami oraz z podwójną ilością sera.
- Coś do picia? Może cola z lodem w ten upalny dzień?
- Poprosimy.
- Dobrze, dziękuje.- uśmiechnęłam się i poszłam dać karteczke do kuchni której nigdy nie widziałam bo tylko kładłam zamówienie na parapecie okienka z którego wychodziło zamówione danie lub napój lecz było zamknięte. Chciałam raz tam wejść ale kuchnia o dziwo była zamknięta. Pytałam o to właściciela ale ten unikał pytania. Więc nadal pozostaje w niewiedzy.
Obserwowałam gości zza lady pubu. Niektórzy ludzie szli prosto do baru za kotarą przy której stał wysoki facet. Nie wiem po co on tam był bo to wyglądało jak z amerykańskich filmów jak gościu sprawdza ludzi przychodzących do jakiegoś szefa gangu czy nie wnosza broni albo czy maja hajs. Tutaj bylo prawie podobnie. Gościu stał i przepuszczał tych co coś mu pokazali w kurtce albo mu coś powiedzieli. Dziwny ten facet jest z kamienną twarzą.
W okienku pojawiła sie pizza i cola. Zorientowałam sie po dźwięku dzwoneczka który daje znak iż danie jest gotowe. Zabrałam i poszłam do państwa ze stolikiem pod małym okienkiem.
Wróciłam znów za lade i dalej obserwowałam gości.

-Przecież mówię. Jestem pewien że to ona. Czuje w niej ogromną magie. Miała być ona niewykrywalna przez wasze zaklęcia ochronne i być przez nie chroniona!- krzyczał elf.
- To nie możliwe aby ochrona osłabła albo całkiem zniknęła. Trzeba natychmiast coś zrobić inaczej śmierciorzercy ją znajdą!- zwrócił się oburzony Severus do dyrektora.
- Sprowadzimy Ellerin. Teraz musimy ją osobiście chronić. Nie mamy innego wyjścia.- dodał ze zrezygnowaniem Dumbeldore.- Pojdziemy do niej. Podobno pracuje u Dronga więc pójdziemy do niej pod wieczór gdy bedzie w domu bo tak na osobno nam nie uwierzy. Musi poznać prawde też od swojej przybranej matki my tylko ją uzupełnimy.

Leżałam na kocu na zielonej trawie. W oddali błyszczała woda. Był piekny wieczór. Rozgwieżdżone niebo i piekny sierp księżyca. Czego chcieć wiecej?
Pora wstawać. Leżałam tutaj już od zachodu słońca. Mama się pewnie martwi więc pora wracać. Przybrałam postać czarnego wilka i pobiegłam w strone domu.
Nie wiedziałam, że czeka na mnie niespodzianka.

EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz