Rozdział 19

127 7 1
                                    

*Eller*

Jechaliśmy pociągiem do Hogwartu. Dyrektor nie chciał odbierać nam tej przyjemności.
Siedzieliśmy ja z Haldirem i jakieś dziewczynki. Widać było, że są ciekawskie bo ciągle spoglądały na nas. Będziemy sensacją w szkole.
Dzień chylił się ku końcowi. Ciekawskie dziewczynki coraz bardziej się kręciły na swoich miejscach. Czas przebierać się w szkolne szaty.

Dojechaliśmy do stacji. Wielki mężczyzna, który miał na imię Hagrid. Poprowadził nas do łódek, którymi przepłyneliśmy jezioro. Zamek był ogromny i piękny. Tego słowami nie można było opisać. To trzeba zobaczyć.

Staliśmy przed drzwiami do Wieljiej Sali jak się dowiedziałam ze szeptów 11-letnich dzieci. Nie obyło się bez pytań dlaczego my przystepujemy razem z nimi do szkoły, dlaczego mamy takie uszy, dziewczynki podziwialy moją urodę i ozdoby a chłopcy posturę Haldira. Nawet pytali się czy jesteśmy rodzeństwem. W trakcie pytań zauważyłam jak dołączył do nas razem z Minewrą brązowo włosy elf. Był wysoki chociaż nie umięśniony jak Haldir.
- Witam- tu ukłonił się co zaowocowało dziwnymi spojrzeniami i zachwytem maluchów.- Nazywam się Pani Lindir. Przyboczny lorda Elrodna z Imladris.

Był szczupły co widać było po pełnionej funkcji przybocznego. Haldir mi wspominał coś o Imladris i Elrondzie. Na głowie miał coś w rodzaju diademu jak każdy elf. Jego oczy miały kolor brązowy co dodawalo mu trochę urody, a twarz taka delikatna jakby chlopięca jeszcze. Mimo tego wyglądal na moj wiek. Haldir byl starszy co nieco mimo iż twierdził, że ma prawie tyle co ja. Wydaje się na spokojnego faceta nawet.

Nie było mi dane długo się zastanawiać nad nowo przybyłym bo już wchodzilismy na ceremonie do Wielkiej Sali.

Jak sama nazwa wskazywała była ogromna, 4 stoły wypełniały salę i jeden na końcu dla nauczycieli. Wśród nich zauważyłam ojca. Czarodziejka stanęła przy niskim taboreciku z listą w ręku.
- Hannah Dark- wezwała ją do siebie. Byla to drobniutka i pulchna dziweczynka o ciemnych włosach.
- Ravenclaw! Wykrzyczała tiara przymierza.
- Sam Fartkwey.
- Gryfindor!
Jeszcze pięć dzieci poszło. Ciekawe kiedy ja będę albo chlopaki.- tu mialam na myśli Haldira i Lindira.
- Ellerin Snape! - aż się przestraszyłam gdy zostalam nagle wezwana.
Podeszłam i usiadlam na taboret. Denerwowalam się dokąd pójdę. Severus opowiadał mi o domach w Hogwarcie. On sam był w Slytherinie. Mame poznał gdy zdobył tytuł Mistrza Eliksirów. Obym trafiła tam gdzie będą świetni ludzie, pomocni i uczciwi.
- Ravenclaw!
Moja mina musiała wyglądać komicznie gdy to usłyszałam. Podeszlam do stołu pelnego rozradowanych uczniów. Oby Haldir trafił tam gdzie ja.
- Lindir z Rivendel ( inna nazwa Imladris)
-Ravenclaw!
Trafil tam gdzie ja. Zostal tylko Haldir.
Po około siedmiu uczniach przyszedł czas na Haldira. Bardzo się denerwowalam, aż Lindir siedzacy obok mnie spojrzał się na mnie. Wyczuwał moje podenerwowanie.
Chwile to trwało zanim tiara wykrzyczała dom.
- Gryfindor!
Czułam jakby ktoś ze mnie spuścił powietrze. Czułam zawód i smutek.
Na środek wyszedł Dyrektor.
- Nie będę was w tym roku nudził przemówienia mi ale chcę tylko dopowiedzieć iż gościmy i mamy zaszczyt uczyć trzech wspaniałych elfów jak zapewnie zauważyliście. Powitajcie ich gorąco.- Rozległy sie gromkie brawa.- a teraz możecie wszamać do woli. Smacznego!- tu klasnął w dłonie a stoły aż zaskrzypiały z powodu ciężaru.
Niestety ja nie byłam głodna. Patrzałam pustym wzrokiem za Haldirem, ktory rzomawiał z jakimiś chłopakami.
Poczułam czyiś dotyk na ramieniu.
- Pani wszystko w porzadku?
- Tak.
- To dlaczego patrzysz w stronę Strażnika? Bedziecie sie spotykać jak nie na lekcjach to po nich. - prubował mnie pocieszyć.
Był delikatny, nie naciskał.
Zjadłam jakąś salatkę, nawet była dobra.
Po skończonym posiłku i rozmowie z świeżo upieczonymi krukonami którzy sie pytali jak to jest być elfem poszliśmy do wieży zachodniej na 7 piętrze. Pokój wspólny był duży a w nim pełno foteli, stolików, sof i biblioteczka. Wszyscy pierwszoroczni rozeszli sie do swoich pokoi a ja zostałam zaprowadzona przez Lindira na sam szczyt wieży domu.
- Jak dyrektor powiedział przyznał nam szczyt wieży sa dwa pokoje. Jeden mój po lewej stronie a Twój po prawej. Rzeczy już tam są. Jak by co to pukaj nawet w nocy. Jutro wszystko ci opowiem czego będę cię uczył jak tylko bedzie czas. Dobranoc.

Pożegnał się i poszedł do siebie.
Ja tak samo uczyniłam.
Długo nie moglam zasnąć tęskniąc za ukochanym. A może to próba? Takimi myślami zasnełam.

Witam was po troche długim czasie. Dlaczego? Bo trochę sie zawiodłam na was ( nie mówię tu o Franczeskahappy). Coś słabo z waszą aktywnością. Ani gwiazdek ani komentarzy. Trochę nikła motywacja.

Nastepny rozdział będzie jak rozdział dostanie minimum 5 gwiazdek.
Pozdrawiam i powodzenia! :D

EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz