Rozdział 24

104 9 1
                                    

Dyrektor nie był nie miły. On był wkurzony. Takiej akcji jaka wydarzyła się podczas ostatniej lekcji jeszcze nigdy nie miała miejsca w tej szkole.

- Jak tak możecie postępować!- krzyczał Dumbeldore - Jak śmiecie wykorzystywać swoje moce przeciw sobie. A ty młoda panno- zwrócił się do Calesey- przekroczyłaś wszelkie granice. Z dniem kiedy pani Pomfrey wyleczy ci tą zbitą głowę zostajesz wydalona ze Szkoły Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie! A z wami porozmwaiam później gdy dojdziecie do siebie. Macie karę na tegoroczny bal.

Tymi słowami wyszedł ze Skrzydła szpitalnego. Nawet nie zauważył jak jest źle z czarnym wilkiem.

Łapa Haldira wyglądała poszarpana i w złym stanie. Bok Lindira nic lepiej nie wygladał, ledwo żył. Nie wspominając o pogryzieniach i zadrapaniach. Ja troche lepiej wyglądałam. Miałam tylko zadrapania i ugryzienia.

Wcale nie miałam ochoty na ten zakichny bal. Martwilam się o Lindira. Haldir dostał nauczkę. Teraz wiem nie tylko ja ale i wszyscy w szkole jaki z niego dupek. To dlatego był w tym świecie a nie tam z innymi elfami.

- Severusie- mowiła z drżącym głosem pani Pomfrey. - Traci za dużo krwi. Może z tego nie wyjść. Rana jest zbyt głęboka.

- Cholera...- przeklnął ojciec.

Hmmm... czy czasem ostatnio nie uwarzyliśmy eliksiru, ktory po natychmiastowym podaniu zlepi rane i przyspiesza gojenie właśnie takich śmiertelnych ran jaką miał Lindir.

Natychmiast wstałam i wyszłam słysząc wołanie ojca. Musiałam szybko przynieść ten eliksir. Nie pozwole na śmierć przyjaciela. Miałam mało czasu.

*Lindir*

Gdy doszliśmydo Skrzydła szpitalnego padlem na łóżko. Odrazu mną zajęła się pani Pomfrey. Bok był przecięty przez Calesey nożem. Ledwo byłem przytomny. Krew się lała a ja nawet już nie zważałem na krzyki dyrektora. Miałem mroczki przed oczyma. Haldir miał prawie odgryzioną łapę co równało się odgryzioną reką w pierwotnej postaci. Gdy się położyłem natychmiast powróciłem do swojej postaci.

Czułem że odpływam z tego świata. Wiedziałem, że rana jest zbyt głęboka i umrę.

- Ellerin... Eller...- muszę jej coś powiedzieć ważnego zanim umrę.

Nie przyszła. Czyżby mnie nie słyszała? Traciłem przytomność.

- Severusie on już majaczy. Proszę zrób coś!

Coraz bardziej odpływałem. Jednak umrę w samotności.

Rozdział kruciutki ale to na potrzeby akcji. Nie wszytkie muszą liczyć około tysiąc słów prawda? Teraz mam ferie więc i rozdziały będą częściej. Szkoła technikalna wymaga trochę poświęcenia od człowieka :D

Pozdrawiam was moi czytelnicy ;)

EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz