Rozdział 5

343 15 0
                                    

Gdy przyszłam czekała na mnie mama w salonie. Była smutna i to bardzo. Razem z nią czekało trzech facetów i jedna kobieta. Jeden był tak stary że miał dobrze 80 na karku. Był ubrany w jakąś szatę która była w kolorze srebno-fioletowym ze srebnymi nitkami. Drugi mężczyzna wygladał na młodszego. Miał czarną szate i włosy, które dopasowywały się do jego ciemnych oczu. Trzeci zaś był koło mojego wieku ale wyglądał ze swoją posturą na tyci starszego ode mnie gdzies koło 20 lat. Był umięśniony to było widać po szerokich barkach. Miał długie blond włosy,niebieskie oczy i długie uszy. Wygladał jak te elfy z bajek. Nawet przypadł mi do gustu. Był ubrany w luźne spodnie z materiału i w koszule koloru spodni czyli koło koloru trawy. Miał też płaszcz koloru ziemno-zielonego. Dziwna mieszanka kolorów jakby chciał bawić się w komandosa buszującego w lesie. Kobieta była też w podeszłym wieku i ubrana też jak staruszek tylko w inne kolory.
- Witaj Patrycjo-uśmiechnął się do mnie staruszek- Nazywam sie Albus Dumbeldore i jestem dyrektorem Szkoły Magi i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
- Miło mi ale nie rozumiem co tu się dzieje.-odparłam ze zdziwnieniem.
-Spokojnie. Najpierw przedstawie ci pozostałych. To jest Minerwa Maconagall, nauczycielka transmutacji. Tutaj jest Mistrz Eliksirów, Severus Snape. A ten długo włosy blondyn to Haldir, Strażnik Lothlorien który nie jest w naszym świecie więc mamy gościa z innego świata.
- Emmm.... miło mi- nie wiedziałam co odpowiedzieć. Pierwszy raz widze tych ludzi a wogóle takich dziwnych. - O co tu chodzi mamo?
-Pozwól że ci wszystko wytłumaczymy.
- No ok. - usiadłam na wolnej pufce obok której stał Haldir.
Mama sie zebrała w sobie i z wielkim było widać poświęceniem zaczęła mówić. - Tak naprawdę nie jesteś moja córką tylko córką Severusa Snape'a.
- Że co?! Dlaczego mi nic nie mówiłaś?!
- Dlatego żeby cię chronić.- odpowiedział mój niby ojciec.
- Przed czym?- byłam już wręcz wściekła. Przed czym mogli by mnie chronić?
- Przed śmierciożercami, ponieważ masz dla nich niewyobrażalną moc z której mogliby zniszczyć świat zarówno czarodziejów jak i mugoli.-odpowiedziała nauczycielka.
- Tak naprawdę nazywasz sie Ellerin. Nie wiemy jaką masz konkretnie moc twoja matka była potężniejsza od Dumbeldore'a więc mozeny sie spodziewać takiej samej a nawet większej. Dlatego ciebie chronimy.
-Ciekawe....aż za bardzo. Czyli moja umiejętność zmieniana się w czarnego wilka to też część mojej magicznej mocy?
Wszyscy teraz na dobre patrzyli się tylko na mnie jakbym była jakimś kosmitą. Wogóle blondyn.
- To wtedy ciebie widzialem w lesie 2 tygodnie temu. Myślałem że to jakiś wilk przyszedł z innych terenow ale to ty byłaś.- rzekł zdumiony strażnik.
- Możliwe bo czesto biegam po lesie.
- Eller, musimy ciebie teraz umieścić w bezpiecznym miejscu ponieważ nasze zaklęcia ochronne nie wytrzymały takiego nacisku mocy. Widocznie nie wytrzymała i zaczęła kruszyć zaklęcia.
- Dosyć owijania w bawełne Dumbeldore- odezwał sie Snape.-Ellerin musisz iść z nami. Bedziesz uczyć się magii i czarodziejskiej w Hogwarcie i elfickiej magii razem z użyciem broni białej oraz tradycji i wielu innych rzeczy które twoja matka potrafiła i znała na tamtym świecie.
- Nauką posługiwania się bronią nauczę cię ja jeśli pozwolisz Pani- ukłonił się nisko Haldir.
- Tak oczywiście, fajnie by było ale co z moją tutaj rodziną przecież oni nie poradzą sobie bezemnie.
- Spokojnie wszysykim sie zajmiemy. Bedziemy ich wspomagać więc nie ma problemu. -uśmiechnął się dyrektor.
- Czy ona musi juz naprawde dzis opuścić dom? Chyba ma prawo wyboru prawda? Niech zostanie chociaż do końca wakacji- mowiła ze łzami w oczach matka.
- Wybaczy pani ale musimy ja jak najszybciej ukryć. Jej moc jest coraz silniejsza i musi tez sie nauczyć z nia radzić i panować nad nią.
- A jaką mam gwarancje że im pomożecie?-rzuciłam do starszego pana który przed chwilą rozmawiał z mamą
- Spokojnie zatroszczymy sie. Będziesz od czasu do czasu mogła ich odwiedzać jak będzie to tylko możliwe.- odpowiedział
- Zalatwmy to raz dwa bo za duzo mowicie a za malo robicie.- odpowiedział Severus- Idziesz z nami i uchronisz siebie i ich czy zostajesz na pożarcie przez śmierciorzerców i narazisz przy okazji tą tutaj rodzine?
Spojrzałam na twarze wszystkich. Wszyscy bez wyjątku oczekiwali mojej odpowiedzi. Nie, nie wiedziałam co w tej chwili myśleć. Chciałam ich chronić a zarazem być przy nich bo jaka mam gwaranche że oni mówią prawde i czy zaopiekują sie matką i siostrą. Nie wiem mam mętlik w głowie. Musze coś zdecydować. To jest zbyt trudne. Jednego wieczoru dowiadujesz sie ze ta rodziba z którą mieszkałam tak długo nią nie jest i mam potężne moce o których istnienia nie miałam pojęcia. Nie to nie jest normalne. To nie jest sen. To się dzieje naprawde.
Z wielkim wachaniem odpowiedziałam- Ja myślę że chyba jednak....

No to był moj najdłuższy rozdział. Jestem ciekawa jak tam wasze przemyślenia. Czy Eller zdecyduje się zostać a może jednak zaryzykuje? Czekam na wasze komentarze.
Pozdrawiam was. Do nastepnego rozdziału! :)

Czytasz= gwiazdka lub komentarz

EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz