Rozdział 9

197 9 0
                                    

Podziwiałam jego rzeźbione mięśnie pleców i ramion. Taki mężczyzna i nie ma kobiety? Dowiedziałam się tego od Trasa. Troche mnie to zaskoczyło ale wiem, że bynajmniej mogę bezkarnie sobie popatrzeć.
Stałam tak jeszcze przez chwilę ale zorientowałam się, że to może głupio wyglądać.
- Witaj.
Natychmiast się odwrócił z mieczem w ręku. Widziałam jego nagi tors. Widać było na całym ciele kropelki potu ale na takim umięśnionym ciele wyglądało to sexownie. Jego niebieskie oczy patrzyły na mnie pełne zaskoczenia.
- Witaj Ellerin. Wybacz za mój ubiór - a miał tylko na sobie spodnie- nie spodziewałem się ciebie tutaj.
- Nie szkodzi. Przyszłam z polecenia twojej mamy.
- Dobrze...emmm... tylko się pozbieram i pójdziemy na ogrody. Wyjdź z areny i idź białą kamienną ścieżką do ogrodu. Tam na mnie poczekaj.
Skinęłam głową na znak, że zrozumiałam i poszłam w stronę wyjścia z areny.
Były dwie drogi wyznaczające drogi do areny, koszar i stajni. Inna była na ogrody. Tak jak powiedział Strażnik droga do ogrodu prowadziła ścieżka wysypana białymi kamieniami. Do tych wojskowych budynków prowadziła ścieżka też z kamieni tyle że nie jednolitych. Łatwe do zapamiętania.
Znalazłam ławeczke o której wspominiał. Była jak wszystko inne rzeźbiona w motyw roślin. Ogród był duży i to bardzo. Znajdowały się tam wysokie żywopłoty. Wyglądało to jakby oddzielały jeden ogródek od drugiego coś w rodzaju pokoi. Zajrzałam do takiego jednego najbliższego "pokoju". Czułam słodki zapach kwiatów. Posadzone kwiaty okalały małą sadzawkę. Tyle kwiatów robiło bardzo miłe wrażenie. Takie kolorowe i tak piękne, że się nie chciało odrywać oczu. Niedaleko sadzawki z kwiatami było drzewo też obsypane drobnymi kwiatkami i rzucało cień na kamienną ławeczkę.
Podziwianie piękna tego przecudnego miejsca przerwał mi blondyn.
- Miałaś na mnie czekać na początku ogrodu.
- Wybacz Haldirze ale byłam ciekawa co sie znajduje za żywopłotem. Nigdy nie widziałam tak pięknego miejsca.
- Poczekaj to nie wszystko jest tu więcej ogrodów a wszystkie ogrody tworzą jeden wielki ogród. Chodź porozmawiamy i pokaże ci inne ogrody.
Skierowaliśmy się na główną ścieżkę na której miałam czekać.
- Dobrze Eller, a więc po dokonaniu przemiany będziesz się u mnie szkoliła pod względem wojskowym. Nauczę cię jazdy konnej, strzelać z łuku, jak posługiwać się mieczem oraz taktyki wojskowej.
- To wygląda jakbyśmy przygotowywali się do jakiejś wojny.
- Eller- spojrzał mi głęboko w oczy. Poczułam w klatce piersiowej taki ścisk. Uhhh.... no nie zakochałam się? To niemożliwe. Tak, przyznam podoba mi się ale nie znaczy, że odrazu sie zakocham! - mam za zadanie przygotować cię do życia tu i w naszym świecie. Myślę, że zrozumiesz powagę swojej sytuacji i roli.
- Spokojnie Haldirze- tym razem ja spojrzałam mu w oczy. Były pełne nadziei i jakby smutku.- rozumiem powagę sytuacji i chcę się nauczyć wszystkiego.
Nadal patrzał mi w oczy ale zauważyłam że mu ulżyło.
- Może chcesz poznać moje rodzeństwo? - uśmiechnął się. Nie wiedziałam że ma rodzeństwo. Jak na dom z dziećmi to było cicho, no jedynie że są już dorosłe. Okaże się jak ich poznam.
Poszliśmy dalej główną ścieżką i skręciliśmy w prawo. Spacerowaliśmy w ciszy rozkoszując się zapachem kwiatków na żywopłotach i śpiewem ptaków. Doszliśmy do ogrodu z którego dochodziły odgłosy zabaw i śmiechów. W ogrodzie bawiła się dość duża grupka dzieci. Na widok Haldira dzieci, w liczbie gdzieś więcej niż pięć, rzuciły się na niego, krzycząc pełne radości i uśmiechów. Gdy wyściskały Haldira zwróciły swe oczy na mnie. Było teraz widać ile ich było. Ósemka rodzeństwa, tyle liczyła ta radosna grupka dzieci. Widać że Strażnik o nich dba, a one bardzo go kochają. Miło tak się patrzy na tak szczęśliwą rodzinę.
- Eller przedstawiam ci moje rodzeństwo. To jest Arkada najstarsza z tej grupki ale młodsza odemnie.- dziewczynka gdzies kolo 15 lat z długimi blond włosami i lekko fioletową suknią, dygęła leciutko. Następnie byli coraz młodsi: Jasnira, Taren, bliźnięta Orem i Dorem, Sindira, Ingrem i Jeszcze paromiesięczne dziecko na rękach Arkadii Dargo. Będę miała co się uczyć. Tyle imion...
- Mam jeszcze braci bliźniaków o pare set lat młodszych- zapomniałam jak Tras mówił żebym się nie zdziwiła gdy ktoś mówi o swoim wieku oczywiście chodzi o elfów.- ale zostali w tamtym świecie aby pilnować granic Lothlorien.
- Dużo masz tego rodzeństwa.
- Dużo ale za to kochane. - uśmiechnął się słodko. Oh... te jego uśmiechy... są zniewalające.- choć Eller mamy jeszcze dużo do omówienia.
Wyszliśmy znów na główną ścieżkę. Haldir zaczął opowiadać jak będą wyglądały najbliższe zajęcia z nim. Odbywają sie one po południu czyli po lekcji z Arendią.
- Dobrze a jak wygląda ta przemiana? Jak się to odbywa? Czy to coś boli?
- Spokojnie nie wszystko naraz. Jak rozmawiałem ze swoją matką mówiła że sama zbytnio nie wie, ale z czego co czytała w Księdze jest to bezbolesne. Przemiana nastąpi o północy w dniu pełni księżyca, która wypada dzisiaj. Nie martw się wszystko będzie dobrze.- i znów ten jego zniewalający uśmiech. Patrzyłam na niego jak na jakiegoś boga. Eller opanuj się.
- Wszystko w porządku Eller?
- Tak tylko sie zamysliłam.
Kiwnął głową i poszliśmy dalej zwiedzać ogrody. Naprawdę co każdy był inny i niepowtarzalny oraz przepiękny. Czułam się jak w raju. Jak skończyliśmy spacerować, dzień chylił się ku końcowi. Nadchodził czas przemiany. Nadchodził nie tylko czas przemiany fizycznej ale czułam też że i wnętrza mnie.

Rozpocznie się nowe życie. Całkiem nowe życie.

EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz