Rozdział 39

74 4 0
                                    


*Ellerin*

Czułam jak wzbiera się we mnie moc. Czułam jej zew. Czułam jej mrowienie na skórze, a między palcami błyskały przepływy mocy. Nie potrzebowałam do tej walki konsturu. On był do zadań specjalnych. Uśmiechnęłam się na ta myśl jak zmiotę ich z powierzchni ziemi paroma ruchami dłoni. To  nie było żadne wyzwanie. Jeden z nich widocznie nie był cierpliwy i ruszył do ataku, a ja natychmiast odwróciłam jego zaklęcie przeciwko niemu. Widocznie nie był zbytnio zadowolony, bo od razu zniknął mi z oczu zmieciony swoją klątwą. Ogarnęło mnie chwilowe zadowolenie, które natychmiast zniknęło wraz z atakiem na Haldira. Wtem zaatakowali wszyscy. Zaczęłam odbijać stworzoną tarczą wokół nas ich zaklęcia. Moc dawała się coraz bardziej we znaki, więc gdy ustabilizowałam ochronę zaczęłam zabijać każdego w zasięgu wzroku. Zebrałam moc i wypuściłam coś w rodzaju nici, która przeskakiwała na każdego wyciągając z ich ciał coś przezroczystego. To COŚ wróciło do mnie. Czułam jak weszło we mnie i napełniło mnie jak coś w rodzaju woda szklankę. Przeszło przez dłonie i dalej aż nie rozeszło się po całym ciele. Walka trwała chwilę. Wszyscy przeciwnicy zostali unicestwieni. Czułam się podekscytowana.

-  Ukochana nic ci nie jest?

Chwilę potrwało nim doszłam do siebie, ponieważ nadal czułam potrzebę wyładowania nadmiaru emocji i mocy. Musze popracować nad tym.

- Spokojnie Haldirze nic mi nie jest.

Odsunął się ode mnie parę kroków. W jego oczach widziałam strach i niedowierzanie. 

- Ellerin coś ty zrobiła? Jak ... Kim ty jesteś?

- Nie rozumiem cię.- naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi.

- Ty... Wyglądasz jakoś inaczej...

Przyjrzałam mu się chwilę myśląc o co mu chodzi. Stworzyłam sobie lustro i spojrzałam na siebie. Chwilę stałam jak sparaliżowana widząc jak wyglądam. Leciutko jasnofioletowa skóra wokół której była aura z leciutkiej mgiełki i połyskiwała. Moje włosy były nadal bujne i brązowe, ale oczy płonęły białym światłem, a uszy były tak samo długie i spiczaste. Na sobie miałam okrycie z cieniutkiego materiału przepasany na biodrach oraz piersiach uwydatniając moje kształty i jeszcze bardziej obfity biust. To nie byłam ja.

- Ale... jak to...- powoli zmieniałam się na powrót do elfiej postaci. Moc już nie buzowała we mnie jak do tej pory. Powoli wracałam do normalności.

- Nie wiem Ellerin ale to nie wyglądało za dobrze. Powinniśmy porozmawiać o tym z kimś kto by nam to wyjaśnił. To nie było normalne.

Zostawiliśmy leżące ciała w lesie i skierowaliśmy się do Hogwartu.

EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz