Minęło sporo czasu od bitwy i śmierci Mistrza Ostrzy. Była połowa sierpnia. Jeszcze dwa tygodnie i znajdę się w Hogwarcie. Haldir nadal chodził smutny. Nawet lekcji mu się nie chciało prowadzić tak jak Arendii. Miałam Wielką Księgę, którą posługiwała się moja matka. Stwierdziła, że mogę się spokojnie uczyć sama więc z niej uczyłam panowania nad mocami i odkrywania ich.
Księga była ogromna, ale mieściła się do zaczarowanej torby. Zaklęcia, którego powieksza pojemność torby ale nie zmienia jej stanu fizycznego nauczył mnie ojciec. Widział jak czasem taszcze książki do ogrodu więc conieco mi pokazał przydatnych zaklęć.
Mieszkał w posiadłości odkąd wydarzył się ten atak. Miał oko i na rodzinę jak i na mnie. Dużo rozmawialiśmy gdy miałam wolny czas. Severus był nawet wporządku, mimo swojego przerażającego wyglądu i aury, która mu towarzyszyła.Od czasu do czasu przychodziłam do Haldira i albo spędzałam czas pocieszając go, albo chciał zostać sam. Tak minęły mi następne prawie dwa tygodnie. Strasznie długo przeżywali utratę najbliższych.
Do rozpoczęcia roku szkolnego zostało dwa dni.
Dziś mam iść z ojcem i Haldirem na zakupy aby kupić wszystko co niezbędne do szkoły. Ostatnio zauważyłam, że poprawił mu się humor, bo nie chodził już taki smutny. Cieszyło mnie to jak rodzina pogodziła się ze śmiercią głowy rodziny.
Kupiliśmy wszystkie składniki potrzebne do zajęć z eliksirów. Nadszedł czas na szaty.
Poszliśmy do najpopularniejszego sklepu krawieckiego na Pokątnej. Na pierwszy ogień poszłam oczywiście ja. Stanęłam na stołku i jakaś pani zaczęła mnie mierzyć i cudować bo wiecznie mnie odwracała to podnosiła ręce, to mierzyła wszystko. Strasznie męczące to było więc dobrze że poszliśmy kupić szaty jako przed ostatni sprawunek na liście.
Nadszedł czas na Haldira. Nie wyobrażam sobie jego w tych szatach. Długowłosego blondyna o masywnej budowie w mundurku szkolnym. Na codzień był przyzwyczajony do luźnych strojów lub zbroi. Ale teraz... no ledwo się powstrzymywałam od śmiechu. Byl taki słodki kiedy próbowali znaleść dla niego szatę.
Po wielkiej bitwie stoczonej w sklepie przyszedł czas na wybór różdżki. Zastanawiałam się jak ja moge wybierać różdżkę skoro mam konstur. Jedynie Haldir może coś wybierać bo jest Strażnikiem, czyli nie uczył się zbytnio magii.
Weszliśmy do Oliwandera bo tu, jak twierdzi ojciec, są najlepsze różdżki.
- Witam cię Ellerin i ciebie Haldirze.- ukłonił się w naszą stronę.
- Witam Pana- odpowiedziałam.
- Myślę, że różdżka będzie potrzebna tylko dla Strażnika. Nie wiem czy będę miał odpowiednią ale zobaczymy.- uśmiechnął się i poszedł między regały wypełnione pudełeczkami.
Strasznie długo szukał. Wkońcu podszedł do ukochanego (oczywiście Severus nic o tym nie wiedział) wyciągnął zieloną różdżkę.(różdżki wymyślone przeze mnie) Niestety nie pasowała. Podał mu fioletową. Znowu nie pasowała. Olivander poszedł gdzieś do magazynku, bo nie poszedł między regały.
Przyszedł z niewiarygodnie poważną miną. Trzymał w ręku pięknie zdobioną szkatułkę z ciemnego drewna. Wyciągnął z niej różdżkę która nie była z drewna tylko z kryształu! Mieniła się wszystkimi kolorami tęczy. Zaparło mi dech w piersiach. Nie wiedziałam co powiedzieć. Była poprostu cudowna. Haldir wziął ją do reki a ona... go wybrała. Olivander byl oszołomiony tym zdarzeniem.
- Ta różdżka będzie na zawsze twoja. Jest to potężny artefakt.
- Potężniejsza niż Czarna Różdżka?
Sklepikarz spojrzał na ojca i kiwnął głową na znak zgody. - Stworzona podobno przez Wysokie Elfy, które nie mieszkają już tutaj bo podobno wyginęły sprzed tysiącami lat a może i więcej. Tak mówi legenda.
Wszyscy wpatrywaliśmy się w niego gdy to mówił. Nawet ponury Snape wpatrywał się z zaciekawieniem. Poprostu nie wierzyliśmy w takie cudowne rzeczy.
- A czy ona jest potężniejsza niż mój konstur?
- Nie znam właściwości twojego konsturu bo nigdy nie widziałem go na oczy.
Machnęłam ręką i mój pierścień zamienił się w konstur. Długi konstur, który na górze miał osadzony kryształ odcienia fioletu i mieniący się kolorami tęczy co oznaczało w nim kryjące się moce. Cały artefakt był pokryty świecącymi runami i okuty w złote wzory. Wszyscy wyrazili zachwyt jednym "ohhhhh...". Zadałam to pytanie nie dlatego, że Haldir może być mocą równy mnie ale dlatego, że on zna się na różdżkach i myślę iż powie mi jaką posiadam i ja i konstur moc.
Olivander oglądał z uwagą z daleka. Podałam mu ale jakaś siła odpychala jego rękę. Nie mógł jej dotknąć.
- Różdżka nie pozwala innym osobom oprucz ciebie dotknąć się. Czuję w niej niewyobrażalną moc, która jest niedostępna dla nas czarodziei. Używaj jej z rozwagą. Skoro ona tylko tobie jest posłuszna to drzemie w tobie coś czego my nie możemy osiągnąć zapewnie nigdy.
- Ćwiczyłem z nią pojedynki porównując czy na to co narazie odkryła na bitwie potrafi to kontrolować i bronić się. Broniła się wyśmienicie jak na kogoś kto nie zna zaklęć.
- Tak twoja córka zapewne jest potężna. Potężniejsza od samego Dumbeldore'a i Sam-Wiesz -Kogo.
- To zapewne.-przyznał Severus.Po skończonej rozmowie poszliśmy do restauracji zjeść obiad i deser. (jestem głodna xD) Po skończonych zakupach i restauracji udaliśmy się w stronę posiadłości.
Byłam wykończona, ale wszystko mamy kupione. Teraz tylko trzeba się spakować. Już nie mogę się doczekać kiedy będę w Hogwarcie. Myślę, że tam będzie w miarę bezpiecznie.
Rzuciłam się na łóżko totalnie zmęczona. Myślałam o Haldirze. Tęsknie za tym radosnym uśmiechem i cudnymi oczami. Kocham go. Jutro będzie wielkie pakowanie.
Rozmyślając tak odpłynęłam do krainy Morfeusza.
CZYTASZ
Ellerin
FantasyDziewczyna dowiaduje się, że jest elfką posiadającą niezwykłe moce. Jakie? Czy zapanuje nad nimi i nad sobą? Czy wśród tego całego zgiełku i tajemnic wokół niej odnajdzie prawdziwą miłość? Zapraszam do czytania. 65 miejsce w kategorii Fantasy - 20...