Rozdział 15

194 8 0
                                    

Tak tak znowu uprzedzenie przed treściami +18
Uprzedzam żeby nie było ze zgorszyłam jakiekolwiek osoby

Te osoby, które chca czytać dalej życzę miłej lektury.

* Eller*

Haldir ssał dalej mleko z drugiej piersi. Był odprężony co widać było po nim, zupełnie jak malutkie dziecko.
Pogoda coraz bardziej stawała sie duszna. Chmury były coraz ciemniejsze. Spojrzałam na mojego kochanego, który ssał dalej z zamkniętymi oczami od czasu do czasu trochę popieszczając piersi albo podczas ssania dłonią pieścił moją pochwę. Było bardzo przyjemnie. Niestety pogoda po chwili dała o sobie znać i nie pozwoliła cieszyć się dłużej tą chwilą.
- Haldir chyba bedziemy kończyć bo słyszę w oddali grzmoty i wiatr się zerwał.
Oderwał się od ssania i spojrzał smutnie na mnie.
- Jeszcze chwilkę, proszę.
- Musimy się zbierać bo zaraz będzie burza i to bardzo ostra.
- Daj jeszcze chwilkę.
Wessał się ustami w moje usta, a ręką penetrował dalej w moim kroczu. Ciągle nie może sie mna zadowolić.
Przerwóciłam go na plecy, usiadłam na nim, włożyłam jego penis we mnie i zaczęłam go ujeżdżać. Po jego minie widziałam, że mu się bardzo podoba i przynosi to wiele satysfakcji. Ten po chwili ustawił mnie tyłem do siebie "na pieska". Trzymał ręką za pierś masował ją i ugniatał. Posuwał coraz bardziej słysząc moje jęki. Czułam jak wzrasta we mnie ta fala, która chciała jeszcze więcej. Zbliżałam się do szczytu. Pomagałam mu napierając jeszcze bardziej na niego i pojękując jeszcze głośniej. Tak bardzo dobrze czułam się z nim. Zmienił pozycję i leżałam teraz pod nim. Czułam coraz większe pożądanie moje i jego. Posuwał mnie coraz szybciej a ja czułam zbliżającą sie falę szczytu.
Wraz z grzmotem czułam jak rozlewa się we mnie poraz drugi dzisiejszego dnia jego nasienie. Haldir dalej mnie całował po całym ciele, a najbardziej pieścił te miejsca wrażliwe na taki dotyk czy pieszczotę. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczął padać deszcz. Gdy już skończył padł koło mnie i patrzyliśmy sobie nawzajem w oczy. Głaskał mnie po już mokrych włosach. Nie przeszkadzał nam deszcz.
- Cudnie wyglądasz. Kochałbym się z tobą ciągle. Kiedy tylko zechcesz. Jestem cały Twój i tylko Twój.
- A ja cała Twoja.- pocałowałam go w jego delikatne usta.- Kocham cię.- Haldir na ten znak porwał mnie do jeziora.

*Severus*

Siedziałem sobie w moim a jakże ponurym i cichym domu. Jak bym chciał mieć teraz mieć przy sobie córkę i ukochaną żonę.
Patrzałem tak patrząc przez okno. Pogoda się psuła. Burza nadchodzi, a raczej coś więcej. Po jakimś czasie zerwał się wiatr. Grzmoty było słychać w oddali. Po jakiś dziesięciu minutach gdy burza była coraz bliżej wpadł do mieszkania patronus w kształcie feniksa. Burza i patronus Dumbeldora nigdy nie wróżyła nic dobrego. Feniks przekazał wiadomość, że śmierciorzercy zebrali się przed posiadłością elfów. Podobno podjęli atak na ochronę domu oraz okolicznych ziem. Jak to zrobili że odnaleźli kryjówkę? Sam nie wiem.
Teleportowałem się do posiadłości. Zaklęcia ochronne nie ograniczały teleportacji sojuszniczych jednostek. Niestety miały jedną wadę. Można je zniszczyć rzucając naraz dużo zaklęcia uśmiercającego czyli Avada Kedawra. W domu był już zakon.
- Dobrze że jesteś Severusie- przywitał mnie Mr. Drops
- Gdzie jest Ellerin?
- Właśnie nie wiadomo. Posłałem patronusa aby ich odnalazł. Podobno są gdzieś w lesie który należy do posiadłości. Nie martw się wszystko będzie dobrze.
- Pfff... u cb wszystko będzie dobrze. Jak tak możesz mówić! Ty nie masz dziecka którego chca dorwać śmierciorzercy i przeciągnąć na złą stronę.
Nagle do salonu wpadł patronus- wilk i przekazał wiadomość że już biegną.
Nagle ziemia się zatrzęsła. Pierwsza warstwa ochrony została zdjęta. Jeszcze tylko dwie warstwy. Oby Ellerin zdążyła.

*Eller*

Przybył patronus który przekazał wiadomość abyśmy się natychmiast stawili w domu. Haldir wyczarował swojego patronusa w kształcie wilka i powiedział aby przekazał że już biegniemy. Nie czekając na niego zaczęłam się ubierać lało jak z cebra. Haldir był też już ubrany.
- Eller tylko się nie przestrasz. Zamienie się w wilka a ty usiądziesz na mnie i raz dwa przebędę las.
Nie czekając na jego przemianę, sama zamieniłam się w czarnego ogromnego wilka. Haldir był w wyraźnym szoku ale nie dał długo na siebie czekać i sam przemienił się w białego wilka.
Biegliśmy szybko do domu. Jak dobrze pobiegać po długim czasie w innej skórze.
Biegliśmy gdy nagle poczuliśmy jak ziemia zadrżała. Haldir stanął, popatrzał na mnie ze zgrozą i puścił się pędem przed siebie mówiąc mi w myślach abym też szybko biegła co sił.
Po chwili dotarliśmy do domu. Wpadliśmy z rozpedem do salonu wciąż w wilczych postaciach. Wszyscy spojrzeli się na nas dziwnie. Zrozumiałam że dziwnia panuje atmosfera wiec przywróciłam się do poprzedniej postaci.
- Ellerin!- ojciec podszedł do mnie z wielką ulgą na twarzy.
- Co się dzieje?- zapytałam wszystkich.
- Śmierciorzercy znaleźli kryjówkę i wiedzą że ty tu jesteś. Niestety ochrona nie wytrzyma zbyt długo pod ich naporem.
- Co z moim rodzeństwem i matką? - spytał Haldir swojego ojca.
- Została przeniesiona do głównej siedziby Zakonu. Są bezpieczni. Ty i Eller zaraz też się teleportujesz.
- Nie! Będę walczył razem z wami! Nie będę uciekał nie od tego jest Strażnik!
Następne trzęsienie ziemi zwiatowało, że druga warstwa została rozbita. Została jeszcze ostatnia.
Sama nie wiedziałam co robić ale czułam ich niepokój i narastające zagrożenie.
Wtem rozbiła się trzecia warstwa.
- Wszyscy na stanowiska!-krzyczał Dumbeldore- Haldirze jesteś odpowiedzialny za Ellerin.
Spojrzał na profesora dając znak że rozumie.
Ojciec podszedł do mnie i... ucałował mnie w czoło i przytulił. To było dziwne uczucie ale trwało krótko.

Zaczęła się bitwa.
Oby nie było dużo ofiar.


EllerinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz