Obudził mnie budzik. Szukałam go przez dobre trzy minuty. Nie wiem jak, ale budzik znalazłam pod łóżkiem. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki. Założyłam czarną koszulkę na ramiączkach, niebieskie jeansy, moją ulubioną bluzę i czarne trampki.
Na szybko zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Do szkoły miałam piechotą koło dwudziestu pięciu minut. W międzyczasie napisałam smsa do Jess.Do Jess:
Idziesz ze mną do szkoły? Jak rodzice?Od Jess:
Jasne, zaraz do ciebie dołączę. Opowiem ci po drodze.Po chwili zobaczyłam, jak moja przyjaciółka wychodzi z domu.
- Hejka. Żyjesz po imprezie?
-Jakoś żyję. Wczoraj miałam takiego kaca. I jeszcze matka zaczęła na mnie wrzeszczeć.
- Trochę przesadziłaś. Ty wiesz w ogóle, jak znalazłaś się w domu?
- No za dużo wypiłam fakt.Nie, nie myślałam o tym. Przypuszczam, że ty byłaś taka dobra, żeby mnie odprowadzić.
- Tak. Jake mi pomógł. Powiem ci, że nieźle mi się dostało od twojej mamy.
- Taak. Bywa wybuchowa.
- Wybuchowa to mało powiedziane - odparłam.
- Co?
- Nie wiesz? Nie powiedziała ci?
- Ale czego? Nie owijaj w bawełnę.
- Twoja mama mnie uderzyła.
Jessika stanęła jak wryta.
- Niemożliwe. Nie zrobiłaby tego.
- A jednak. Wiesz jak się czułam, jak mnie spoliczkowała? Jak szmata.
- Przepraszam cię za nią - powiedziała i przytuliła mnie.
- Okej. To ja przepraszam, że się tak uniosłam.
Nawet nie zauważyłam, kiedy doszłyśmy pod szkołę. Czekały już na nas dziewczyny.
- Hej Cleo. Fajne urodziny urządziłaś - powiedziała Angie.
- Tak. Było super - poparły ją El i Maddy.
- Dzięki, ale wczoraj miałam mnóstwo sprzątania - uśmiechnęłam się do nich.
- Dałaś radę? - spytała El.
- Tak.
Nie chciałam im narazie mówić, że pomógł mi Jake.
- Jestem z ciebie dumna - odezwała się Angie.
Wszystkie się roześmiałyśmy.
- Chodźmy, bo się spóźnimy.
Przebrałyśmy się i poszłyśmy pod klasę. Pierwsza była chemia.
Zajęłyśmy swoje ławki. Siedziałam razem z Maddy.- Słyszałam, że ma dzisiaj pytać - szepnęła Maddy.
Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Czemu ja nic nie wiem? Nic nie umiem.
- Spoko, jak zrobi kartkówkę to ci pomogę.
- Dzięki.
W tej chwili pani wyczytała osobę, która ma przyjść do odpowiedzi.
Na szczęście to nie byłam ja. Kamień spadł mi z serca. Niestety po paru nieudanych odpowiedziach kolegi z klasy wywołała mnie. Chcąc, nie chcąc wyszłam na środek sali.- Wiesz, jak napisać reakcję spalania całkowitego? - spytała nauczycielka.
Zaczęłam się głowić,ale nic nie mogłam wymyślić.
- Niestety nie.
Zadała mi jeszcze cztery pytania. Jakimś cudem na dwa znałam odpowiedź, więc dostałam dwójkę. Smok, tak nazywała się pani od chemii zaczęła znowu jakiś trudny temat, którego nie ogarnęłam. Nienawidzę chemii.
Następna była matematyka. Geometria. Jak mieć pecha, to mieć pecha. Cukierek, tak przezywaliśmy panią od maty, bo zawsze ubierała się na kolorowo, wywołała mnie do odpowiedzi. Oczywiście, żeby było śmieszniej zapytała mnie tego,czego akurat nie wiedziałam. Tym razem dostałam kosę.
Kiedy zadzwonił dzwonek byłam szczęśliwa. Następny był w-f. Nareszcie będę mogła odpocząć. Jak się okazało, myliłam się. Mieliśmy grać w piłkę nożną. Nie to, że nie lubię grać, bo nawet lubię, ale nie żebym od razu to kochała. Wybraliśmy dwie drużyny. Ze mną były Maddy i Jess. Zaczęłyśmy grać. Nawet dobrze mi szło, aż do pewnego momentu. Rosa,koleżanka z klasy zrobiła coś, czego chyba nikt się nie spodziewał.Hej dodaję kolejny rozdział,może jest choć trochę ciekawy.Oceńcie sami.Na prośbę koleżanki pisałam ze szczegółami,a przynajmniej się starałam.
CZYTASZ
Tajemnica wampira
VampireW małym mieście pewna dziewczyna obchodziła urodziny.Nie wiedziała,że wkrótce wszystko się zmieni.