Rozdział 22

3.2K 271 2
                                    

Obudziłam się dość późno. Była już 12. Poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Kiedy wyszłam zobaczyłam w pokoju Simona.

- Hejka - powiedział i się uśmiechnął.

- Hej - nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech.

- Musimy jechać z Jake'iem pozałatwiać kilka spraw na mieście. Zostaniesz sama?

- Jasne. Spoko.

- Nie będzie nas max godzinę.

- Okej. Wiem, gdzie co jest, więc dam sobie radę przez ten czas.

- Okej. To czesć.

- Pa.

Wyszedł i zostałam sama. Wyjrzałam przez okno. Miałam widok na podwórko. Odjechali autem Jake'a. Nie zamierzałam zostawać u nich dłużej. Nie po tym co się stało. Zaczęłam się pakować. W tej chwili usłyszałam skrzypienie schodów.

Co? Ledwo wyjechali, a już wrócili? - przeraziłam się.

Schowałam szybko torbę do szafy i się odwróciłam. W drzwiach zobaczyłam... Casandrę. Tą samą, którą widziałam z Jake'iem.

- Co ty tu robisz? - spytałam.

- A co ty tutaj robisz? - zapytała. Chyba była w lekkim szoku, że mnie tu zastała.

- Obecnie tu mieszkam.

- Niemożliwe - powiedziała i zaczęła się do mnie zbliżać.

- Okej. Wyjdź z pokoju. Teraz.

- Nie chce mi się - podeszła jeszcze bliżej.

Wkurzyłam się. Chciałam ją wyminąć, ale złapała mnie za nadgarstek i przyszpiliła do ściany.

- Co ty robisz? - spytałam. - Odbiło ci? Puść mnie! - próbowałam się jej wyrwać. Była nadzwyczaj silna.

- Posłuchaj mnie - powiedziała groźnie. Przestałam się wyrywać. - Zostaw Jake'a w spokoju. On jest mój. Rozumiesz? Nikt nie ma prawa go dotykać ani całować oprócz mnie. A tym bardziej... -spojrzała na mnie. - Takie nic, jak ty.

Wściekłam się nie powiem. Znowu zaczęłam się szarpać.

- Nie wyrywaj się. Nic ci to nie da. Lepiej zostaw Jake'a w spokoju bo pożałujesz. Zrozumiano?-zrobiłam groźną minę. Nie dam się szantażować.

- Zrozumiano?

- Nie - zaskoczyła ją ta odpowiedź - Nikt nie będzie mi rozkazywał - powiedziałam bardzo odważnie.

- Coś ty powiedziała? - wściekła się.

- To, co słyszałaś.

- Ja ci pokażę - powiedziała groźnie i uderzyła mnie.

Zatoczyłam się i upadłam na podłogę.

Kiedy się ocknęłam, dziewczyny nie było już w pokoju. Wstałam powoli i poszłam do łazienki ocenić szkody. Spojrzałam w lusterko. Miałam rozciętą dolną wargę.

Nie no, zabiję ją.

W szafce pod umywalką znalazłam wodę utlenioną i waciki. Przemyłam ranę. Zacisnęłam zęby z bólu.Po przemyciu wargi poszłam z powrotem do pokoju. Chciałam zadzwonić do Simona. Nie mogłam znaleźć swojego telefonu. Pewnie mi go zabrała, ale na dole też jest telefon. Podeszłam do drzwi i przeżyłam szok. Drzwi były zamknięte na klucz.

No pięknie. Ale się wpakowałam - pomyślałam.

Nic nie zrobię. Usiadłam na łóżku i czekałam na chłopaków. Oby szybko przyjechali
Po jakiś dziesięciu minutach usłyszałam, że podjeżdza pod dom jakieś auto. Szybko podbiegłam do okna. Nareszcie przyjechali. Słyszałam jak weszli do domu.

- Ratunku! - zaczęłam krzyczeć. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Usłyszałam jak ktoś wbiega po schodach. Chłopak przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.

- Simon. Dziękuję.

- Cleo... - odsunął mnie od siebie. - Co ci się stało?! - krzyknął, kiedy zobaczył moją twarz.

Wtedy przybiegł Jake.

- Co ci się stało?!

- Ty! - wskazałam na niego. Byłam wściekła. - To twoja wina!

- Moja? Ja cię nie pobiłem.

- Ty nie, ale twoja stuknięta laska!

- Coo? Casandra?

- Tak! - krzyknęłam i weszłam do pokoju.

- Zabiję ją. A to suka - usłyszałam.

- Jake! - zawołał Simon.

- Cleo? Co robisz? - spytał brunet wchodzac do pokoju.

- Pakuję się, nie widać?

- Czemu?

- Jesteś taki głupi czy tylko udajesz? - wybuchnęłam, ale zaraz się opanowałam. - Przepraszam.

- Nic się nie stało. Gdzie masz zamiar iść? Chyba nie do domu.

- Nie. Zadzwonię do dziewczyn. Może któraś mnie przenocuje.

- Ok. Zawiozę cię.

- Dzięki. Nie widziałeś może mojego telefonu? - spytałam.

- Chyba był na dole - powiedział i wziął ode mnie torbę.

Hejka ;)
Spodobało się=komentarz :)

Tajemnica wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz