Obudziłam się dość późno. Była już 12. Poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Kiedy wyszłam zobaczyłam w pokoju Simona.
- Hejka - powiedział i się uśmiechnął.
- Hej - nałożyłam na twarz sztuczny uśmiech.
- Musimy jechać z Jake'iem pozałatwiać kilka spraw na mieście. Zostaniesz sama?
- Jasne. Spoko.
- Nie będzie nas max godzinę.
- Okej. Wiem, gdzie co jest, więc dam sobie radę przez ten czas.
- Okej. To czesć.
- Pa.
Wyszedł i zostałam sama. Wyjrzałam przez okno. Miałam widok na podwórko. Odjechali autem Jake'a. Nie zamierzałam zostawać u nich dłużej. Nie po tym co się stało. Zaczęłam się pakować. W tej chwili usłyszałam skrzypienie schodów.
Co? Ledwo wyjechali, a już wrócili? - przeraziłam się.
Schowałam szybko torbę do szafy i się odwróciłam. W drzwiach zobaczyłam... Casandrę. Tą samą, którą widziałam z Jake'iem.
- Co ty tu robisz? - spytałam.
- A co ty tutaj robisz? - zapytała. Chyba była w lekkim szoku, że mnie tu zastała.
- Obecnie tu mieszkam.
- Niemożliwe - powiedziała i zaczęła się do mnie zbliżać.
- Okej. Wyjdź z pokoju. Teraz.
- Nie chce mi się - podeszła jeszcze bliżej.
Wkurzyłam się. Chciałam ją wyminąć, ale złapała mnie za nadgarstek i przyszpiliła do ściany.
- Co ty robisz? - spytałam. - Odbiło ci? Puść mnie! - próbowałam się jej wyrwać. Była nadzwyczaj silna.
- Posłuchaj mnie - powiedziała groźnie. Przestałam się wyrywać. - Zostaw Jake'a w spokoju. On jest mój. Rozumiesz? Nikt nie ma prawa go dotykać ani całować oprócz mnie. A tym bardziej... -spojrzała na mnie. - Takie nic, jak ty.
Wściekłam się nie powiem. Znowu zaczęłam się szarpać.
- Nie wyrywaj się. Nic ci to nie da. Lepiej zostaw Jake'a w spokoju bo pożałujesz. Zrozumiano?-zrobiłam groźną minę. Nie dam się szantażować.
- Zrozumiano?
- Nie - zaskoczyła ją ta odpowiedź - Nikt nie będzie mi rozkazywał - powiedziałam bardzo odważnie.
- Coś ty powiedziała? - wściekła się.
- To, co słyszałaś.
- Ja ci pokażę - powiedziała groźnie i uderzyła mnie.
Zatoczyłam się i upadłam na podłogę.
Kiedy się ocknęłam, dziewczyny nie było już w pokoju. Wstałam powoli i poszłam do łazienki ocenić szkody. Spojrzałam w lusterko. Miałam rozciętą dolną wargę.
Nie no, zabiję ją.
W szafce pod umywalką znalazłam wodę utlenioną i waciki. Przemyłam ranę. Zacisnęłam zęby z bólu.Po przemyciu wargi poszłam z powrotem do pokoju. Chciałam zadzwonić do Simona. Nie mogłam znaleźć swojego telefonu. Pewnie mi go zabrała, ale na dole też jest telefon. Podeszłam do drzwi i przeżyłam szok. Drzwi były zamknięte na klucz.
No pięknie. Ale się wpakowałam - pomyślałam.
Nic nie zrobię. Usiadłam na łóżku i czekałam na chłopaków. Oby szybko przyjechali
Po jakiś dziesięciu minutach usłyszałam, że podjeżdza pod dom jakieś auto. Szybko podbiegłam do okna. Nareszcie przyjechali. Słyszałam jak weszli do domu.- Ratunku! - zaczęłam krzyczeć. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Usłyszałam jak ktoś wbiega po schodach. Chłopak przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję.
- Simon. Dziękuję.
- Cleo... - odsunął mnie od siebie. - Co ci się stało?! - krzyknął, kiedy zobaczył moją twarz.
Wtedy przybiegł Jake.
- Co ci się stało?!
- Ty! - wskazałam na niego. Byłam wściekła. - To twoja wina!
- Moja? Ja cię nie pobiłem.
- Ty nie, ale twoja stuknięta laska!
- Coo? Casandra?
- Tak! - krzyknęłam i weszłam do pokoju.
- Zabiję ją. A to suka - usłyszałam.
- Jake! - zawołał Simon.
- Cleo? Co robisz? - spytał brunet wchodzac do pokoju.
- Pakuję się, nie widać?
- Czemu?
- Jesteś taki głupi czy tylko udajesz? - wybuchnęłam, ale zaraz się opanowałam. - Przepraszam.
- Nic się nie stało. Gdzie masz zamiar iść? Chyba nie do domu.
- Nie. Zadzwonię do dziewczyn. Może któraś mnie przenocuje.
- Ok. Zawiozę cię.
- Dzięki. Nie widziałeś może mojego telefonu? - spytałam.
- Chyba był na dole - powiedział i wziął ode mnie torbę.
Hejka ;)
Spodobało się=komentarz :)
CZYTASZ
Tajemnica wampira
VampireW małym mieście pewna dziewczyna obchodziła urodziny.Nie wiedziała,że wkrótce wszystko się zmieni.