Rozdział 32

3K 249 1
                                    

Cleo:

Kiedy się obudziłam ręka już mnie tak nie bolała. Powoli wstałam z łóżka. Bardzo chciało mi się pić. Poszłam do kuchni.

- Co robicie? - spytałam wchodząc do pomieszczenia.

- Cleo. Wstałaś. Jak się czujesz? - spytał Jake i podszedł do mnie. - Usiądź sobie. Zaraz będzie obiad.

- Aha - powiedziałam i poszłam do pomieszczenia obok. Były tam przeróżne napoje wliczając w to krew w zamrażalniku.

- Gdzie idziesz? - zapytał Simon.

- Strasznie mi się pić chce - powiedziałam i weszłam do pomieszczenia. Stanęłam jak wryta. Przede mną stał Nike. - Co ty tu jeszcze robisz?

- Jestem gościem Simona.

Odwróciłam się na pięcie. W drzwiach stał Simon. Uniosłam pytajaco brwi.

- Zostanie kilka dni.

- Chyba sobie żartujesz? - zapytałam.

- Nie.

- Będziesz musiała mnie znosić przez najbliższe dni - powiedział Nike. Odwróciłam się i zobaczyłam jak się szyderczo uśmiecha.

- Daruj sobie - odparłam. Wzięłam wodę i wróciłam do kuchni.

Nalałam sobie picia do szklanki i poszłam do pokoju na piętrze.

- Cleo, zaraz bedzie obiad - powiedział Jake, kiedy wychodziłam z kuchni.

- Nie jestem głodna - odparłam.

Usiadłam na łóżku i wypiłam zawartość szklanki. Odłożyłam ją na szafkę.

Jak ja mam znosić tego bałwana przez kilka dni? Co ja gadam, on tu może być kilkanaście dni. Za jakie grzechy? Zbyt dobrego wrażenia na mnie to on nie zrobił - myślałam.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Kto tam? - zapytałam.

Bez odpowiedzi do pokoju wpakował się Nike.

- Czego chcesz? - zapytałam.

- Chciałem przeprosić. Nie wiedziałem, że jesteś ranna. Nie chciałem ci nic zrobić.

- Podaj choć jeden powód, czemu miałabym ci wybaczyć? Od samego początku mnie wkurzasz.

Chłopak podszedł do mnie i szpojrzał mi w oczy.

- Posłuchaj. Wybaczysz mi bo jestem fajny, miły i ... przystojny.

- Jaaasne. Nie ze mną te numery. Jake cię nie uprzedził?

- Chciałem spróbować - powiedział i odsunął się ode mnie.
W tej samej chwili zadzwonił mój telefon.

- Przepraszam. Muszę odebrać - dzwoniła moja mama. Wcale nie miałam ochoty odbierać.

- Widzisz, teraz to ty mnie przepraszasz - powiedział i się uśmiechnął.

Odebrałam telefon.

- Halo?

- Córeczko? Co u ciebie słychać?

- U mnie? Szkoda, że wcześniej się mną nie zainteresowałaś. Wyszłam już ze szpitala.

- A co z twoją ręką i nogą?

- Dobrze.

- Przepraszam, że tak nagle wyjechaliśmy z tata.

- Taa. Zostawiliście mnie w szpitalu. Samą!

- Musieliśmy wyjechać. To była sprawa niecierpiąca zwłoki.

- Jasne. Plaża za granicą by na was nie poczekała - powiedziałam z sarkazmem.

- Córeczko mam do ciebie prośbę.

- Jeszcze masz czelność mnie o coś prosić? - zdenerwowałam się.

- Posprzątaj dom przed naszym  przyjazdem. Zaprosiłam znajomych.

- Nie.

- Co ''nie''? - zapytała mama.

- Nie posprzątam, bo nie ma mnie w domu.

- Jak to? Gdzie jesteś? Wróć do domu na czas i posprzątaj.

- Nie mieszkam już tam.

- Cooo? Gdzie ty mieszkasz?

- U znajomych. Ty ich nie znasz.

- Co?Ja cię wychowałam z ojcem. Miałaś wszystko. Ty niewdzięczna ladacznico.

Nie mogłam tego wytrzymać. Rozłączyłam się i opadłam bezradnie na łóżko. Zapomniałam, że w pokoju nadal jest Nike.

- Cleo, wszystko dobrze? - spojrzałam na niego.

- Wszystko słyszałeś - powiedziałam. Czułam, że łzy napływają mi do oczu. Słyszałam, jak wychodzi. I dobrze.  Chciałam zostać sama.

Po kilku minutach do pokoju wszedł Jake.

- Cleo?

- Co?

- Przykro mi z powodu rodziców - powiedział i usiadł obok mnie.

Nie wytrzymałam już i się rozpłakałam.

- Chodź tu - Jake mnie przytulił. - Wszystko będzie dobrze - pocieszał mnie.

Hejooo to znowu ja ;) Jak wam mija czas?

Tajemnica wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz