Rozdział 77

1.9K 178 10
                                    

Dziewczyny siedziały u mnie jeszcze z godzinę.Później musiały iść,bo babka od maty znowu zadała dużo pracy domowej.
El przekazała mi co mam zrobić na jutro i poszły.
Poszłam do kuchni.Przy stole siedzieli Jake,Simon i Tyler.Myślałam,że chłopak pojechał z Maddy do domu.

-Nie pojechałeś z dziewczynami?-spytałam.

-Nie.Dzwoniła moja ciocia.Przyjedzie tu.Chce zobaczyć,co potrafisz.

-Aha.Okej.

Po kilku minutach pod drzwi zajechał czarny samochód.Simon poszedł otworzyć.Pani Jackie weszła do kuchni.

-Dzień dobry pani Jackie-przywitałam się.

-Hej ciocia-powiedział Tyler.

-Cleo nie mów do mnie "pani",wtedy czuję się taka stara. Wystarczy Jackie.

-Dobrze...Jackie.To jest Jake a to Simon-wskazałam po kolei chłopaków.

-Nie ma czasu do stracenia.Chodź dziecko-pociągnęła mnie na dwor.

Zdążyłam złapać bluzę i wybiegłam za nią.

-Ale tu ciemno-powiedziałam.

Jake zapalił światło przed domem.

-Zgaś to-rozkazała Jackie.

Chłopak zgasił światło.

-Oświetl podwórko-powiedziała do mnie.

Skoncentrowałam się.W moich dłoniach uformowała się świetlista kula.Podniosłam ręce do góry i kula poszybowała w niebo.Po chwili rozbłysła.Przez kilka chwil było bardzo jasno.
Potem znowu zapanowała ciemność.

-Spróbuj oświetlić podwórko na dłużej.Żeby było jasno dopóki nie wrócimy do domu.

Skoncentrowałam się jeszcze bardziej.Zamknęłam oczy, myślałam o tym,że jest bardzo widno.W rękach uformowała mi się ogromna świetlista kula. Posłałam ją w niebo. Rozbłysła,ale nie zgasła.

-Udało ci się za drugim razem.To niesamowite.

-Dziękuję-odparłam.

-Teraz spróbuj teleportować się do tamtego drzewa-wskazała punkt oddalony o jakieś 30 metrów.

Pomyslałm o miejscu,gdzie chce się znaleźć po chwili tam byłam.Przeniosłam siė spowrotem do miejsca gdzie stała Jackie.

-Świetnie-pochwaliła mnie.-Ile osób możesz teleportować?

-Teleportowalam najwięcej 4 licząc mnie.

-Ale nie wyszło ci to na dobre-przypomniał mi Jake.

-Co się stało?

-Po tym trochę kręciło mi się w głowie,ale takto było okej.

-Spróbuj przenieść Jake'a,Simona,Tylera i mnie-powiedziała kobieta.

-Ona nie da rady-wtrącił się Simon.

-Chodźcie tu-skinęła na chłopaków.

Złapali się mnie wszyscy,a ja się bardzo skoncentrowałam.

-Przenieś nas do swojego pokoju.

Przywołałam w myślach obraz pomieszczenia.Bardzo się skoncentrowałam.Udało się.

-Udało ci się.Jesteśmy w twoim pokoju-powiedziała Tyler.

Uśmiechnėłam się,czułam,że zaraz będzie ze mną źle.Nogi zrobiły mi się jak z waty.Jake w ostatniej chwili mnie złapał i położył na łóźku.

-To nic.Muszę tylko napić się wody-powiedziałam.

Simon wyszedł do kuchni.Zrobiło mi się bardzo niedobrze.Sięgnęłam po chusteczkę.Znowu plułam krwią.

Umieram-pomyślałam.

-Cleo co się dzieje?-zapytał wystraszony Jake.

Popatrzałam na niego.

-Można w pełni uznać,że nie jestem już wampirem,a niedługo bėdę martwa.

-Co?-zapytał Tyler.

-Skarbie przeżyjesz.To,że jakaś tam królowa umarła nie znaczy,że ty masz podzielić jej los.

-Jake oboje wiemy jak jest.Zostało mi kilka dni-uśmiechnęłam się słabo i zakaszlałam w chusteczkę.

Raczej sekundy-pomyślałam.

-Jake bardzo cię kocham-powiedziałam cicho i zamknęłam oczy.

Słyszałam,jak chłopak woła moje imię,a Tyler pyta co się dzieję.
To było ostatnie,co usłyszałam.Pochłonęła mnie ciemność.

Hejka;) Podoba się?
Czytasz=komentujesz ;)

Tajemnica wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz