Dziewczyny siedziały u mnie jeszcze z godzinę.Później musiały iść,bo babka od maty znowu zadała dużo pracy domowej.
El przekazała mi co mam zrobić na jutro i poszły.
Poszłam do kuchni.Przy stole siedzieli Jake,Simon i Tyler.Myślałam,że chłopak pojechał z Maddy do domu.-Nie pojechałeś z dziewczynami?-spytałam.
-Nie.Dzwoniła moja ciocia.Przyjedzie tu.Chce zobaczyć,co potrafisz.
-Aha.Okej.
Po kilku minutach pod drzwi zajechał czarny samochód.Simon poszedł otworzyć.Pani Jackie weszła do kuchni.
-Dzień dobry pani Jackie-przywitałam się.
-Hej ciocia-powiedział Tyler.
-Cleo nie mów do mnie "pani",wtedy czuję się taka stara. Wystarczy Jackie.
-Dobrze...Jackie.To jest Jake a to Simon-wskazałam po kolei chłopaków.
-Nie ma czasu do stracenia.Chodź dziecko-pociągnęła mnie na dwor.
Zdążyłam złapać bluzę i wybiegłam za nią.
-Ale tu ciemno-powiedziałam.
Jake zapalił światło przed domem.
-Zgaś to-rozkazała Jackie.
Chłopak zgasił światło.
-Oświetl podwórko-powiedziała do mnie.
Skoncentrowałam się.W moich dłoniach uformowała się świetlista kula.Podniosłam ręce do góry i kula poszybowała w niebo.Po chwili rozbłysła.Przez kilka chwil było bardzo jasno.
Potem znowu zapanowała ciemność.-Spróbuj oświetlić podwórko na dłużej.Żeby było jasno dopóki nie wrócimy do domu.
Skoncentrowałam się jeszcze bardziej.Zamknęłam oczy, myślałam o tym,że jest bardzo widno.W rękach uformowała mi się ogromna świetlista kula. Posłałam ją w niebo. Rozbłysła,ale nie zgasła.
-Udało ci się za drugim razem.To niesamowite.
-Dziękuję-odparłam.
-Teraz spróbuj teleportować się do tamtego drzewa-wskazała punkt oddalony o jakieś 30 metrów.
Pomyslałm o miejscu,gdzie chce się znaleźć po chwili tam byłam.Przeniosłam siė spowrotem do miejsca gdzie stała Jackie.
-Świetnie-pochwaliła mnie.-Ile osób możesz teleportować?
-Teleportowalam najwięcej 4 licząc mnie.
-Ale nie wyszło ci to na dobre-przypomniał mi Jake.
-Co się stało?
-Po tym trochę kręciło mi się w głowie,ale takto było okej.
-Spróbuj przenieść Jake'a,Simona,Tylera i mnie-powiedziała kobieta.
-Ona nie da rady-wtrącił się Simon.
-Chodźcie tu-skinęła na chłopaków.
Złapali się mnie wszyscy,a ja się bardzo skoncentrowałam.
-Przenieś nas do swojego pokoju.
Przywołałam w myślach obraz pomieszczenia.Bardzo się skoncentrowałam.Udało się.
-Udało ci się.Jesteśmy w twoim pokoju-powiedziała Tyler.
Uśmiechnėłam się,czułam,że zaraz będzie ze mną źle.Nogi zrobiły mi się jak z waty.Jake w ostatniej chwili mnie złapał i położył na łóźku.
-To nic.Muszę tylko napić się wody-powiedziałam.
Simon wyszedł do kuchni.Zrobiło mi się bardzo niedobrze.Sięgnęłam po chusteczkę.Znowu plułam krwią.
Umieram-pomyślałam.
-Cleo co się dzieje?-zapytał wystraszony Jake.
Popatrzałam na niego.
-Można w pełni uznać,że nie jestem już wampirem,a niedługo bėdę martwa.
-Co?-zapytał Tyler.
-Skarbie przeżyjesz.To,że jakaś tam królowa umarła nie znaczy,że ty masz podzielić jej los.
-Jake oboje wiemy jak jest.Zostało mi kilka dni-uśmiechnęłam się słabo i zakaszlałam w chusteczkę.
Raczej sekundy-pomyślałam.
-Jake bardzo cię kocham-powiedziałam cicho i zamknęłam oczy.
Słyszałam,jak chłopak woła moje imię,a Tyler pyta co się dzieję.
To było ostatnie,co usłyszałam.Pochłonęła mnie ciemność.Hejka;) Podoba się?
Czytasz=komentujesz ;)
CZYTASZ
Tajemnica wampira
VampireW małym mieście pewna dziewczyna obchodziła urodziny.Nie wiedziała,że wkrótce wszystko się zmieni.