- Jake czy ja też jestem wampirem?
Zapadła cisza. Spojrzałam na niego. Odłożył nóż i spojrzał na mnie.
- Nie, nie jesteś wampirem - powiedział.
Odetchnęłam z ulgą. Nie byłam stworzeniem, które zabija, żeby jeść.
- Ulżyło ci? - zapytał i wrócił do robienia obiadu.
- Tak. Przepraszam, ale nie wiem czy przyjęłabym inna odpowiedź.
- Spoko.
- Pomóc ci?
- Nie, dzięki.
- To pójdę do pokoju.
- Zawołam cię jak coś.
Poszłam do pokoju z zamiarem zadzwonienia do kuzynki Margaret. Weszłam do pomieszczenia i podeszłam do okna. Na parapecie zostawiłam telefon. Przez szybę zauważyłam Simona. Rozmawiał z kimś. Po chwili zakapturzona postać odwróciła się. Był to mężczyzna. Przystojny mężczyzną. Spojrzał w moją stronę. Schowałam się za ścianę. Stałam chwilę w bezruchu, a potem wyjrzałam ponownie przez okno. Nie było ich. Usłyszałam otwierane drzwi do domu.
- Cleo! - zawołał Jake.
Poszłam do kuchni. Wiedziałam czego mogę się spodziewać. Na krześle siedział ten koleś już bez kaptura. Był to blondyn o ciemnej karnacji. Wyglądał na jakieś dwadzieścia lat. Miał błękitne oczy.
- Cleo, poznaj naszego kolegę Nike'a - powiedział Simon.
- Hej - powiedział Nike.
- Hej. Czy ty też jesteś wampirem? - spytałam.
- Tak. Skąd wiedziałaś? - zapytał zaskoczony.
- Strzelałam. W końcu w jakim towarzystwie mogą obracać się wampiry?
Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Więc jej powiedzieliście? - Nike zwrócił się do braci.
- Tak. Zaczynała coś podejrzewać - odparł Simon.
Zapomnieli o mnie czy co?
- Hejj - pomachałam im ręką przed oczami. - Ja nadal tu jestem.
- Wiemy - odparł blondyn i zaczął się śmiać.
Zrobiłam oburzoną minę i chciałam wyjść z kuchni do salonu. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę.
- Nie gniewaj się - powiedział Nike.
Niestety złapał mnie za rękę, w którą się oparzyłam.
- Aaaaaa! - wydarłam się. Jake natychmiast znalazł się przy mnie i odepchnął blondyna.
- Cleo nic ci nie jest? - spytał.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - zaczęłam krzyczeć na Nike'a. - Myślisz, że jak jesteś wampirem, to ci wszystko wolno?!
- Cleo...
- Jeszcze nie skończyłam - przerwałam Jake'owi. - To, że jesteś kumplem Simona i Jake'a nie znaczy, że... Aaaaa - zwinęłam się z bólu i złapałam za rękę.
- Cleo. Usiądź - powiedział Jake i poprowadził mnie na kanapę.
- Boli jak cholera.
- Ja naprawdę nie chciałem - przyszedł blondyn i zaczął się tłumaczyć.
- Ty się już nie odzywaj - wysyczałam przez zęby.
- Stary, ta to ma temperament - powiedział do Simona, wychodząc z salonu.
- I doskonały słuch! - krzyknęłam. - Ała.
- Idę po opatrunek - powiedział Jake.
- Przynieś jeszcze tabletki przeciwbólowe. Leżą w łazience.
Nim zdążyłam się zorientować Jake już był z tabletkami i opatrunkiem. Muszę się do tego przyzwyczaić.
Opatrzył mi rękę, a ja łyknęłam lekarstwa.- Prześpij się, to poczujesz się lepiej.
- Dobrze - położyłam się na kanapie. Jake przykrył mnie kocem i zasnęłam.
Hejka :) Co sądzicie o Nike'u?
CZYTASZ
Tajemnica wampira
VampireW małym mieście pewna dziewczyna obchodziła urodziny.Nie wiedziała,że wkrótce wszystko się zmieni.