Rozdział 33

3K 248 12
                                    

Leżałam na kolanach Jake'a. Chłopak głaskał mnie po włosach. Uspokoiłam się trochę, ale nadal byłam zła na rodziców.

- Cleo. Możesz zostać tu tak długo, jak tylko chcesz. Możesz zamieszkać tu na stałe.

Spojrzałam na niego.

- Naprawdę?

- Jasne.

Wstałam z jego kolan i usiadłam na łóżku.

- Jake?

- Hmm?

- Czemu to robisz?

- Ale co?

- Pozwalasz mi mieszkać u was, pomagasz, opiekujesz się mną.

- Bo...

Spojrzałam na niego pytająco.

- Bo bardzo cię lubię.

Uśmiechnęłam się.

- Też cię bardzo lubię - powiedziałam chociaż to była tylko połowa prawdy. Ja go kochałam.

- Chodź, musisz coś zjeść.  Zrobiłem rybę po grecku.

- Wow. Nie spodziewałam się, że umiesz gotować.

- No to musisz spróbować. To moje popisowe danie.

- Okej - powiedziałam i poszliśmy do kuchni.

Usiadłam przy stole, a chłopak podał mi obiad.

- To było przepyszne - powiedziałam, kiedy skończyłam jeść.

- To dobrze. Jak z twoją ręką?

Dotknęłam rany.

- Lepiej. Już tak nie boli.

Kilkanaście dni później:

Za tydzień jest Boże Narodzenie. Trzeba kupić coś chłopakom. Chyba muszę poprosić Jake'a. Poszłam do salonu.

- Jake mam prośbę.

- No? - spytał ogladajac telewizję.

- Mogę pożyczyć twoje auto?

- Moje auto? - spojrzał na mnie.

- Noo proszę - zrobiłam wielkie oczy.

- Masz prawo jazdy?

- Nie.

- A umiesz jeździć? - spytał.

- Za kogo ty mnie masz. Jasne, że tak.

- No dobra. Tylko nie daj sie złapać policji i w ogóle - dał mi kluczyki.

- Dziękuję, dziękuję - wzięłam kluczyki i rzuciłam mu się na szyję. - Jesteś najlepszy - dałam mu buziaka w policzek i wybiegłam z pokoju.

Ubrałam się i pobiegłam do auta. Wsiadłam i zadzwoniłam do Maddy.

- Hej. Masz czas?

- Teraz? Jasne.

- Podjadę po ciebie.

- Czym? - zdziwiła się.

- Zobaczysz. Zaraz będę.

Rozłączyłam się. Zadzwoniłam do pozostałych dziewczyn.

Ruszyłam z podjazdu z piskiem opon. Po kilku minutach byłam pod domem Maddy. Weszła do auta.

- Wow. Co za fura.

- Jake'a - powiedziałam i ruszyłam.

- Dał ci auto? Przecież nie masz prawa jazdy.

- Wiem - zaśmiałam się.

Podjechałam po dziewczyny i pojechalysmy do galerii handlowej.

- Słuchajcie. Muszę coś chłopakom pod choinkę kupić - powiedziałam.

- Coś wybierzemy - powiedziała Angie.

Chodziłyśmy po sklepach 5 godzin. Kupiłam sobie kilka ciuchów i dziewczyny też. Znalazłam prezenty.

- Myślicie, że Jake ucieszy sie z zegarka? - zapytałam.

- Jasne - powiedziała El.

- A Simonowi kupiłam tylko bourbon.

- Ale jaki rocznik - stwierdziła Jess.

- Fakt. Dałam za niego pięć stów. Chyba wystarczy mu 10-litrowy bourbon.

- Noo raczej.

- Dobra, chodźcie wracamy. Nogi mi już odpadają.

- Ok.

Pod wieczór byłam w domu. Zaparkowałam auto, wzięłam torby i poszlam do domu. Ledwo się zabrałam.

Tylko, zeby się bourbon nie stłukł - powtarzałam w myślach.

Doszłam do drzwi. No i tu pojawił się problem. Nie miałam jak otworzyć drzwi.

- Jake! - zaczęłam krzyczeć.

Na szczeście był w domu i otworzył mi drzwi.

- Cleo. Co to za torby?

- Byłam na zakupach. Kluczyki oddam ci zaraz. Zatankowałam auto przy okazji - powiedziałam i poszłam do pokoju.

Zaczęłam rozpakowywać torby. Prezenty schowałam.  Upłynęło dobre 15 minut zanim wszystko wypakowalam.Zeszlam do salonu.

- Łap - zawołałam do Jake'a.

W wampirzym tempie złapał kluczyki.

- Dzięki, że pożyczyłeś mi auto.

- Proszę.

Usiadłam obok niego na kanapie.

- Jake? Macie choinkę prawda?

- Choinkę? Tak.

- Ubierzemy teraz? - spytałam.

- Trzeba iść na strych.

- Okej - wstałam.

- Czekaj, ja pójdę - i już go nie było. Po chwili przybiegł z choinką i dekoracjami.
Ubraliśmy ją, a na koniec włączyliśmy lampki.

- Pięknie wygląda - powiedziałam.

- Tak. Nadałaś temu domowi trochę ciepła - uśmiechnął się.

Usiedliśmy na kanapie. Przytuliłam się do Jake'a. Wpatrywałam się w drzewko choinkowe.

Hejka :) Wy też tak jak ja lubicie chodzić po galerii?

Tajemnica wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz