Rozdział 18

3.4K 291 6
                                    

Jake:

Widziałem, że zemdlała. Szybko wszedłem do szpitala.

- Co się stało? - spytał mnie lekarz

- Straciła przytomność. Bardzo źle się czuła.

- Za mną.

Poszliśmy do sali. Położyłem Cleo na łóżku.

- Niech pan wyjdzie.

- Zostanę przy niej - powiedziałem przekonująco.

- Dobrze, ale niech pan nie przeszkadza.

Lekarz zbadał ją, pobrał krew i zrobił wszystkie możliwe badania. Od dziesięciu minut siedzieliśmy w pokoju lekarzy i patrzyliśmy na wyniki.

- Naprawdę wszystkie wyniki wyszły dobrze.

- To czemu zemdlała? - spytałem.

- Nie mam pojęcia. Nic już nie mogę zrobić. Musimy poczekać, aż się obudzi - powiedział doktor.

Pielęgniarka:

Lekarz kazał zmierzyć temperaturę tej dziewczynie. Spojrzałam na nią. Była taka blada. Zmierzyłam temperaturę i nie mogłam uwierzyć. Chyba termometr się zepsuł. Dotknęłam ręki pacjentki i biegiem udałam się do pokoju lekarzy.

Jake:

- Doktorze, doktorze! - wbiegła pielęgniarka.

- Co się dzieję pani Jadziu?

- Dziewczyna... ona ma 19 stopni temperatury.

Wystraszyłem się.

- Przecież to niemożliwe! - krzyknął lekarz i wybiegł, a ja za nim.

Chwyciłem Cleo za rękę. Była lodowata.

- Szybko koc termiczny i środki rozgrzewające pod kroplówkę - krzyknął lekarz do pielegniarek.

- Chwila - powiedziałem i wsłuchałem się w ciszę. - Ona nie oddycha, Serce przestało jej bić -powiedziałem i ze strachem w oczach zacząłem ją reanimować.

- Proszę nie przestawać, biegnę po defibrylator.

Lekarz wybiegł, żeby po chwili wrócić z urządzeniem.

- Niech się pan odsunie - powiedział lekarz i zastosował defibrylator. Nic to nie dało.

Reanimowałem ją dalej. Drugie uderzenie prądem też nic nie dało. Dopiero za trzecim razem jej serce zaczęło słabo bić.

- Udało się - powiedział lekarz.

Odsunąłem się, żeby lekarz mógł podpiąć jej jakieś kable od różnych urządzeń. Złapałem ją za rękę. Już nie była taka zimna. Środki rozgrzewające działały. Pielęgniarka zmierzyła jej temperaturę. Miała 33 stopnie. Po kilku minutach osiągnęła temperaturę 36,6 stopni.

2 godziny poźniej.

Obudziła się.

- Jake? - spytała bardzo cicho.

- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się.

Po tych słowach znowu zasnęła. Zadzwonił mój telefon. Wyszedłem na korytarz odebrać.

- Gdzie jesteś? - usłyszałem głos brata. - Byłem u Cleo w domu, ale nikt mi nie otworzył.

- Jestem z nią w szpitalu.

- Co się znowu stało? - spytał Simon lekko zdenerwowany.

- Zadzwoniła do mnie ze szkoły, że źle się czuje. Pojechałem po nią. Ledwo się na nogach trzymała, więc przywiozłem ją do szpitala. Tu zemdlała. Wszystkie wyniki wyszły dobrze. Później spadła jej temperatura do 19 stopni. Lekarz był w szoku ja też. Cleo przestała oddychać. Serce nie biło. Na szczęście już wszystko jest dobrze.

- Kurwa jak to możliwe, że miała taką niską temperaturę?

- Nie wiem. Nic nie wiem - powiedziałem zrezygnowany.

- Przyjadę zaraz.

- Dobra.

Po paru minutach był w szpitalu.

- Gdzie ona jest? - spytał.
Wskazałem na drzwi po lewej stronie. Poszedł tam, a ja za nim. Podszedł do dziewczyny.

- Jest bardzo słaba - powiedział.

Trzy dni później:

Cleo:

Lekarz pozwolił mi wyjść ze szpitala. Czułam się dużo lepiej. Wyszłam z budynku razem z Jake'iem. Wsiedliśmy do auta.

- Na jakiś czas zamieszkasz u nas - odezwał się chłopak.

- Co? Nie mogę.

- Możesz. Zamieszkasz u nas, aż bedę widział, że jesteś całkiem zdrowa.

- Ja jestem zdrowa.

- Nie powiedziałbym.

Reszta jazdy minęła w milczeniu. Podjechaliśmy pod duży starodawny dom.

- Wow - wyrwało mi się.

- Robi wrażenie?

- I to jakie - nie mogłam oderwać wzroku od domu.

- Zobaczysz jak jest w środku.

Wysiedliśmy, a Jake zaprowadził mnie do środka. Zdjęłam buty i kurtkę.

- Chodź, pokaże ci twój pokój.

Poszłam za Jake'iem na górę. Weszliśmy do dużego pokoju. Był piękny.

- Mój pokój jest obok jakbyś czegoś potrzebowała. Zostawię cię teraz. Zrobię obiad. Co byś zjadła?

- Obojętnie - odparłam wpatrzona nadal w wystrój. Mój pokój przy tym to nic. Rozpakowałam swoje rzeczy i zeszłam na dół.

- Ale masz wyczucie czasu. Właśnie miałem cię wołać - powiedział Jake, gdy tylko weszłam do kuchni.

Uśmiechnęłam się.,

- To co jemy? - spytałam.

- Spaghetti pasuje?

- Jeszcze się pytasz. Jasne.

- Siadaj zaraz podam. Simon! - krzyknął.

- Nie jestem głodny! - odkrzyknął.

Zjedliśmy obiad w ciszy.

- Pozmywam.

- Jesteś gościem.

- Ty u mnie zmywałeś - uśmiechnęłam się i poszłam z brudnymi naczyniami do kuchni. Pozmywałam je i wróciłam do salonu.

- Proszę - podałam Jake'owi kawę.

- Skąd wiedziałaś, że chcę kawę?

- Tak jakoś - zaśmiałam się.

- Dzięki.

Usiadłam, a chłopak włączył telewizor. Przez dwie godziny oglądaliśmy komedię.Śmiechu było co nie miara.

- Pójdę już do pokoju, jestem trochę zmęczona.

- Dobrze.

Poszłam do pokoju. Umyłam się, przebrałam i poszłam spać.

Hejoo.Czekam na wasze komentarze i gwiazki

☆♡♥♡♥♡

Tajemnica wampiraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz