Legenda mówi o człowieku, który pokonał zło za pomocą żywiołów...
To jakaś kpina. Kto miałby uwierzyć w te bzdety? Ja nie wierzę, nikt nie powinien. Wiodę normalne życie z tatą. Mama... nie pamiętam jej, to stało się, gdy byłam bardzo mała. Nie wiedziałam nawet, jak wyglądają chmury. Mimo to nie brakuje mi jej i cieszę się z życia. Pomagam tacie w cukiernii, w końcu czasem przyda się mu pomoc...
Gdy budzik zadzwonił, niechętnie wstałam z łóżka. Wczoraj trochę późno się położyłam. Popatrzyłam na zegar, który wskazywał siódmą. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic, żeby się trochę orzeźwić. Szybko zjadłam śniadanie, ubrałam się i wyszłam.
Czekając na autobus, wyjęłam słuchawki i odtworzyłam muzykę z telefonu. Autobus przyjechał i wsiadłam. Zanim się obejrzałam byłam już przed cukiernią.
- Yumi, już jesteś!
Usłyszałam za mną znajomy głos, to był tata.
- Tak... trochę się spóźniłam, ale jestem.
- Dobrze, przygotuj się, a ja otworzę cukiernię.
- Oczywiście, tato.
Uśmiechnęłam się do niego i przytuliliśmy się. Po niecałych pięciu minutach byłam gotowa i stałam przy kasie. To tata zawsze przygotowywał ciasta i różne słodycze. Ja stałam za kasą. Tata nauczył mnie piec kilka przysmaków, ale wolę kiedy, to on zajmuje się pieczeniem, jemu częściej wszystko wychodzi.
Po całym dniu spędzonym w cukierni byłam trochę zmęczona. Dochodziła już szesnasta. Niedługo cukiernia będzie zamknięta i będę mogła poczytać. Lecz zanim doszło do zamknięcia, usłyszałam dzwonek. Do cukiernii wszedł chłopak z brązowymi włosami i w czerwonej koszulce. Jego żółte oczy błądziły po pomieszczeniu po czym skierowały się na mnie.
- Dzień dobry, chciałbym siedem babeczek.
- Oczywiście.
Uśmiechnęłam się do niego serdecznie. On jednak nie odwzajemnił mojego uśmiechu. Poczułam się trochę niezręcznie.
- Proszę, siedem babeczek.
- Ile mam zapłacić?
- Jedenaście pięćdziesiąt...
Chłopak wsunął rękę do kieszeni i wyjął drobne. Podał mi monety tak, że jego dłoń musnęła moją.
- Żegnaj - powiedział.
- Żegnaj - szepnęłam.
Usiadłam na krześle i zastanawiałam się, co ze mną nie tak. Każdy klient się do mnie uśmiechał, a ten koleś nawet nie miał ochoty. Może po prostu ma zły humor.
Wyciągnęłam rękę by chwycić telefon. Nagle moja dłoń zaczęła płonąć.
- Co się dzieje?!- wykrzyknęłam.
Zaczęłam szukać butelki wody, którą kupiłam dziś rano. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie czuję bólu. Podniosłam dłoń i patrzyłam nieruchomo.
- Jak?
Podziwiałam, jak płomień tańczy na mojej dłoni. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Kiedy spojrzałam na blat, zamarłam ze strachu... palił się.
CZYTASZ
Władcy Żywiołów I Ninjago
FanfictionJednego, niezwykłego dnia, dziewczyna, która wiedzie normalne życie odkrywa w sobie moc. Przeszłość daje o sobie różne znaki. Na jaw wychodzą tajemnice, stary wróg postanawia wyjść z ukrycia. Przez to całe życie bohaterki zaczyna się zmieniać. Kto...