Rozdział 11

4.7K 308 89
                                    


- Dlaczego do niego mistrzu?- spytałam go, idąc za nim korytarzem, a za nami szedł Lloyd i Jay.

- Na pewno wie to, czego nie wiemy my.

- On nic nie wie.

- Skąd to wiesz?- zapytał, zatrzymując się, odwracając w moją stronę.

- Bo to mój tata i znam go jak nikt inny.

- Nie możesz myśleć zbyt pochopnie.

- Ale...

- Nie ma czasu na "ale" - Odwrócił się i znowu szedł przed siebie.

Wyszliśmy z klasztoru. Wu poszedł w kierunku schodów, a ja z Jay'em i Lloyd'em szliśmy wciąż za nim.

Stanął i zwrócił się do blondyna.

- Lloyd, Yumi będzie lecieć z tobą na smoku.

- Dobrze, wujku.

Wszyscy wezwali swoje smoki, a ja stałam jak ten słup i przyglądałam się wszystkiemu.

Lloyd dosiadł swojego smoka i popatrzył na mnie.

- Chodź - Uśmiechnął się.

Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam za nim, obejmując go. Wznieśliśmy się do góry i ruszyliśmy do przodu.

Widok był piękny tak samo, jak wcześniej. Słońce powoli już zachodziło, a niebo przybierało coraz ciemniejszy kolor.

Tym razem polecieliśmy krótszą drogą niż wtedy.

Kiedy smoki wylądowały na dachu, wszyscy z nich zeskoczyli. Zeszliśmy po schodach pożarowych. W końcu staliśmy przed drzwiami do mojego domu... naszego domu.

Mistrz zapukał. Po kilku sekundach drzwi otworzyły się, a w progu stanął mój tata.

- Yumi! Co tu robisz?- Podszedł i mnie uściskał... jakby nie widział swojej córki całą wieczność.

- Proszę pana, musimy koniecznie pomówić - powiedział Wu.

- Dobrze, nie ma problemu - oznajmił niepewnie tata.

Wszyscy weszli do środka. Przed drzwiami zostałam tylko ja z tatą.

- Yumi, o co chodzi?

- Ja... sama się w tym gubię.

- Wejdźmy już.

Gdy weszliśmy, zobaczyłam Jay'a i Lloyd'a rozłożonych na kanapie w salonie. Mistrz siedział obok w fotelu. Przysiadłam się do chłopców, a tata usiadł przed Wu na drugim siedzeniu.

- Panie...

- Sensei Wu, mów mi Trevor.

- Trevorze, pańska córka nie jest zwyczajną osobą.

- Ja... tak.

- Takie zdolności nie pojawiają się znikąd.

Zaczęłam patrzeć na mojego tatę. Jego wyraz twarzy mówił mi, że coś jest nie tak.

Coś ukrywa...

- Tato?- zapytałam.

- Yumi, twoja matka... ona, nie zginęła w katastrofie lotniczej.

- To jak ona zginęła?

- Nie była zwykłą osobą.

Poczułam jak cały świat zaczął wirować wokół mnie.

Kim była moja mama?

*
- Twoja mama była wspaniałą, dobrą kobietą. Gdy ją poznałem, nie myślałem, że przez nią tak bardzo zmieni się moje życie. O swoich mocach powiedziała mi na trzecim spotkaniu, ale mi to nie przeszkadzało, kochałem ją bardzo mocno. Po dwóch latach ze sobą postanowiliśmy wziąć ślub. Kupiliśmy dom i byliśmy szczęśliwi. Niedługo po ślubie pojawiłaś się ty, Yumi. Kochaliśmy cię najbardziej na świecie. Jednak pewien człowiek chciał wykorzystać moce Iray i... żeby nic złego się tobie nie stało, została w domu, a ja z tobą uciekłem z Soeles.

- Przez te wszystkie lata... nic nie wiedziałam?

- Zrozum, że nie chciałem, aby stała ci się krzywda.

- Jaka krzywda?! To wszystko, co przede mną ukrywałeś, teraz ujrzało światło dzienne!

- Yumi, proszę...

- Gdybyś chciał wiedzieć, to ja podpaliłam cukiernię! Rozumiesz?! Gdybym o wszystkim wiedziała, nic by się nie stało! To przez ciebie!- Wybiegłam z pokoju, wychodząc z domu.

Poczułam, jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Wbiegłam na schody i usiadłam na jednym z nich.

Nic z tego nie rozumiem...

- Yumi?- Obróciłam się gwałtownie w tył i zobaczyłam Lloyda.

- Nie chcę już nic słyszeć na ten temat. To wszystko... to stało się tak szybko, ja... nie nadążam. Nie mam żadnego pojęcia, co mam teraz robić.

- Twój tata cię kocha - powiedział i usiadł koło mnie. Dziwne, bo poczułam się lepiej po tych słowach.

- Sama nie wiem, co o tym myśleć.

- Kiedyś miałem problem ze swoją mamą. Gdy byłem mały, zostawiła mnie samego. Nie potrafiłem pojąć dlaczego. Kiedy wróciła, czułem do niej nienawiść, ale zrozumiałem, jak opowiedziała mi o wszystkim.

- Muszę to po prostu... przetrawić - Uśmiechnęłam się nieśmiało. Lloyd również się do mnie uśmiechnął.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz