Rozdział 53

2K 137 44
                                    

Nya

- JAK TO PORWAŁ JĄ TEN ROBOT?!- Krzyk mogła usłyszeć chyba połowa miasta, która w tej chwili niestety została zrujnowana.

Staliśmy zmęczeni w utworzonym przez nas dużym okręgu. W zasadzie to ani trochę nie przypominało to kształtem koła. Byliśmy trochę wyczerpani po walce z wrogiem. Chłopcy zrobili naprawdę dobrą robotę. Odciągali robota od budynków mieszkalnych, na tyle ile mogli i ratowali obywateli przed ewentualnym zmiażdżeniem przez wielką stopę gigantycznego, metalowego olbrzyma.

- Nie krzyczcie na mnie! Próbowałam otworzyć te drzwi, ale za cholerę się nie dało! Chciałabym wiedzieć, gdzie ją zabrali i co teraz przeżywa!- krzyknęłam wyprowadzona przez nich wszystkich z równowagi. Jeszcze trochę brakowało, a przywaliłabym komuś porządnie w twarz.

Gdy tylko wejście do głowy robota się zatrzasnęło, wiedziałam, że to nie skończy się dobrze. Yumi została po drugiej stronie. Za wszelką cenę próbowałam ją wydostać, jednak to było na nic. Maszyna w jednej chwili odwróciła się w drugą stronę. Zanim zdążyłam wezwać pomoc, zrobić cokolwiek, robot wzbił się w powietrze.

Potem tylko krzyk, przerażenie i szukanie pomocy.

Jakiejkolwiek.

- Ale po co ją porwał?! Nie mógł sobie wziąć jakiejś innej dziewczyny?- tym razem głos zabrał zdenerwowany Jay.- Moja mała Yumi... pewnie jest przestraszona i potwornie się boi!- Złapał za swoje rude włosy i zaczął chodzić nerwowo w kółko.

- Jay ma rację! Nie wiemy, dlaczego ją porwał! I nie wiemy też gdzie jej szukać! Co my mamy robić?- rzekł Cole, który bezradnie usiadł na jednym z kamieni. Lloyd postąpił podobnie.

Zane stał zapatrzony w dal. On też pewnie nie miał żadnego pomysłu i usiłował coś wymyślić. Natomiast Kai był oparty o ścianę z założonymi rękoma, wpatrując się w ziemię.

Nasza drużyna wyglądała, jakby każdy z nas wpadł w depresję. Nikt nie wiedział, co robić. Nawet Zane, a on przecież zwykle miał plan! Gdyby był tu mistrz ,może nie doszło by do tego, co teraz? Wu był najmądrzejszy z nas. Co prawda, to staruszek, ale jak niektórzy mówią: "Na starość przybywa mądrości" i z pełną powagą musiałam przyznać, że nam właśnie tego brakowało... zwłaszcza Jay'owi, który najpierw robi, potem myśli. Gdyby trochę się pouczył, wszyszłoby mu to całkiem na dobre.

- No sensejku, wymyśl coś! To ty teraz nami dowodzisz i jak na razie cud nie nastał!- Niebieski ninja przestał zataczać koło i stanął w miejscu, po czym popatrzył na Lloyda wyczekująco.

Blondyn odwrócił urażony głowę w jego stronę.

- Czy ja się nie przesłyszałem? To jest mój pierwszy raz, kiedy spadł na mnie ciężar dowodzenia całą drużyną, co wcale nie jest takie łatwe, jak ci się zdaje! Zostanę w przyszłości sensei'em, ale dopiero się uczę i to oczywiste, że będę jeszcze popełniać błędy - Jay spojrzał na niego, jakby oczekiwał od zielonego ninja nieco więcej.- Wu też chwilami nie ma żadnego pomysłu.

- Widać masz to we krwi - stwierdził.

Powieka zielonookiego nerwowo drgała. Chłopak wyglądał, jak tykająca bomba, która mogła wybuchnąć w każdej sekundzie.

- Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć - zaczął liczyć, zapewne do dziesięciu, aby się uspokoić. Blondyn wyglądał trochę lepiej.- sześć, siedem, osiem, dziewięć - dokończył w myślach.

Władca błyskawic prychnął.

- JEDENAŚCIE!- Nasz tymczasowy przywódca nie wytrzymał i rzucił się na rudzielca.

Obydwaj przewrócili się na ziemię, po czym turlali się w te i we w te, szarpiąc nawzajem. Nie powiem, wyglądało to trochę komicznie. Cole nie powstrzymywał się ani trochę i natychmiast parsknął głośnym śmiechem. Czarnego ninja zapewne najbardziej bawił Jay usiłujący odepchnąć od siebie blondyna, próbującego go udusić z zimną krwią.

Uśmiechnęłam się pod nosem i pokiwałam głową z dezaprobatą.

Cóż, ten piękny widok niestety musiał zostać przerwany...

- Dobra, chłopcy, przestańcie - P
powiedziałam, ale oni nadal próbowali zabić się nawzajem.- DOSYĆ!- wydarłam się na nich. W końcu posłuchali i po niecałej minucie znów stali równo na nogach.

- No wiesz co? To było zabawne. Brakowało tylko pocpornu i wygodnego fotela - odezwał się uśmiechnięty od ucha do ucha Cole.

W odpowiedzi przewróciłam oczami.

Chłopcy wrócili na swoje miejsca i mordowali siebie swoimi spojrzeniami.

Mój brat nagle jakby wrócił do życia. Odsunął się od ściany i wytworzył swojego smoka, po czym na niego wsiadł. Nikt nie zwrócił na niego uwagi, oprócz mnie.

Martwiłam się o Kai'a. Mało mówił, a jeśli się odezwał to tylko słychać było od niego krótkie "Cześć" lub "Pa", a na pytania typu "Jak się czujesz, wszystko dobrze?" Odpowiadał "Tak" i to tyle. Nigdy tak nie robił. Po tym całym incydencie z Yumi i walką z Lloydem przestał mówić cokolwiek, nie licząc rozmowy ze mną. Załamał się... dlatego chciałam, żeby oboje porozmawiali ze sobą jak najszybciej. Ich cierpienie było także moim cierpieniem. Nie mogłam na to patrzeć.

- Kai, gdzie ty lecisz?- spytałam i wszyscy magicznie przypomnieli sobie o jego istnieniu.

Brązowowłosy posłał nam spojrzenie pozbawione emocji.

- Ratować Yumi. Nie chcę nawet myśleć, co musi tam przeżywać... że jest tam sama bez nikogo, kto mógłby ją pocieszyć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze.

Mamy rekord. Powiedział dwadzieścia sześć słów.

- Skąd wiesz, gdzie mamy jej szukać?- spytał Jay.

- Moglibyśmy zwrócić uwagę na to, iż robot udał się na północny zachód, więc - zaczął Zane i wyliczył coś na panelu w swoim przedramieniu.- jeśli polecimy w tym samym kierunku, to opcjonalnie powinniśmy znaleźć się w bazie naszego wroga - wytłumaczył.

- Opcjonalnie?- Lloyd najwidoczniej nie był co do tego pewien.

- Mamy osiemdziesiąt jeden procent szans.

- Ach... osiemdziesiąt jeden to dużo. Damy radę, no nie?- zadał pytanie niebieskooki.

- Jeszcze przed chwilą byłeś pesymistą - wspomniał Cole.

- E tam... to jak? Lecimy?- Jay wyglądał na zafascynowanego.

- Tak - odpowiedział mu władca ognia.

Każdy wezwał swojego smoka i wzbiliśmy się do lotu.

Choćby robili ci jakąkolwiek krzywdę, wiedz, że to my wtedy im ją zrobimy. Yumi, uratujemy cię bez względu na wszystko. Jesteś dla mnie niczym siostra, której nigdy nie miałam oraz drugą dziewczyną w tym klasztorze, a także moją jedyną przyjaciółką.

Uratujemy cię.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz