Rozdział 44

2.6K 181 162
                                    

Dzięki obecności Kai'a dość szybko udało mi się zasnąć. Nie obeszło się jednak bez koszmarów, które obudziły mnie kilka razy w nocy. Mimo władzy nad snami, czasem nie udaje mi się nad nimi panować. To wszystko przez panikę. Muszę zacząć to kontrolować, bez względu na emocje. Jak na razie, nie udaje mi się.

Na szczęście czerwony ninja był przy mnie i uspokajałam się.

- Jak się czujesz?- spytał Kai, gdy zobaczył, że otworzyłam oczy.

- Chyba dobrze - odpowiedziałam.

- Słowo "chyba" nie do końca mnie przekonuje.

- Ugh, a jak mam się czuć?

- Denerwujesz się, co znaczy, że wszystko w porządku.

Przymrużyłam oczy.

- Jak jestem zdenerwowana, to wszystko jest okej?!

- Wiesz...- zaczął.

Posłałam mu oburzone spojrzenie i obróciłam się na drugi bok, przez co chłopak nie mógł zobaczyć mojej twarzy.

Czy nawet nad ranem musi być taki wnerwiający?

- Och, Yumi... nie obrażaj się.

Na te słowa odsunęłam się od brązowowłosego. Prychnęłam i zasłoniłam twarz kołdrą.

- Lubię, kiedy się denerwujesz. Wyglądasz wtedy jak mały pisklaczek - Mało co nie wybuchłam śmiechem, ale zachichotałam, co usiłowałam za wszelką cenę ukryć, zakrywając się bardziej.- Słyszę to.

Gdy to powiedział, odsłonił lekko kołdrę i pocałował moją szyję. Po moim ciele przeszła przyjemna gęsia skórka. Widząc to, Kai zaczął składać kolejne pocałunki.

- Prze-prze-przestań!- mówiłam przez śmiech, lecz on nie przestawał.

Czułam się trochę dziwnie... nigdy wcześniej nie byłam z nikim tak blisko.

- Przestanę, kiedy ty przestaniesz się obrażać - powiedział i złożył kolejny pocałunek. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu.

- Do-dobrze!- Zaśmiałam się i obróciłam w jego stronę.

Chłopak pocałował mnie w usta.

- Teraz już wiem, gdzie masz łaskotki - szepnął mi na ucho i przejechał kciukiem po mojej szyi.

Wybuchłam śmiechem. On też zaczął się śmiać.

- Dobrze, trzeba wstawać, bo inaczej spóźnimy się na śniadanie - oznajmił.

- A która jest godzina?

- Za dwanaście siódma.

- Kai, ty zawsze wstajesz wcześnie i jeszcze budzisz mnie. Ja mogłabym sobie pospać do tej wpół do ósmej - powiedziałam nieco oburzona.

- Nie moja wina, że jestem rannym ptaszkiem - obronił się.

- Ranny to ty zaraz będziesz - wyznałam trochę groźniej, ale głównie żartowałam.

Czerwony ninja popatrzył na mnie krzywo.

Po chwili parsknął śmiechem.

- Och, kto mi tu grozi?

- Mistrzyni Blasku Księżyca, która potrafi wchodzić w sny i może zrobić ci koszmar wszech czasów. Do tego umie pochłaniać moce - przechwalałam się.

- Już się boję - zażartował i znów zaczął całować mnie po szyi.

- Nie, nie!- krzyknęłam.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz