Rozdział 35

3.2K 197 162
                                    

Po tym pocałunku nie byłam już aż taka nieśmiała. W drodze powrotnej do naszego miejsca zamieszkania, otworzyłam się trochę przed Kai'em. Prowadziliśmy lekkie tematy do rozmowy. Często nawet śmialiśmy się z niektórych historii.

Cali w skowronkach weszliśmy do środka klasztoru. Uśmiechy wciąż nie schodziły nam z twarzy.

- Myślałem, że to kot, ale kiedy podszedłem bliżej okazało się, że to nie był kot!- wchodząc, chłopak dokończył wypowiedź.

Śmiałam się jak opętana. Nie pamiętam, kiedy byłam w tak świetnym humorze.

- Gdzie wy byliście?!

Moje dławienie się śmiechem przerwał Lloyd, który razem z Jay'em stał przed nami na środku korytarza.

Próbowałam jakoś opanować moje zachowanie, lecz mi nie wyszło.

- Byliśmy na zakupach, ale... ale... pojawiła się śnie-śnie-śnieżyca - mówiłam, ledwo utrzymując powagę.

- Przecież niedawno polecieliście do centrum handlowego. Jeszcze wam mało? I nie zabraliście Nyi- powiedział Jay.

- Yumi chciała zrobić babeczki, ale...

- Babeczki? Ach... to co innego - przerwał mu władca błyskawic.

Lloyd zmierzył go wzrokiem.

- Jaki smak?- ciągnął dalej.

- Czekoladowy - odpowiedziałam.

Jay zachwycony podskoczył.

- Cole się ucieszy - powiedział.- ale nie mów mu, bo wszystko zje - szepnął.

Zachichotałam.

Zdenerwowany Lloyd uderzył szatyna w tył głowy.

- Ała! Za co to?!

- Przestań w końcu gadać - burknął zielony ninja.

Ten mruknął tylko coś pod nosem.

- To... może ja to wezmę - Wskazałam na zakupy.- i pójdę do kuchni zrobić z tego coś pysznego.

Kai podał mi torbę.

Wzięłam ją i spojrzałam na niego.

Chłopak mrugnął do mnie. Moje policzki natychmiast oblał rumieniec, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

Blondyn wyglądał na zdezorientowanego całą tą sytuacją.

Przecież nikt jeszcze o tym nie wie...

Jeszcze?

Prędzej czy później i tak się dowiedzą.
Tego nie uda się ukryć, a poza tym, nie ma potrzeby trzymać tego w tajemnicy.

Oby przeszedł to łagodnie...

Kto? Kto łagodnie? O kim mówisz?

Sumieniu?

Sumieniu?!

SUMIENIU!

Jak zwykle te najważniejsze informacje utrzymuje w tajemnicy!

Bo trudno jest coś wyjaśnić.

Poszłam do kuchni. Rozpakowałam wszystkie produkty i przygotowałam je.

Założyłam jedyny fartuch, jaki tam był.

Różowy... ech.

Dobra, da się to jakoś przeżyć.

Czegoś jednak brakowało, a był to...

... pomocnik.

Sama przecież nie ubiję masy.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz