Rozdział 9

4.9K 314 80
                                    

Po tej rozmowie, chciałam jak najszybciej oddalić się od wszystkich ludzi.

Szczerze mówiąc, nie lubiłam dużego towarzystwa... zwłaszcza chłopaków.

W mieście nie miałam żadnych przyjaciół, głównie czas spędzałam sama lub z moim tatą.

Nie miałam zamiaru wracać do pokoju, więc poszłam w inną stronę. Przypadkiem natknęłam się na kuchnię. Ucieszyło mnie to. Strasznie chciało mi się pić. Nie to, żeby herbata ze śniadania mi nie smakowała, ale była trochę gorzka, zawsze słodzę trzy łyżeczki.

Uwielbiam słodycze.

Otworzyłam lodówkę i to, co zobaczyłam, odebrało mi mowę.

Była wypełniona po brzegi, myślałam, że będzie totalna pustka. Gdy znalazłam sok pomarańczowy, całe moje ciało wypełniło uczucie radości. Wzięłam cały karton soku, zamykając lodówkę i zaczęłam szukać w szafkach kubków.

- Ta po lewej.

Wzdrygnęłam się. Spojrzałam za siebie i ujrzałam Jaya.

- Umm... dziękuję?

- Haha, nie ma sprawy.

Kurczę, samej to już przez chwilę nie można pobyć, a to dopiero początek.

- Przestraszyłaś się?

- No... em, trochę tak. Nie usłyszałam cię.

- Ninja - odparł z dumą.

- A tak z innej beczki... jak mnie złapałeś?

- Kopnął cię prąd.

- W parku?- zapytałam zdziwiona.

- Jestem władcą piorunów - Zaśmiał się.

- A gdyby z jakiegoś powodu zabrakło prądu, to mógłbyś go przywrócić?

- Jasne, czemu nie?

- A gdyby na przykład...- Nie zdążyłam zapytać, bo mi przerwał.

- Jeju, zadajesz bardzo dużo pytań -Uśmiechnął się.

- No bo, wiesz... nie zawsze ma się przed sobą władcę piorunów - Wruszyłam ramionami, jednocześnie chichocząc.

Ogarnęło mnie dziwne uczucie, którego nigdy wcześniej nie doznałam. Rzadko zdarzała się okazja, bym mogła porozmawiać z kimś, oprócz taty i innych dorosłych.

Rozmawiałam z Jay'em dobre dwie godziny. Dowiedziałam się wiele ważnych oraz ciekawych rzeczy.

Wychodząc z kuchni, chłopak zacisnął dłoń w pięść i podniósł ku mnie.

- No, przybij żółwika - Uśmiechnął się.

Po chwili nasze pięści się złączyły.

- Hej, dlaczego wcześniej przed nami uciekałaś?

- Cóż, sama nie wiem. Jeden z was nagle chwycił mnie za rękę i po prostu wiedziałam, że muszę uciec jak najdalej.

- Wiesz, chcieliśmy ci pomóc, ale powiem ci, że jak na dziewczynę, nieźle się bronisz.

- Naprawdę?

- Mhm - Przytaknął głową z uśmiechem.

Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Zdziwił mnie widok konsoli do gier.

- Macie tutaj konsolę do gier?!- krzyknęłam podekscytowana.

- Tak, jak nie mamy nic do roboty to razem gramy. Powiem ci, że jestem mistrzem w takiej jednej grze.

Zaśmiałam się.

- O... tu jesteście! Jay, za chwilę zaczyna się trening.

- Dobrze, Nya - Uśmiechnął się do niej, ale nie tak jak do mnie. Ten uśmiech znaczył coś zupełnie innego.

- Hej, Yumi. Chcesz iść z nami?- zapytała Nya.

- Hmm... mogę popatrzeć.

Uśmiechnęłam się pokazując zęby.

Po paru minutach byliśmy... jakby to ująć, na dziedzińcu, w samym środku klasztoru. Widziałam worki treningowe oraz różne maszyny do ćwiczeń.

Popatrzyłam w górę. Chmury płynęły powolnym ruchem, a promienie słońca lekko ogrzewały moją głowę.

Jak na jesień ten dzień był przepiękny.

Oparłam się o poręcz przy tarasie i patrzyłam jak inni ćwiczą, wtedy znikąd pojawił się koło mnie mistrz.

- Chciałabyś spróbować?- spytał.

- Mogłabym?

- Oczywiście, cały klasztor jest do twej dyspozycji.

Chciałam odpowiedzieć, ale przerwała nam Nya.

- Może chciałabyś spróbować ze mną? Taka mała walka, ogień i woda. Co ty na to?

- Umm... dobrze.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz