Rozdział 59

3.1K 163 205
                                    

W tym jednym momencie ludzie Daxa i drużyna ninja przystąpili do ataku. Między głowami latały strzały, niektóre z resztą trafiły w cel, zostawiając na ziemi człowieka usiłującego jakoś sobie z tym poradzić. Jak do tej pory w jaskini było dość ciemno, jednak teraz oświetlał ją ogień, błyskawice i zielona energia Lloyda, którą atakował przeciwników.

Mężczyźni pilnujący nas, po chwili padli na ziemię, tracąc przytomność, a przed nami stał teraz Jay z Kai'em.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na twarzy.

Władca błyskawic uwolnił po kolei Stellę, Fisttara i Skylor. Brązowowłosy podszedł do mnie i płomieniem ognia zerwał linę wiążącą moje ręce.

- Wszystko w porządku? Nic ci nie jest? Czy coś ci zrobili?- zaczął zasypywać mnie pytaniami.

Gdy w końcu miałam wolne dłonie, rzuciłam się na Kai'a i wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową. On zamknął mnie w szczelnym uścisku i nie zwracając większej uwagi na walkę toczącą się niedaleko nas, trwaliśmy tak przez kilka minut. Odsunęliśmy się od siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Tak tęskniłam za jego bursztynowymi oczami.

- Przyszedłeś - wyszeptałam, tak aby tylko on to usłyszał.

- Przecież obiecałem.

Uśmiechnął się, a ja wreszcie mogłam poczuć się bezpiecznie w całej tej sytuacji. Teraz kiedy on tu był, nic nie mogło...

- Ej, a ja? Podobno jestem dla ciebie jak brat!- Odwróciłam się w stronę Jay'a, który miał rozłożone ramiona przygotowane do uścisku.

Zaśmiałam się i przytuliłam niebieskiego ninja.

Spojrzałam na Stellę i Fisttara. Patrzyli na to wszystko, uśmiechając się głupio.

- Ech... Kai, Jay - Zwróciłam na siebie ich uwagę.- to jest Fisttar, Mistrz Diamentu i Stella, Mistrzyni Światła Słońca... moja kuzynka - przedstawiłam ich.

- Ta... miło poznać i w ogóle, ale tam za nami - Rudzielec pokazał kciukiem za siebie.- trwa właśnie rzeź i przydałaby się pomoc.

- Rzeź to moja specjalność - pochwalił się Fisttar i ruszył w stronę miejsca bitwy.

- To głupek - szepnęła Stella i poleciała za nim.

Chłopcy popatrzyli się na mnie dziwnie.

- Tak, musiałam tak żyć przez te kilka dni. Razem z nimi - Westchnęłam.- Wiesz... Stella trochę przypomina mi ciebie - powiedziałam do niebieskookiego, a ten zmarszczył brwi.

- Yy... nie.

Zaśmiałam się razem z Kai'em i po chwili wszyscy wyruszyliśmy na pole walki. Wytłumaczyłam im przy okazji wszystko, czego się dowiedziałam na temat Laski Żywiołów i jakie plany miałz nią związane Dax. Postanowiliśmy także, że oni pójdą wspomóc resztę drużyny, a ja zabiorę laskę i zniszczę ją, wrzucając do lawy.

Szybko skręciłam w prawo i wbiegłam po schodkach do góry, gdzie leżał owy przedmiot.

Byłam tym wszystkim taka zmęczona, ale myśl o tym, że dawny przyjaciel mojej mamy mógł wykorzystać to do złych celów i całe Ninjago, a nawet każdy wymiar, będzie wtedy zagrożony dodawało mi sił. Zdziwiłam się, kiedy byłam już na miejscu i nikt nie zwrócił na to uwagi.

Czyżby Dax się poddał?

Trochę podniosło mnie na duchu, że nie musiałam się z nim użerać.

Powoli podchodziłam do podestu, na którym leżał przedmiot naszej zagłady. Z góry przez małą dziurę w jaskini wkradało się światło. Idealnie padało na Laskę Żywiołów. Cała była zrobiona ze złota, więc odbijało się od niej i drażniło moje oczy. Przysłoniłam twarz lewą ręką, podchodząc bliżej. Stojąc przed nią o kilkanaście centymetrów, mogłam zauważyć na jej końcu mały kryształ, zmieniający co chwilę kolor.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz