Rozdział 52

2.1K 144 50
                                    

Wraz z otwarciem oczu ujrzałam jedynie ciemność. Nie byłam w stanie niczego zobaczyć. Chciałam wstać i za pomocą małego płomyka ognia rozejrzeć się po pomieszczeniu, w którym aktualnie byłam.

Coś jednak uniemożliwiło mi to. Poruszyłam rękoma. Przez cichy brzdęk łańcuchów, byłam pewna, że są zakute w kajdany... bardzo mocne kajdany. Oprócz rozświetlenia sobie widoku, mogłabym użyć ognia do rozpuszczenia ich.

Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, światło pojawiło się, a ja mogłam w końcu zobaczyć to miejsce. Było nim coś w rodzaju klatki, lecz zamiast metalowych krat, na ich miejscu w świetle połyskiwało szkło.

Powoli wstałam. Zaczęłam iść w stronę szklanej ściany. Łańcuchy uniemożliwiły mi dojście do końca pokoju. W ogóle nie miałam możliwości dotknąć szkła. Nawet kiedy wyciągnęłam jedną z nóg przed siebie, wciąż było to dla mnie niewykonalne. Wróg dobrze to przemyślał.

Drzwi, które dopiero teraz zauważyłam, otworzyły się. Wyszedł z nich średniego wzrostu mężczyzna, który miał... metalowe ręce oraz część twarzy.

To facet, który nawiedził mnie w dzisiejszym koszmarze.

Podszedł wolnym krokiem do szyby, zakładając ręce do tyłu. Surowym wzrokiem bacznie mi się przyglądał. Delikatny uśmiech pogardy wstąpił na jego twarz, gdy zbliżył się do szkła.

- Witaj, moja droga - Niski głos mężczyzny sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

Ten głos na pewno zapadnie mi w pamięć.

- Kim ty w ogóle jesteś?- Próbowałam utrzymać spokojny ton i sprawiać wrażenie odważnej.

Bałam się jak cholera.

- Nie pamiętasz mnie? Ach... wybacz mi mój błąd. Byłaś wtedy bardzo mała. Robiłaś w pieluchy, a jedyne co cię obchodziło to kaszka dla dzieciaków - Zaśmiał się.- Może dać ci małą podpowiedź? Iray próbowała za wszelką cenę mnie powstrzymać. Jak widać, jeszcze żyję.

- Dax - szepnęłam do siebie, wpatrując się w podłogę. Podniosłam po chwili na niego zszokowany wzrok.- Jak?- spytałam niezwykle ciekawa odpowiedzi.

- Mam swoje sposoby na przeżycie. Spójrz tylko na moje ręce, twarz. Większość mojego ciała jest z metalu. Jestem w połowie mechaniczny - Przejechał palcem wskazującym po metalowej części swojej twarzy. Efektem tego był krótki, ale za to bardzo nieprzyjemny dźwięk. Żałowałam, że nie miałam wolnych rąk, aby zatkać uszy.

- Gdzie ja jestem? Co zrobiłeś z moimi przyjaciółmi? Jeśli coś im się stało, to...

- Bądź spokojna. Nie zrobiłem im nic. Z nich jesteś tu tylko ty. To ciebie potrzebuję do zrealizowania mojego planu. Przy tobie twoi "przyjaciele" są bezużyteczni. Ty i reszta mistrzów pochłaniania jesteście niezbędni do rzeczy, którą pragnę zrobić.

- Reszta mistrzów jest tutaj?!- zadałam pytanie przerażona.- To ty ich porwałeś! Razem ze mną! Tylko po jakie licho jesteśmy ci aż tak bardzo potrzebni?- spytałam, mrużąc oczy.

Z jego buzi wydobył się złowieszczy rechot.

Czas się stąd wydostać... i to jak najszybciej!

Próbowałam stopić kajdanki, ale coś nie pozwalało mi użyć mocy. Jakbym ich już nie miała! Nie potrafiłam tego określić.

Co ten koleś mi zrobił?

- Czemu nie mogę użyć moich mocy?!- krzyknęłam, patrząc na niego z przerażeniem, jednocześnie potrząsając głośno łańcuchami.- Co mi zrobiłeś?

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz