Rozdział 49

2.5K 152 121
                                    

Powolnym krokiem chodziłam po mieście bez żadnego celu. Wszędzie było szaro i... pusto. Żadnej żywej duszy. Czułam się samotnie. Mała, bezbronna istotka w tej wielkiej miejscowości... a może to nie było wcale takie wielkie? Patrzyłam dookoła, czy nie ma kogoś, kto mógłby mi pomóc.

Zatrzymałam się na chwilę.

- Halo?- krzyknęłam.- Czy jest tu kto?- spytałam cicho.

Nikt nie odpowiedział, więc postanowiłam iść dalej. Szłam jeszcze z kilka minut, kiedy nagle w oddali usłyszałam wybuch, a po tym widziałam unoszący się nad budynkami mieszkalnymi szary dym.

Nie wiedziałam, co się działo. Byłam przestraszona. W pewnej chwili usłyszałam krzyki paniki i odgłosy biegnących ludzi. Całego biegnącego tłumu ludzi. Oni uciekali.

- On tu jest! Musimy uciekać! Ratujmy się!- Słyszałam krzyki pojedynczych osób.

Chciałam zrobić to co oni, lecz nie mogłam się ruszyć. Czułam, jak moje stopy utknęły w asfalcie, który pokrywał ulice. Próbowałam się wydostać. To jednak było na nic.

Nikogo już nie było. Tylko ja. Moje myśli zagłuszył mrożący krew w żyłach śmiech.

- Witaj - Zobaczyłam mężczyznę. Nie było widać jego twarzy. W zasadzie nic nie mogłam zobaczyć, bo wszystko skrywał cień.

Podszedł bliżej i wysunął jedną z dłoni do przodu. Była... metalowa. Kiedy to zrobił, moje ciało zaczęło się topić w asfalcie. Próbowałam zapanować nad snem, ale strach wziął górę.

Gdy widać było już tylko część mojej głowy, facet pochylił się nade mną, przez co mogłam zobaczyć jego twarz, a potem nie widziałam już nic. Tylko czerń, pochłaniającej mnie substancji.

*
Natychmiast znalazłam się w pozycji siedzącej. Starłam pot z czoła i opadłam z powrotem na poduszkę.

Znów miałam zły sen. Tym razem nie wiedziałam, o co chodziło w dzisiejszym. Nigdy nie widziałam tego faceta na oczy. Czemu mi się śnił? To nie mógł być przypadek. Miałam nadzieję, że nie krzyczałam, budząc wszystkich w klasztorze. Jak widać nikt nie przyszedł. Na szczęście. Nie chciałam, żeby się martwili.

Usiadłam na krańcu łóżka i popatrzyłam w stronę zegarka. Była dokładnie piąta. Super, przynajmniej nie trzecia w nocy.

Westchnęłam. Wzięłam gumkę do włosów leżącą na półce i wyszłam z mojego pokoju. Nie zasnę. Po koszmarach nigdy szybko nie zasypiam. Trochę suszyło mnie w gardle, dlatego postanowiłam zrobić sobie spacer do kuchni.

Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam. W dość krótkim czasie udało mi się dojść do celu. Wchodząc, zobaczyłam, że ktoś mnie wyprzedził. Lloyd siedział przy blacie i pił mleko. Gdy weszłam, spojrzał w moją stronę zdziwiony i odłożył szklankę.

- Ty nie śpisz?- spytał zaciekawiony.

- Jak widać - odpowiedziałam i podeszłam do szafki z kubkami, wyjmując z niej jeden, po czym napełniłam go wodą.

Oparłam się o blat i wzięłam łyk. Czułam, jak płyn rozlał się po całym moim ciele. To było dziwne. Normalnie jakbym nie piła od kilku dni... a może tak było? Jedyne, co ostatnio piłam, to kakao u taty. Czy po tym zerwaniu zaniedbałam się nieco? A może bardzo?

Znów westchnęłam, kładąc pusty kubek. Widocznie zwróciłam na siebie uwagę Lloyda, bo odwrócił się w moją stronę.

- Wszystko w porządku, Yumi? Nigdy nie wstajesz tak wcześnie. Wyglądasz na zmęczoną - stwierdził.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz