Rozdział 57

1.9K 145 30
                                    

Yumi

Nie przyszli, nie ocalili mnie. Spóźnili się.

Nie przyszedł, nie ocalił mnie. Spóźnił się...

Bliska płaczu oparłam się o ścianę w pojeździe, którym nie wiadomo dokąd wiózł nas Dax. Wyjaśnił nam pewną część swojego planu, ale tak naprawdę nie wiedzieliśmy o tym nic... nic, co mogłoby nam się przydać.

Jechaliśmy przez dżunglę. Całą naszą czwórkę posadził w ciężarówce. Każdy leżał przy ścianie, myśląc nad tym, czy ktokolwiek nas wybawi.

Miałam nadzieję, że ninja w jakiś sposób dotrą do jego bazy i nas uratują. Kiedy jednak wróg przyszedł i oświadczył nam o wycieczce w moim ciele zagościł strach. W tamtej chwili bałam się, że już nigdy ich nie zobaczę. Kto wiedział, co Dax miał zamiar z nami zrobić. Zabije nas? Puści wolno? Może z naszą czwórką posiadał powiązany jeszcze jakiś plan, o którym nie mieliśmy bladego pojęcia?

Bałam się.

Kai, miałam nadzieję, że mnie uratujesz. Cicha, ukryta głęboko, ale jednak... wielka. Czułam się dziwnie. Czułam uczucie pustki, jakbym nic nie znaczyła dla tego świata. Czy to zawód? Zawiodłam się?

Położyłam głowę na kolanach i skuliłam się w kłębek. Łzy po kolei spływały po moich policzkach.

- Yumi?- spytała mnie szeptem leżąca obok Stella, która najwyraźniej zobaczyła, że płaczę. Przybliżyła się jeszcze bardziej.- Ej, nie płacz. Wszystko przecież będzie dobrze - powiedziała i położyła mi spętane ręce na kolanach.

- Skąd możesz to wiedzieć?- zapytałam zapłakana.

- Nie wolno ci tak mówić. Jakoś się stąd wydostaniemy. Może nie od razu, ale na pewno znajdziemy jakiś sposób. Poza tym, na ratunek idą nam twoi przyjaciele - Uśmiechnęła się pokrzepiająco.- No i... moja mama - dodała.

- Nie jestem pewna. Czy gdyby chcieli mnie uratować, to nadal byłabym w tej ciężarówce?

- Na sto procent się starają. Dax to chytry Zdzisiek, nie wiadomo czego możemy się po nim spodziewać.

- Chytry Zdzisiek - powtórzyłam i wybuchłam śmiechem.- Skąd ty bierzesz takie teksty?

- Gdybyś spędziła tyle lat z moim tatą, co ja, to uwierz, że mówiłabyś tak samo - wytłumaczyła.

Uśmiechnęłam się.

- Tak czy siak, nie możesz myśleć, że twoja drużyna cię opuściła. Jak by ci to...- Złapała się za podbródek i patrzyła w sufit.- Och, już wiem. Gdyby zły goblin porwał twoją kukurydzę, to próbowałabyś ją odzyskać, tylko, że nie wiesz, gdzie goblin ma swoją norę. Kiedy znajdujesz norę, okazuje się, że goblin wyjechał z kraju i popija koktajl z kokosa, a ty nie wiesz, gdzie tak naprawdę się ukrył. Rozumiesz?

- Ciebie nikt nie rozumie, pustaku - odezwał się Fisttar, siedzący przed nami.

- Ty sam jesteś taki pusty, że można ciebie uznać za skrytkę na kartofle.

Chłopak zmrużył oczy. Wyglądało to, jakby zabijał ją swoim wzrokiem.

- A ty...

- Przestańcie - przerwała mu Skylor, która przez dłuższą chwilę obserwowała całą sytuację.- Czy wy zdajecie sobie sprawę z tego, że Dax wywozi nas w jakieś dziwne miejsce, a wy zamiast próbować się uwolnić, tracicie czas na kłótnie? Opanujcie się w końcu, bo będzie z nami bardzo źle.

- To nie twoja sprawa, co właśnie robimy - odpowiedzieli jednocześnie. Popatrzyli po sobie zdziwieni.- Nie mów tego, co ja!- znów odezwali się w tym samym czasie.- Przestań!- krzyknęli na siebie.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz