Gdy skończył się trening, poszłam ubrać normalne ubranie.
Najdziwniejszy podczas treningu wydawał mi się sensei. Nic nie powiedział na temat mocy wiatru, a przecież wszystko wie. Muszę z nim porozmawiać. Byłam święcie przekonana, że po ćwiczeniach zabierze mnie do swojego pokoju i przeprowadzi poważną rozmowę na ten temat, jednak to się nie odbyło.
Spróbuj rozwiązać ten problem sama.
Hej... to nawet dobry pomysł. Przecież nie mogę zawsze oczekiwać od wszystkich pomocy. Muszę nauczyć się radzić sobie sama. Co, jeśli będę w sytuacji, w której nikt nie będzie mógł mi pomóc? No właśnie.
A... nie chciałabyś na przykład... pojechać do swojego taty?
Czy ty nie umiesz odpuścić? Słuchaj, nieważne, co się stanie, nie pójdę do niego, sam ma przeprosić. Mógłby nawet wysłać list czy coś!
Jesteś taka uparta.
Grunt to postawić na swoim.
No cóż, spróbuję odpowiedzieć na pytania, na które nie znam za grosz odpowiedzi.
Usiadłam na łóżku, poważnie się zastanawiając nad tym, co mogę zrobić, żeby uzyskać odpowiedź.
Wiem, że Morro nie żyje, a nawet, jeśli w jakiś sposób by zmartwychwstał i dostałabym się do niego, nie powiedziałby mi niczego. To wróg.
Jeszcze bardziej ciekawi mnie, jakim cudem dostałam od niego władzę nad wiatrem! Jak to jest w ogóle możliwe? Mam nadzieję, że nie jesteśmy rodziną.
Na samą myśl o tym, po moich plecach przeszedł dreszcz.
Nie ma to jak być w drużynie ninja oraz mieć ich wroga za członka rodziny.
Życie idealne.
Tyle, że nic nie pamiętam i...
Chwila moment! Przecież mogę wrócić do wspomnienia, w którym znajduje się Morro i zobaczyć, kim dla mnie kiedyś był! Medytacja!
Opłaca się być Mistrzynią Blasku Księżyca, bo raczej nie każdy może sobie wrócić do wybranych wspomnień. Ja to mam szczęście.
Usiadłam na podłodze i ułożyłam ręce na kolanach. Zamknęłam oczy i próbowałam się skupić na wybranej przeze mnie rzeczy.
*
Stałam w nieznanym mi miejscu, a dokładniej w środku jakiegoś... targu? Sama nie wiem, jak mam to nazwać, ale chyba tak. Wiedziałam jedno, to nie było Ninjago.To Soeles...
Zaczęłam rozglądać się dookoła, szukając czegoś znajomego. W końcu dostrzegłam w tłumie ludzi znaną mi sylwetkę.
Szłam w stronę tej osoby, przenikając między ludźmi. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mogę tak robić we wspomnieniach. Jeszcze dużo muszę się nauczyć.
Gdy dogoniłam znaną mi osobę, okazało się, że to moja mama. Dlatego skądś ją kojarzyłam...
Po chwili zobaczyłam, jak kobieta trzymała za rękę małą dziewczynkę z dwoma kucykami.
O jejku, to byłam ja.
Jaka ja byłam kiedyś słodziutka... aww!
Nie mogłam się napatrzeć na moją małą mnie.
- Słoneczko, poczekaj tutaj przez chwilę, dobrze? Będę obok, nie odchodź nigdzie - odezwała się do dziecka.
Dziewczynka pokiwała lekko głową, a mama oddaliła się dosłownie o kilka kroków, by móc podejść do jednego ze stoisk.
Coś mi tu śmierdzi.
Mała ja stała chwilę w wyznaczonym przez matkę miejscu, lecz zauważyła przelatującego obok motyla i nie mogąc wytrzymać, zaczęła za nim iść.
Ach, no tak. Zabójczy motyl wkracza do akcji.
Kiedy dziewczynka przechodziła po jezdni, akurat niedaleko jechało auto.
Ej, ludzie, ruszcie tyłki i uratujcie mnie, bo zginę!
W niecierpliwości czekałam, co się zdarzy. Zamknęłam oczy, nie mogąc na to dłużej patrzeć.
Słychać było po kilku sekundach pisk opon i krzyk dziecka.
Przerażona otworzyłam oczy i nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam.
Morro trzymał małą mnie na rękach zdala od pojazdu.
On... on uratował mi życie...
- Yumi! Yumi, nic ci nie jest?!- Do dwójki dzieci podbiegła spanikowana matka.
Chłopak puścił dziewczynkę, dzięki czemu kobieta mogła usciskać swoje dziecko.
- Nie wiem, jak ci dziękować, naprawdę - zwróciła się do chłopca.
- To... drobiazg. Ważne, że nic się nikomu nie stało.
- Ale mogło - Popatrzyła na chłopca, po czym zwróciła się do córki.- Yumi, nigdy, ale przenigdy nie rób już niczego podobnego!
- Och, mamo... gdybyś ty wiedziała w ile tarapatów ja się wpakowałam - powiedziałam pod nosem.- Gdybyś ty wiedziała - powtórzyłam.
*
Natychmiast otworzyłam oczy.Czyli... Morro uratował mnie przed rozpędzonym samochodem, co oznacza, że nie jest moim bratem, kuzynem ani nikim innym z mojej rodziny!
Odetchnęłam z ulgą.
Jak na razie wszystko układa się wspaniale.
Jak na razie...
Mam nadzieję, że nic złego się nie wydarzy.
Właściwie, to nie wszystko układa się idealnie.
Tata.
Przykro mi, ale nie potrafię mu wybaczyć. Nie jestem człowiekiem, który po krótkim czasie przebacza winy.
Na serio? Twój tata całymi dniami zastanawia się, po co żyje, skoro nie ma przy nim ciebie!
Skąd... to wiesz?
H-halo?
Ej, odpowiedz.
Myślisz, że to jest takie trudne do zgadywania?
Więc niech mnie przeprosi.
Więc do niego przyjdź.
To niech mnie przeprosi!
Przyjdź do niego, odwiedź go.
Nie.
Tu nie chodzi o to, że cię okłamał. Tu nie chodzi o to, że masz swoją godność. Przyznaj się... tęsknisz za nim.
Istniejesz tylko w mojej głowie. Jesteś moim sumieniem i nie możesz mi rozkazywać!
Skąd wiesz? Może nie jestem wcale tym za co mnie uważasz?!
Stałam chwilę w osłupieniu.
Jak to... czymś innym?
Czyli moje sumienie tak naprawdę nie jest moim sumieniem?
Więc czym jest?
A może kim?
CZYTASZ
Władcy Żywiołów I Ninjago
FanfictionJednego, niezwykłego dnia, dziewczyna, która wiedzie normalne życie odkrywa w sobie moc. Przeszłość daje o sobie różne znaki. Na jaw wychodzą tajemnice, stary wróg postanawia wyjść z ukrycia. Przez to całe życie bohaterki zaczyna się zmieniać. Kto...