Rozdział 10

4.7K 317 98
                                    

Nya złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.

Moją uwagę zwróciły stojące wiadra, wypełnione po brzegi wodą.

Stanęłam zdala od Nyi.

- Zaczniemy od czegoś prostego - Uśmiechnęła się.

- Umm... no dobra - Odwzajemniłam uśmiech.

- Będę cię atakować, a ty spróbujesz się obronić.

Kiwnęłam potwierdzająco głową.

Dziewczyna ruszając rękoma, sterowała wodą, a potem wytworzyła z tego kule wodne. Kierując je ku mnie, uniosłam lekko ręce i ustawiłam się w pozycji szykującej się do ataku.

Wzięłam głęboki wdech i czekałam na ruch czarnowłosej. Machnęła ręką, powodując ruch kuli w moją stronę. Utworzyłam ścianę ognia.

Powoli zaczęłam się rozkręcać. Bez problemu unikałam ataków czarnowłosej oraz się przed nimi broniłam.

- Bardzo dobrze ci idzie - Usłyszałam sensei'a.

Skierowałam wzrok na chwilę w stronę mistrza. Gdy z powrotem odwróciłam głowę, kula wodna była za blisko.

Ustawiłam ręce w pozycji obronnej. Zamknęłam oczy i wiedziałam, że zaraz będę cała mokra.

Kiedy otworzyłam, oczy nie mogłam w to uwierzyć...

Woda zatrzymała się przede mną. Poruszyłam ręką i zrozumiałam, że potrafię to kontrolować.

Przestraszyłam się i odskoczyłam do tyłu, a woda wylądowała z pluskiem na brukowej powierzchni.

- Czy ty właśnie...- wyksztusiła ledwo Nya.

Wyglądała na zupełnie zdezorientowaną.

Ja czułam to samo.

- Ja... ja nie wiem.

Gdy mistrz to zobaczył, zwrócił się do nas.

- To niesłychane. Najwyraźniej posiadasz w sobie o wiele więcej mocy, niż myślałem.

- Że co, że jak?- odpowiedziałam pytaniem.

- Wygląda na to, że zostaniesz tu trochę dłużej.

*

Te słowa przez cały dzień nawiedzały mój umysł.

Po tym treningu od razu poszłam do swojego pokoju. Nie chciałam już z nikim dzisiaj rozmawiać.

Usiadłam na podłodze, krzyżując nogi i oparłam się plecami o łóżko. Siedziałam tak, patrząc w pustą ścianę.

Mimo tych dwóch niecałych dni tutaj, bardzo tęskniłam za domem.

Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.

- Hej, zaraz kolacja - oznajmił Jay, wychylając zza nich głowę.

- OK- odpowiedziałam mu ze smutkiem w głosie.

- Wszystko gra?

Westchnęłam cicho.

Jay wszedł do środka i usiadł obok mnie.

- To przez moce? Nie przejmuj się.

- Mam się nie przejmować? Przecież, ja... nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Nie wiem, kim jestem.

- Na pewno niedługo wszystko się wyjaśni. Też bardzo dawno temu byłem zszokowany, ale sensei Wu pomógł mi oraz reszcie moich przyjaciół opanować swoją moc.

- Może masz rację, ale... co z moim tatą? Jest sam i...

- Poradzi sobie, jest przecież dorosły.

Jay zaśmiał się trochę, a ja razem z nim.

Wstał i wysunął rękę w moją stronę.

- To co? Idziemy na kolację?- zapytał.

- Jestem głodna - Uśmiechnęłam się.

Gdy podałam rękę Jay'owi, poczułam, jak przez moją rękę przechodzi nieznana mi siła. Chłopak dostał lekkich drgawek, po czym padł na podłogę.

- Jay?- zapytałam z niepokojem.

Ten wydał z siebie długi jęk.

- Coś ci zrobiłam?

- Kopnął mnie prąd.

- Jakim cudem? Chwila moment...

Jay powolnym ruchem usiadł na podłodze.

- Czy... myślisz, że ja... nie, nie, nie.

- Potrafisz kontrolować pioruny?- Popatrzył na mnie podejrzliwym
wzrokiem.

Najpierw ogień, potem woda, a teraz pioruny? Nie, to nie może się dziać.
Jeszcze niedawno żyłam sobie spokojnie z moim tatą, cukiernią.,.

- Yumi, nie wiem, o co tu chodzi, ale wiem, że musisz porozmawiać z Wu.

- Mhm...

- Chodź na kolację.

Chciałam pomóc Jay'owi wstać, ale przypomniałam sobie, że jeszcze raz mogę zrobić mu jakąś krzywdę. Wstał i wyszliśmy z mojego pokoju.

Po chwili byliśmy już w jadalni. Wszyscy już czekali.

- Co tak długo?- spytał Cole.

- Stało się coś dziwnego - powiedział Jay.

- Dziwnego, czyli co?- zapytał mistrz.

- Chodzi o to, że...

- Yumi potrafi kontrolować pioruny - dokończył za mnie Jay.

- Yumi, czy to prawda?- Zdziwił się Wu.

- No... tak. Nie wiem, co się dzieje.

Sensei patrzył na mnie krótką chwilę.

- Musimy porozmawiać z twoim ojcem.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz