Kai
Lecieliśmy na smokach w kierunku północnego-zachodu, tam, gdzie najprawdopodobniej udał się robot, który porwał Yumi. W tym czasie, gdy ja wpatrywałem się w niebo, Nya objaśniała coś z Lloydem i Zane'em, a Cole i Jay siedzieli na smoku władcy błyskawic i grali w jakąś niezrozumiałą dla wszystkich karcianą grę. Wiatr wprawiał moje włosy w ruch, co trochę mnie denerwowało.
Na wysokości, na której się znajdowaliśmy, było dość chłodno, lecz mi nie sprawiało to najmniejszego problemu. Wtedy przypomniała mi się Yumi i dzień, w którym uczyłem ją zapanować nad ogniem, co nie skończyło się zbyt dobrze. Wylądowałem w łóżku z rozwaloną głową. Nie było to przyjemne. Teraz jednak zastanawiając się nad tym, stwierdzam, że należało mi się. Yumi dała mi w kość, zanim zaczęliśmy być razem.
Zadziwiające.
Pamiętałem, jak przyszła do mnie, kiedy Wu już zabandażował mi głowę. Weszła do środka, powoli zamykając za sobą drzwi, jakby chciała przedłużyć spotkanie się ze mną. Popatrzyła w moją stronę. Z jej oczu mogłem wtedy odczytać poszczególne emocje... strach, wstyd i smutek. Było też w tym trochę przerażenia (raczej bardzo dużo przerażenia), a potem kontakt wzrokowy i rozmowa, po której musiałem ją pocieszać...
Przestała płakać, a na jej twarzy zagościł uśmiech. Jeszcze w tamtej chwili nie miałem pojęcia, jak będzie dla mnie później ważny.
Chciałbym ją teraz zobaczyć, właśnie z takim uśmiechem jak w tamtym dniu, kiedy była jeszcze szczęśliwa w mojej obecności. Gdybym mógł cofnąć czas, na pewno postąpiłbym inaczej. Zostalibyśmy parą w inny sposób, powiedzmy, że...
- TY SZULERZE, OSZUKUJESZ!- moje rozmyślanie przerwał mi drący się wniebogłosy Jay.
- Ja oszukuję?! To ty ciągle wyjmujesz karty z rękawa!- obronił się Cole i pociągnął niebieskiego ninja za rękaw, z którego wypadło kilka kart.- Ha! I to ja oszukuję?- spytał go czarnowłosy i założył ręce na piersi.
Westchnąłem z irytacją, patrząc na tych dwóch debili.
- Oboje jesteście kanciarzami - stwierdziła Nya.- Takimi wielkimi, że Mroczny Władca z wielką chęcią zatrudniłby was jako szpiegów - dodała, na co Zane i Lloyd zaczęli się śmiać.
Po tym zdaniu dwójka chłopaków natychmiast ucichła, a na ich twarzach widniało oburzenie.
Czasami nie mogłem pojąć jakim sposobem Cole i Jay jeszcze nie pozabijali się nawzajem. Tak, to byli przyjaciele, ale nie obchodziło się też bez ich kłótni. Momentami miałem wrażenie, że rzucą się na siebie, tak jak dzisiaj Lloyd i Jay albo ja i blondyn.
Wciąż pamiętałem wściekłość, którą wtedy czułem. Cieszyłem się, że doszliśmy do porozumienia, w końcu jesteśmy... albo raczej byliśmy przyjaciółmi. Wątpię, żeby było tak jak wcześniej. Przez ten incydent oddaliliśmy się od siebie tak bardzo, że nie ma dla nas szans. Dobre chociaż to, że się porozumieliśmy.
- Musimy wylądować - oznajmił nam wszystkim nindroid.
Każdy spojrzał na niego z niezrozumieniem i jednocześnie przerażeniem.
- Dlaczego?- spytałem, oczekując szybkiej odpowiedzi.
Tak po prostu mieliśmy wylądować? I co? Będziemy iść pieszo? Przecież Jay padnie na ziemię po kilkudziesięciu krokach.
- Moje czujniki wykryły niedaleko surowiec, z którego jest zbudowany robot. Myślę, że doprowadzą nas do bazy naszego wroga, a także do Yumi - wytłumaczył.
Kiwnąłem głową ze zrozumieniem i spojrzałem w dół. Właśnie lecieliśmy nad Dżunglą, która na pierwszy rzut oka wyglądała, jakby nie miała końca. Zniżaliśmy lot dopóki nie wylądowaliśmy. Zsiadłem ze smoka i rozejrzałem się po okolicy.
CZYTASZ
Władcy Żywiołów I Ninjago
FanfictionJednego, niezwykłego dnia, dziewczyna, która wiedzie normalne życie odkrywa w sobie moc. Przeszłość daje o sobie różne znaki. Na jaw wychodzą tajemnice, stary wróg postanawia wyjść z ukrycia. Przez to całe życie bohaterki zaczyna się zmieniać. Kto...