Rozdział 17

4K 257 134
                                    

Lloyd

W ostatniej chwili ją złapałem. Była nieprzytomna, nie dziwię jej się.

Wszyscy do nas podbiegli.

- Mocno oberwała - spostrzegł Kai.

- Nie powinna przechodzić tego toru!- krzyknął na niego Jay.

- Przepraszam, ale miała...

- Nie Kai! Widziałeś ją!- przerwałem mu.

- Trzeba zanieść Yumi do sensei'a - odrzekł Cole.

- Dobrze.

Wstałem i zacząłem iść w kierunku pokoju mistrza Wu. Gdy byłem już przed pokojem, ostrożnie popchnąłem drzwi nogą.

- Mistrzu?

W tej chwili medytował na podłodze.

- Czy coś się stało?- spytał.

Nawet nie musiałem mu odpowiadać, bo sam się domyślił, patrząc na mnie z Yumi na rękach.

Podszedł do jednej z szafek.

- Połóż ją tutaj - Wskazał odpowiednie miejsce.

Ostrożnie położyłem Yumi na posłaniu.

- Co dokładnie się wydarzyło?

- Przechodziła tor przeszkód i... nie zdążyła ominąć jednej z maczug. Szczęście, że te nie mają kolców - Westchnąłem na końcu.

Wu wyjął jakieś opatrunki i usiadł tuż przy dziewczynie. Wziął bandaż i odkrył miejsce uderzenia.

- Nie jest źle, ale nie jest też dobrze -powiedział.- Będzie bolało przez pewien czas.

Patrzyłem, jak sensei smaruje czymś to miejsce i owija bandażem.

Do pomieszczenia weszli wszyscy z wyjątkiem Kai'a.

- Biedactwo - wyszeptała zmartwiona Nya.

Zobaczyłem w progu drzwi władcę ognia i podszedłem do niego.

- Widzisz, co żeś narobi?!- zapytałem, ledwo powstrzymując gniew.

- Zagoi się.

- Tu nie chodzi o ranę, tu chodzi o to, jak ją traktujesz!

Spojrzał na mnie pytająco.

- Kazałeś jej przejść tor przeszkód choć widziałeś w jakim jest stanie, Kai!

Nic nie odpowiedział. Kopnął drzwi z całej siły i wyszedł.

Wszyscy wyszliśmy i skierowaliśmy się do jadalni usiąść przy stole. Oparłem się rękoma o stół i zakryłem dłońmi twarz.

- Hej, Lloyd... nie złość się tak na niego - powiedział Jay.

- Ech, jak mam się nie złościć skoro...

Nie dokończyłem, bo nie mogłem. Widziałem tylko, jak Jay się uśmiechnął.

- Skoro co?- dociekała Nya.

- To tajemnica - oznajmił Jay, ruszając dziwnie brwiami, na co ta się zaśmiała.

- Pokłóciłem się z przyjacielem - mruknąłem smutno.

- Wiecie, Kai nie postąpił za mądrze - wtrącił Cole.

- Ja nawet nie wiem, o co wam chodzi - rzucił Zane. Wszyscy zaczęli się śmiać oprócz niego.

- Musisz mu wybaczyć, ludzie czasem popełniają błędy - odparła Nya.

- Ale nie takie! Mimo zmęczenia kazał jej to przejść.

- Może ma jakiś problem, którego nikt nie zna - stwierdził Zane.

- Problem?- spytałem.

- Kai i problem? To się kupy nie trzyma!- krzyknął Jay.

- Jay ma rację, przecież Kai zawsze miał wszystko poukładane, nie miał żadnych problemów, niedokończonych spraw - potwierdził Cole.

- Teraz mogło się coś pojawić, tylko nie wiemy co - powiedział Zane.

- Zane ma rację, ja jako jego siostra sprawdzę, o co mu chodzi - odrzekła Nya.

- Nie... ja się z nim pokłóciłem, więc teraz pójdę do niego i wszystko sobie wyjaśnimy - postanowiłem.

Wstałem z krzesła i poszedłem go szukać. Byłem chyba we wszystkich pomieszczeniach tego klasztoru.

Wyszedłem na taras i zobaczyłem Kai'a, jak oparty o barierkę patrzy w dal.

- Kai?

Nie zareagował, dlatego podszedłem i oparłem się obok niego.

- Słuchaj, przepraszam, że się tak uniosłem.

- Nic nie szkodzi.

- Wszystko OK?

Zmarszczył brwi.

- Nie kazałbyś jej bez powodu przechodzić tego toru - odrzekłem.

Kai spuścił głowę, a po chwili znów spojrzał w moją stronę.

- Nie przepadam za nią.

- Dlaczego? Zrobiła ci coś?

- Mój instynkt podpowiada mi, że coś jest z nią nie tak.

- Twój instynkt wiele razy się pomylił, Kai.

Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Jay'a.

- Ale...

- Daj jej szansę - przerwał mu Jay.

Kai założył ręce na piersi i przez chwilę myślał.

- Niech wam będzie - oznajmił, po czym się zaśmiał.

- To będzie początek nowej przyjaźni!- krzyknął radośnie Jay.

- Hola Amigo!- pwiedział Kai.- Może dasz mi trochę czasu?

- Właściwie to... przyszedłem tu, żeby coś wam powiedzieć, ale zapomniałem co...

Na taras wbiegła Nya.

- Obudziła się!

Wszyscy zerwali się do biegu, nawet Kai.

Weszliśmy do pokoju Wu i ujrzeliśmy dziewczynę rozmawiającą z sensei'em. Tak pięknie się śmiała.

Spojrzała na nas, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Fajnie, że jesteście!

- A my cieszymy się, że nic ci nie jest - powiedziałem.

Kiedy Yumi zobaczyła Kai'a, odwróciła od nas głowę i skrzyżowała ręce na piersi.

- Zostawimy was samych - mówiąc to, Jay położył płomykowi dłoń ma ramieniu.

Wszyscy wyszliśmy, zostawiając ich samych.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz