Rozdział 58

2.1K 128 43
                                    

Ze snu wybudziły mnie gwałtowne ruchy. Natychmiast otworzyłam przestraszona oczy, nie wiedząc do końca, co właściwie się działo. Gdy już mogłam widzieć, zobaczyłam kto był sprawcą całego zajścia. Któryś z podwładnych Daxa potrząsał mną mocno, trzymając za ramiona. Odepchnęłam go spętanymi rękoma. Ten znalazł się przy ścianie naprzeciwko, patrząc na mnie ze złością i pogardą.

Stanął prosto, odsuwając się oraz otrzepując całe ubranie z kurzu.

Spojrzałam na niego krzywo.

Serio? Kurz? Przecież on tylko dotknął ściany. My musieliśmy spać na podłodze!

- Dojechaliśmy na miejsce - mówił z podniesioną głową, po czym spuścił ją lekko w dół, by złapać ze mną kontakt wzrokowy.- Mogłabyś wstać i się ruszyć, zamiast tępo się na mnie gapić.

Przymrużyłam oczy.

Stwierdziłam, że najlepszym rozwiązaniem było pozostać w milczeniu i się nie odzywać. Wolałam nie podpadać. Stella lub tym bardziej Fisttar na sto procent nie pozwoliliby sobie na takie traktowanie, ale mnie to teraz nie obchodziło. Niech ta marionetka Daxa odzywa się do mnie, jak chce... i tak później skopię mu tyłek, jak będę wolna, a reszta drużyny osobiście mi w tym pomoże. Oczywiście, sprawię także przyjemność moim nowym znajomym i zaproszę ich do wspólnej zabawy.

O, matko. Zachowaniem przypominałam Kai'a.

Wykrzywiłam usta w grymasie, kiedy wychodziłam już z wozu do reszty Mistrzów Pochłaniania. Skylor jak zwykle była pogrążona w swoich myślach, a niedaleko niej stojąca dwójka się kłóciła (z resztą to nic dziwnego). Strażnicy kazali zachować im spokój i być cicho, jednak oni nie zważali na to uwagi. Podniosłam głowę do góry i rozejrzałam się po okolicy. Staliśmy przed wielkim klifem skalnym.

Uch... OK? To po to ten psychopata nas tu ściągnął? Dla jakiejś skały? Nie mieliśmy przypadkiem pojechać do świątyni? To raczej na nią nie wyglądało.

- Wow, skała. Jak oryginalnie - skomentował Mistrz Diamentu, który ustawił się tuż obok mnie, a po drugiej strony zawitała moja kuzynka.

- To nie zwykła skała, głupcze - powiedział w jego stronę nieco rozzłoszczony tym spostrzeżeniem.- To jest świątynia, w której znajduje się przedmiot o tak wielkiej mocy, że nawet nie zdajesz sobie sprawy. Zresztą wy wszyscy nie zdajecie sobie z tego sprawy, a więc...

Dalej go nie słuchałam, bo zatrzymałam się na słowach przedmiot o tak wielkiej mocy. Co to znaczyło? Jak potężna była ta Laska Żywiołów? Chłopcy coś mi o niej opowiadali... znaczy o podobnym przedmiocie, którą posiadał ojciec Skylor, Chen. Podobno dzięki niej mógł kontrolować każdą moc z nas wszystkich. To samo planował właśnie Dax?

Tego się obawiałam...

Mamo? Co chcesz mi przez to powiedzieć?

Opowiedziałam ci w skrócie całą historię z nim związaną, lecz nie jestem pewna, czy pamiętasz wątek, w którym Dax był moim najlepszym przyjacielem.

Tak... chyba coś pamiętam, ale co to ma do rzeczy?

To, że kiedy jeszcze się przyjaźniliśmy, on nie wiedział o moich zdolnościach. Zawsze zazdrościł mistrzom ich mocy. Nie mógł pogodzić się z tym, że jest zwyczajnym człowiekiem. Uznawał mnie za jedyną osobą, która go rozumiała... był dla mnie jak brat, tak jak dla Liry, ale wraz z dowiedzeniem się o tym, że jesteśmy jednymi z mistrzyń znienawidził nas, wpadł w szał. Powiedział nam o swoich planach dotyczące niejakiej Laski Żywiołów i odszedł. Wiedziałam z czym to się wiąże... tylko dzięki Mistrzom Pochłaniania będzie w stanie dostać się do świątyni.

Władcy Żywiołów I NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz