Zapraszam na kolejny rozdział. Miłego czytania =●◇●=
Grupka ludzi podeszła do drzwi. Wysoki mężczyzna zapukał. W tym czasie poleciłam Sophii schować się za ścianą, a jeśli mnie zastrzelą, to zabrać pistolet od Malika i uciekać.
Kiedy weszli do budynku, przywitałam ich gotowym do strzału pistoletem od Malika.
"No, to jestem w ciemnej dupie" - pomysłałam
- Nie strzelaj! - Wykrzyczał mężczyzna, który chwilę wcześniej pukał do drzwi.
Nie odzywałam się.
- Kim jesteś? - Zapytał, na co ja przysunęłam bron do jego głowy. Wystraszył się, a reszta jak na zawołanie do mnie podbiegła. - Spokojnie - kontynuował - nie przyszliśmy tu nikogo mordować. Jesteśmy tu, ponieważ w tym miejscu spędzamy noce. To jedno z najbezpieczniejszych miejsc w slumsach!
- Skoro spędzacie tu noce, to może zrobilibyście coś z człowiekiem, który powiesił się w komórce obok telewizora! - Wykrzyczałam, niczym Sulejman w wywiadzie radiowym.
- A więc jednak... - Powiedziała wysoka blondynka stojąca za mężczyzną, który był zdany na moją łaskę.
- Znaliście go? - Zapytałam, po czym odsunęłam bron od twarzy mężczyzny.
- Tak. Nazywał się Arnold Morender. Po ostatnich wydarzeniach wpadl w deresję. Groził, że zabije nas wszystkich, a w gruncie rzeczy odebrał sobie życie.
- Zdarza się. - powiedziałam dosc obojętnie.
- A, tak zmieniając temat, jestem Bridget Hingerton. A ty?
- Sethana Conte.
- Miło cię poznać. - Powiedziała i podała mi dłoń. Wydawała się sympatyczna.
- Sama tu jesteś? - spytał ktoś z grupy.
- Nie. Jest jeszcze moja młodsza siostra, Sophia. - Zawołałam ją. Dziewczynka podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła.- Ja jestem Mike. Mike Lonez - wystękał mężczyzna do którego celowałam.
- To milo poznać niedoszłą ofiarę - zażartowałam.Dokładnie mu się przyjrzałam. Był łysy, miał liczne blizny na twarzy i w okolicach szyi. Jego głos był niesamowicie niski i oschły. Nie czułam się zagrożona jego obecnością, ale w przeciwieństwie do Bridget jego osoba nie wzbudzała pozytywnych wrażeń.
Zaraz po nim podeszła do mnie wysoka brunetka z maczetą w dłoni. Czułam sie jak w przedszkolu, bo nagle prawie każdy ustawił sie, można by rzec, że w kolejce, do trgo by mnie poznać, obejrzec, no i soe przedstawić.
Naprawde dziwne uczucie.
- Rivera. - powiedziała i podała mi dłoń patrząc na mnie spod byka. Zaśmiała się dziwnie, po czym splunęła mi na buty.
"Co za wstrętna dziura..." pomyślałam i sztuczne się uśmiechnęłam. Ona odwzajemniła mój sztuczny uśmiech pokazując przy tym żółte zęby, po czym wykinęła mnie i skierowała się do jednego z mężczyzn. Według mnie była ohydniejsza od niejednego zarażonego.
Po chwili podszedł do mnie wysoki szatyn. Uczucie pobytu w "przedszkolu pośród zombie"nie ustawało. Chcialo mi sie smiac z zaistnialej sytuacji, w koncu jeszcze chwile temu wszyscy byliśmy o krok od zabicia siebie nawzajem.
- Cześć, jestem Nigel ale możesz mówić do mnie Nick. Powiedz mi, co się stało twojej siostrze w rękę?
- yy... dorwał ją zombie. Ale nie był to zwykły powolny zarażony. Szybko biegał i do tego był bardzo żwawy, praktycznie nawet na sekundę się nie zatrzymał, ciągle był w ruchu. Poza tym nie był tak okaleczony jak pozostałe.
- To był wiral - Powiedziała Bridget zza moich pleców.
- Kto taki?
- Tak nazywamy zombie, które niedawno się przemieniły. Są szybcy i zwinni. Wyglądają jak ocalali, a poza tym nie są zbytnio okaleczeni.
- Eee...okey.Nick spojrzał znacząco na jednego mężczyznę a ten po chwili pojawił się z opakowaniem bandaży. Podszedł do mnie i mi je podał.
- Pomóc ci? - Zapytał zielonooki blondyn.
- Jesteś lekarzem? - Zapytałam.
- Jestem Ivan Calder. Pracowałem w wulkanizacji.
- A wiesz coś o pomocy osobom zarażonym przez zombie?
- Yyy... No... Nie."Stulejarz albo wariat." - pomyślałam.
- Poradzę sobie. - powiedziałam. Nagminnie probowałam go spławić.
- Ale ja pomogę...
- Nie trzeba - odparłam i zignorowałam jego dalsze naleganie.Obejrzałam dokładnie ranę Sophii. Wcale się nie goiła. Skóra dalej była zaczerwieniona. Jednyne co się zmieniło to fakt, że ją to mniej bolało. Teraz można było dobrze zobaczyć ślady zębów. Dziewczynka na czas zmiany bandażu odwróciła głowę w stronę grupki ludzi. Trójki z nich jeszcze nie znałam, chyba nie chceli bawic sie w przedszkole.
- Już po wszystkim - powiedziałam i odgarnęłam jej grzywkę z oczu. Udałyśmy się w stronę drzwi.
- Też miałam kiedyś taką siostrę - odezwała się za moimi plecami rudowłosa dziewczyna. Jak tak się dobrze przyjrzeć to jej włosy nie były do końca "rude". Miała coś na kształt czerwonego ombre na rudych włosach. W przeciwieństwie do mojego nieokreślonego rudego, jej kolor włosów wyglądał świetnie.
- Co masz na myśli mówiąc "taką"
- Źle się wyraziłam. Moja siostra wyglądała jak Sophia, tylko że nie była blondynką.
- Teraz rozumiem.
- A tak wogóle jestem Jessica Bell, a tam - wskazała na mężczyznę, który rozmawiał z szajbuską Riverą - siedzi mój brat Ashton.
- Miło mi cię poznać. - powiedziałam, po czym starałam się uśmiechnąc tak pieknie, jak tylko bylam w stanie. Ci ludzie wydawali mi sie mega dziwni.
- Hmm... nie jesteś zbyt podobna do swojej siostry.
- To moja przyrodnia siostra. Jej rodzice adoptowali mnie, gdy miałam 15 lat.
- Och... przepraszam, nie wiedziałam. - odparła.
- Nie masz za co, przecież to nie jest oczywiste, szczególnie że znamy się dopiero od 10 minut.
- Masz rację.
- A ten mężczyzna, to kto? - Wskazałam na czarnoskórego faceta, który stał przy ścianie i ślepo wpatrywał się w podłogę.
- Przedstawia sie zwykle jako Swan McPereson, ale mówimy na niego Kniff. Mało mówi, dużo morduje. Zombie, rzecz jasna.
- Więc mówisz, że mnie nie zabije - powiedziałam na co dziewczyna lekko sie zaśmiała.Rozejrzałam się jeszcze raz po obecnych, nowych twarzach. Ci ludzie tak strasznie do siebie nie pasowali, moim zdaniem oczywiście. Każde z nich było inne, zachowywalo sie inaczej. Każde budziło inne odczucia. Cała ta grupka wydawala mi się w pewien sposób naciągana, tak jakby ktoś dzięki niej miał mnie zwabic w pulapkę. Ale... może to tylko moje paranoje.
- Mogę cie jeszcze o coś zapytać? - dodala rudowłosa po chwili.
- Pewnie! Pytaj o co chcesz
- Skąd masz taki dobry pistolet? - Zapytała, na co ja postanowiłam wyznać jej prawdę. Nie wiem, czemu ale miałam przeczucie, że mozna jej zaufać.
- Dostałam od przyjaciela. Nazywa się Malik Goteborg i... wstyd się przyznać, wzięłam broń bez dokładniejszych pytań.
- Może wiedział coś więcej o tym miejscu? Powiedziała Jessie. Szczerze mówiąc to nigdy wcześniej nie zastanawiam się nad tym.Przez resztę dnia rozmawiałam z Jessicą o różnych sprawach. Dowiedziałam się, że była trenerem szermierki i że mieszkała 30 kilometrów dalej ode mnie. Opowiadała mi też o reszcie grupy, o tym że Mike był nauczycielem techniki w liceum, Ashton startował w biegach długodystansowych i zajmował wysokie miejsca, Ivan pracował w wulkanizacji i miał właśny warsztat, (to akurat po części wiedziałam) Bridget była nauczycielką tańca towarzyskiego i prowadziła kurs fryzjerski, o każdym coś opowiedziała z wyjątkiem Rivery i Kniffa. O tej suce to akurat nic nie chciałam wiedzieć, aczkolwiek postać Kniffa mnie bardzo interesowała. Chciałam go bliżej poznać, ale Jessica oznajmła, że to może być trudne. Mężczyzna bowiem jest bardzo zamknięty w sobie i niewiele się odzywa. Sama Jessie nie znała go zbyt długo.
Noc spędziliśmy na podłodze. Wszyscy oprócz Rivery, która zajęła całą kanapę dla siebie. Szczerze chciałam żeby spadła z tej kanapy, lub żeby ją ugryzł śmiercionośny owad prosto w jej spaśniętą dupę.
O tak, ten dzień nakreslil mi nieco obraz sytuacji, w jakiej sie znalazłam. Zostałyśmy z nimi, poniewaz sama z Sophia na pewno nie dalabym rady. Równiez przekonałam się, że poza Riverą (oraz w pewnym stopniu Kniffem) wszyscy są godni zaufania.
A Rivera? Cóż, w tym Teamie odgrywała role zarozukialej szmaty. Poznalam to po tym, że najlepsze jedzenie dostawała ona, oprócz tego butelkę jakiegoś smakowego napoju, a do tego masaż od Ashtona... Nie trudno sie domyślec, że okręcila go sobie w okoł palca.
Ale jeśli tknie Sophię, zabije ją bez żadnych skrupułów, a jej łeb powieszę sobie nad kominkiem jako trofeum
Jest tylko jeden problem: nie mam kominka...Rozdział nieco zmodyfikowany
Miłego dnia :*
CZYTASZ
Stay Alive
Action[Trwa renowacja :D nowe rozdziały pojawają się okazjonalnie] Przygody młodej dziewczyny po ciężkich przejściach, która wraz z przyrodnią siostrą wyjeżdza na wakacje do Harranu. Czy poradzi sobie w obliczu zagrożeń z jakimi przyjdzie się jej zmierzyć...