*#36 Zmiany w życiu codziennym

110 12 0
                                    

Rockford, dzień wcześniej, godzina 20.47.

Perspektywa Amelii:

Kolejny wieczór przed telewizorem...
Kolejny raz usłyszałam o Harranie, a moje serce rozpadło się na miliony kawałeczków.
Kolejny raz mam w ręku kawę, której i tak nie wypiję.
Kolejny raz mam na sobie tą samą, granatową koszulę nocną.
Kolejny raz zastanawiam się, co o tym wszystkim myśleć.
Kolejny raz zachodzę w głowę, czy Sophia żyje.
I ciągle powtarzam cicho: 'Ona wróci, wszystko będzie dobrze, Sethana jest odpowiedzialna...'
Kolejny raz się okłamuję. Idzie mi coraz gorzej.

Rutyna zabiła wieczór...

***

Obudziłam się o drugiej w nocy, w moim ulubionym, skórzanym, czerwonym fotelu. Do tej pory pamiętam, jak wiele trudu musiał zadać sobie Harold, żeby go tu wnieść. Ile razy przeklinał naszą klatkę schodową, by potem przepchać mebel przez cały pokój, a na końcu triumfalnie uśmiechnąć się i rzec: 'Od jutra będę chodził na siłownię'. To były chyba najpiękniejsze lata naszego małżeństwa, które już nie powrócą.

Zeszłam na dół, aby odstawić kubek z napojem do zlewu. Harold spał. Jego chrapanie mogłoby nawet trupa obudzić. Pozmywałam naczynia, po czym udałam się ponownie na górę. W głowie ciągle rozbrzmiewały mi słowa tego starszego mężczyzny: 'Ostatni przy życiu.' Nie wiedziałam, jak mam to rozumieć. Czy to oznacza, że Sethana i Sophia nie żyją?

Postanowiłam choć trochę zmniejszyć obszar poszukiwań odpowiedzi na to pytanie. Bez zastanowienia zbudziłam Harolda.

- Kochanie, nie śpisz? - Spytałam delikatnie.
- Nie, ja tylko leżę z zamkniętymi oczami... Jest druga rano, kobieto! - Burknął i odwrócił się do mnie plecami.
- Wiesz może coś więcej na temat rodziny Sethany?
- O tej porze mam ci to mówić? Tylko tyle, że jej brat również wyjechał do Harranu, ale jako agent tego... jak mu tam... GRE? Mówili mi też, że została oddana do adopcji, ponieważ jej ciotka nie chciała się nią zająć po śmierci ojca.
- Miała brata?
- Miała. Uciekł z domu, a znaleźli go, gdy miał 19 lat. Był już pełnoletni, więc mógł robić, co mu się żywnie podoba.
- A ta jej ciotka? Wiesz, gdzie mieszka?
- A co cię to obchodzi?! - Krzyknął obracając się w moją stronę. - Myślisz, że w ten sposób odnajdziemy Sophię?!
- Może nam to jakoś pomoże...
- Słyszałaś, co mówił ten w telewizji? Oni WSZYSCY nie żyją, a za kilka dni zdetonują to miasto, aby pozbyć się wirusa. Trzeba było pomyśleć, zanim tak po prostu wysłałaś je do tego całego Harranu.
- Ja? To była też twoja decyzja! Poza tym gdybyśmy...
- Daj mi święty spokój! - Krzyknął zrywając się z łóżka. - Jest prawie trzecia, a ja muszę iść jutro do pracy!
- Zwolnili cię miesiąc po wyjeździe naszych córek! - Wykrzyczałam, po czym wybiegłam z sypialni i trzasnęłam drzwiami.

Od momentu wybuchu epidemii w Harranie, Harold stał się bardzo... impulsywny. Strata pracy dała mu tylko pretekst do popadania w najróżniejsze nałogi. Hazard, alkohol... to nic w porównaniu z kilogramami kokainy, które codziennie znajduję w szafce na bieliznę. Zastanawia mnie tylko, skąd on bierze na to wszystko pieniądze...

Kto się spodziewał tej perspektywy? Wyszła trochę spontanicznie, jednak mam nadzieję, że się wam podobała taka forma rozdziału.

Życzę miłej nocy.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz