Nareszcie normalny rozdział.
Nornalny... to za dużo powiedziane. Większość tych rozdziałów jest nienormalna.
Ale chyba tą nienormalność lubicie :D
Miłego czytania =^_^=Zdąrzyliśmy wrócić przed zmrokiem. Zmęczeni i brudni rozeszliśmy się, każdy w swoim kierunku.
- Jutro idziemy po zrzut. - Dodał na odchodne Mike. Standardowo zamiast go słuchać poszłam najkrótszą drogą do Sophii.- Seth! - Krzyknęła uradowana gdy tylko otworzyłam drzwi, następnie podbiegła do mnie i się przytuliła.
- Witaj siostrzyczko. - Powiedziałam odwzajemniając uścisk.
- To ja już pójdę. - Odparła Bridget.
- Miłej nocy. - Rzuciłam, po czym opowiedziałam Sophii o misji. Pominęłam tylko fakt, iż zemdlałam oraz konsekwencje tego przykrego incydentu.Sophia bardzo szybko zasnęła. Można powiedzieć, że moja opowieść zadziałała na nią niczym dobranocka. Przykryłam ją kocem i zaczęłam szukać w plecaku jakiegoś ciepłego swetra. Zamiast tego znalazłam grubą, czarną bluzę z kapturem i bardzo długimi rękawami, w których kiedyś wycięłam sobie nożyczkami otwory na kciuki. Założyłam ją, następnie ułożyłam się wygodnie na podłodze i zasnęłam.
- Sethana, chodź! Szybko! - usłyszałam głos Bridget.
Zaspana podniosłam się z podłogi i wyszłam za nią, nie wiedząc co się dzieje. Wciąż było ciemno, jedynie od wschodu powoli jaśniało niebo.Bridget zaprowadziła mnie do przedpokoju, gdzie byli Mike, Nick, Rivera i Kniff.
- Zebrałem was tu z bardzo ważnego powodu. - Zaczął Mike. - Otóż dziś idziemy na kolejną misję. Oprócz mnie będą w niej uczestniczyli Nick, Kniff, Sethana i Bridget.
- Ale Mike, kto zostanie z Sophią? - Zapytała wściekle Bridget, jednak nie otrzymała odpowiedzi. Prawdę mówiąc miałam go zapytać o to samo.
- Co z Ivanem? - Spytała Rivera. - Gdzie on jest?
- Siedzi w komórce obok telewizora. Prawdopodobnie dzisiejszej nocy się przemieni.
- Chwila. Jak to się przemieni? - Wtrąciłam - Sophia została ugryziona wiele dni temu i wciąż jest przy zmysłach.
- Wirus mutuje, poza tym Ivan był już wcześniej zarażony. Ugryźli go dzień przed tym, jak poznaliśmy was.
- Chcesz powiedzieć, że choroba postępuje, a medycyna nic na to nie może poradzić?
- Dokładnie tak.
- Skąd w ogóle masz takie informacje, Mike? - Zapytałam ironicznie, lecz on milczał. Nie czekając na odpowiedź pobiegłam do pokoju, następnie włożyłam naboje do pistoletu i obudziłam Sophię.- Seth? Co się dzieje? - Zapytała.
- Słuchaj, jest problem. Bridget idzie z nami po zrzut, a ty musisz zostać sama.
- Co? Czemu? Ja nie chcę! - Mowiła przez płacz.
- W razie konieczności weź to. - Powiedziałam podając jej pistolet. - Wiesz jak się z tego strzela, prawda? Naboje są w środku, gdyby Rivera chciała ci coś zrobić, po prostu celuj w głowę, pamiętaj.
- Ale... Co jeśli ja ją zabiję? - Powiedziała chcąc oddać mi broń.
- Świat będzie piękniejszy. - Odparłam, po czym przytuliłam ją i wcisnęłam do rąk srebrną giwerę, następnie wyszłam z pokoju i dołączyłam do reszty. Mike niósł wielkie, metalowe pudło z tysiącem odstających kabelków, drucików i metalowych płytek.Po chwili również dołączył do nas Ivan. W rękach trzymał drewnianą skrzynię, którą ustawił przy ścianie. Mike rozmieścił na niej poszczególne elementy konstrukcji. Następnie zaczął wyciągać z niej druciki.
- Muszę coś załatwić. - Powiedziała w międzyczasie Rivera, jednak nikt nie zwracał na nią uwagi. Wzięła ze sobą pistolet, kilka noży oraz linę, po czym wyszła.
Uważnie śledziłam kierunek jej podróży przez szparę w deskach. Minęła trzy budynki i znikła w drewnianej chacie. Nie miałam problemów z widocznością, gdyż słońce oświetliło już cały Harran.
- Nareszcie! - Krzyknął Mike, a ja podskoczyłam ze strachu. Następnie Ivan podłączył urządzenie do agregatu, po czym zaczęły wydobywać się z niego szmery. Mike wysunął wyżej kilka drucików. Po chwili usłyszeliśmy głosy ludzi.
- Kiedy mam ją przywlec. - Zabrzmiał kobiecy głos, barwą podobny do Rivery.
- Jest nam zbędna. - Powiedział nieznajomy mężczyzna. - Lepiej przyprowadź tą, o której mówisz...Tu urwało się połączenie. Nie słychać było nawet szmeru. Mike zaczął gmerać w kablach, co spowodowało powrót dźwięku.
- Sama nie przyjdzie, poza tym jest jeszcze ta młoda.
- Zlikwiduj oba "problemy". Masz 72 godziny, żeby ją przyprowadzić, inaczej zapomnij o pieniądzach. - Po tych słowach nastąpił dźwięk upadającego żelaza i kłapniecie drzwiami.Za moment inny mężczyzna przemówił.
- Za dwie godziny spodziewajcie się zrzutu w okolicach Mirmaru.Na hasło "Mirmar" rozbrzmiało kłapanie drzwiami i tupanie.
- Mike, gdzie to jest? - Zapytałam.
- Niedaleko. Musimy się pospieszyć. - Powiedział.
W chwili, gdy to mówił do przedpokoju wpadła Rivera. Była caławe krwi, nie miała już przy sobie liny, noże również zapodziała. Jedynie pistolet, choć zakrwawiony widniał przy pasku spodni.
- Gdzie byłaś? - Zapytał Nick.
- Przecież mówiłam, że idę coś załatwić. - Fuknęła. - Po drodze zaatakowały mnie zombie, ale nie jestem ranna.
- Szkoda. - Burknęłam pod nosem. Wiedziałam, że kłamie. Krew zombiaków jest brązowawa, natomiast jej biała bluzka była w rdzawoczerwonych plamach. Bez wątpienia miała na sobie ludzką krew.
- Okey. Za 5 minut ruszamy.. - Powiedział Mike urywając temat.
- Idę sie położyć. - Odrzekła Rivera i poszła zarzucając dupą. Wbiłabym jej tam nóż, ale ona zgubiła gdzieś wszystkie.Za moment wszyscu byliśmy gotowi. Wyposażeni w maczety i karabiny z tłumikami udaliśmy się w stronę wyżej wspomnianego Mirmaru.
Droga była dość krótka. Dotarliśmy tam w niespełna 30 minut. Po drodze napotkaliśmy tylko kilka zwykłych zombie i ani jednego wirala.
Będąc na miejscu usiedliśmy na dachu jednego z budynków, aby chwilkę odsapnąć.
- I gdzie ten zrzut? - Zapytał Nick.
- Cierpliwości. - Skarcił go Kniff.
Chwilę później usłyszeliśmy warkot samolotu. W ułamku sekundy wypadły z niego dwie paczki ze spadochronami. Jedna z nich upadła niedaleko, druga zniknęła między drzewami kilka kilometrów dalej.Za cel ustanowiliśmy sobie skrzynię, która wylądowała blisko nas. Biegliśmy do niej ile sił w nogach, jednak ktoś nas uprzedził.
Zrzut został otoczony przez czwórkę ludzi ubranych tak samo jak Kniff. Jeden z nich miał karabin, pozostali wyposażeni byli w sierpy
Zaczęli dziwnie na nas spoglądać, jakby mieli nas zabić.
- Więźniowie? - Zapytał jeden z nich.
- To cywile. Są ze mną. - Powiedział Kniff.
- Było ich zaprowadzić do Raisa, a nie tutaj. - Odparł szyderczo mężczyzna z karabinem.
- Są ze mną, nie rozumiesz? Przyszliśmy po zrzut. - Powiedział wściekle Kniff.
- Zdrajca! - Krzyknął, po czym przeładował karabin i postrzelił czarnoskórego w głowę. Mike widząc to pchnął strzelającego i zabił go jego własną bronią. Trzej pozostali chcięli zaatakować Mike'a, jednak Bridget, Nick i Ja byliśmy szybsi i bez trudu pokonaliśmy napastników.Gdy nic już nam nie zagrażało, zaczęliśmy rozpakowywać zrzut. Nie było szans na uratowanie Kniffa. Pocisk przeszył jego skronie do tego stopnia, że osoba nie uczestnicząca w zdarzeniu mogłaby pomyśleć, iż była to próba samobójstwa zakończona sukcesem.
Paczka składała się z dwóch spiętych ze sobą skrzyń. W pierwszej znajdowały się wyłącznie flary, w drugiej prócz akcesoriów medycznych była jedna fiolka antyzyny. To oznaczało, że ktoś zdążył zwędzić to, co było nam najbardziej potrzebne.
Zasmuceni wróciliśmy do bazy. Nie sprawdzaliśmy już drugiej skrzyni. Było więcej, niż pewne, że jest już w posiadaniu ludzi niejakiego "Raisa", dla którego pracował również Kniff. To smutne, że przypłacił tą pracę życiem.
Gdy tylko weszliśmy, przywitał nas Ivan.
- I jak? - Zapytał.
W odpowiedzi pokazaliśmy mu flary, akcesoria medyczne i fiolkę antyzyny.
- A gdzie jest Kniff? - Spytał po chwili.
- On... nie żyje. - Odpowiedziałam. - Zabili go ludzie Raisa.
- Nie przejmuj się. On sam był jednym z nich. Skąd wiesz, że nie zabił jakiegoś człowieka?W tej samej chwili z pokoju, w którym była Sophia padł strzał. Przerażona pobiegłam sprawdzić co się stało.
A teraz przerwa na reklamy :)
Widzimy się już niebawem.
Miłego wieczoru ❤
CZYTASZ
Stay Alive
Action[Trwa renowacja :D nowe rozdziały pojawają się okazjonalnie] Przygody młodej dziewczyny po ciężkich przejściach, która wraz z przyrodnią siostrą wyjeżdza na wakacje do Harranu. Czy poradzi sobie w obliczu zagrożeń z jakimi przyjdzie się jej zmierzyć...