*#43 Haczyk

100 13 1
                                    

"Pierwsza minuta może być ostatnią,
Dlatego ceń jak ostatnią, dlatego wiedz, że ostatnią.
Ostatnia minuta może być pierwszą.
I szczerze? Chuj w to,
Bo rozumieją to, gdy już jest za późno."

~Sulin, jedna minuta.

Bez namysłu pobiegłam w stronę drzwi, za którymi miała być czarnowłosa. Cieszyłam się, że obie będziemy już wolne. Moim następnym celem było pozbawienie Raisa drugiej dłoni i odebranie badań Camdena.
Wszystko wydawało się takie proste.
Wydawało...

Gdy tylko otworzyłam drzwi, zobaczyłam moją przyjaciółkę leżącą na podłodze w towarzystwie Tahira oraz kilku innych martwych ludzi Raisa. Tahir miał poderżnięte gardło i rozcięty brzuch, większość żołnierzy jedynie rany cięte, a wśród nich spoczywał jeden wyjątek z rozerwaną na strzępki twarzą.

- Jade! - krzyknęłam, biegnąc w jej stronę. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę!

Liczyłam na jakikolwiek entuzjazm ze strony dziewczyny. Ona natomiast leżała w bezruchu. Zdezorientowana zatrzymałam się kilka metrów przed jej ciałem.

- Jade? Wszystko dobrze? - Po tych słowach usłyszałam za plecami śmiech Raisa. Uklękłam obok czarnowłosej, po czym dostrzegłam krew na jej ustach i podbródku. Odruchowo sprawdziłam puls.

Nie żyła.

- Przepraszam... Przepraszam, że cię tu zostawiłam... - załkałam przecierając dłonią jej usta, na które spłynęła moja łza. - To pierdolone ugryzienie cię zabiło... Powinnam temu zapobiec...
- Przemieniła się. Ostatkiem sił zabiła czterech moich ludzi. - zaczął Rais. Zignorowałam to, wciąż tępo patrzyłam na zwłoki mojej przyjaciółki, powstrzymując drgania warg. - Przypatrz się dobrze, tak odwdzięczył się jej...
- ZAMKNIJ SIĘ! - wrzasnęłam na cały budynek, na co jego ludzie wzdrygnęli. - Czy chociaż raz, w tym kurewskim momencie możesz zamknąć mordę? Czy może z wielką satysfakcją mam cię sama uciszyć?! - Jak na komendę po pokoju rozbiegł się dźwięk przeładowywanej broni.
- Ach, Jak niewiele trzeba, by kogoś takiego jak ty, wyprowadzić z równowagi, nieprawdaż? - zaśmiał się cynicznie, następnie podszedł do mnie i swoją dłonią okrył mój policzek. - Zabił ją, tak jak jej brata. Z zimną krwią skręcił jej kark. Tahir też stał się jego ofiarą.- wycedził patrząc prosto w moje oczy - Myślę, że wiesz o kogo chodzi.
- Zniszczę was... - syknęłam, zrzucając jego wielką łapę z mojej twarzy. - Jego i ciebie! Za to, co zrobiliście Jade! Będziecie zdychać długo i powoli, a ja z rozkoszą będę się temu przyglądać.
- W przeciwieństwie do Crane'a nie masz tyle gniewu w sobie, żeby się zemścić. Jesteś tylko słodką, małą dziewczynką, która nic nie wie o życiu w Harranie.
- Słodka? Zapytaj się Rivery. A nie, czekaj... zrobiłam jej z dupy jesień średniowiecza.
- Moja droga... - prychnął. - Musisz się jeszcze wiele nauczyć o zemście, póki co nie jesteś liderem watahy, tylko małym, niezdarnym szczeniątkiem.
- Jeszcze zobaczymy... - fuknęłam.
- Dobra, na dziś wystarczy mi rozmów. Na dół z nią. - rozkazał, a dwóch jego ludzi chwyciło mnie za ramiona.
- Słucham?
- Słuchaj, słuchaj. - przedrzeźniał mnie idąc w kierunku wyjścia.
- Dałam ci badania w zamian za wolność moją i Jade, że o Antyzynie już nie wspomnę. - krzyknęłam wyrywając się, na co Rais zawrócił.
- Cóż... Jade nie żyje, więc umowa jest jakby... nieważna. - oznajmił patrząc mi prosto w oczy.

Zdenerwowana wyrwałam się ludziom Raisa, zrobiłam krok w stronę czarnowłosego i przyłożyłam mu pięścią w twarz. Jego ludzie obezwładnili mnie w ułamku sekundy, a on sam nie spuszczał ze mnie wzroku, jednocześnie trzymając się za policzek.

- Na dół z nią. - fuknął, na co jego podwładni zaprowadzili mnie na korytarz, a następnie zaciągnęli do ciemnego, brudnego pomieszczenia bez okien i mebli, jedynie z kratą na równoległej do drzwi ścianie. Pchnęli mnie na podłogę i zatrzasnęli wrota. Wraz z ich trzaskiem zapaliła się żarówka, która nieco oświetliła cały pokój.

Załamana usiadłam w kącie i ze łzami w oczach zaczęłam zastanawiać się jak skutecznie uciec.

***

Minęło kilka godzin, w czasie których cierpiałam na brak jakichkolwiek pomysłów. Rozglądając się po pokoju, w którym oprócz jakże cennej żarówki i pleśni nie było nic innego, starałam się pobudzić moje szare i innokolorowe komórki do pracy. Jedyne co przychodziło mi do głowy, to koncepcja wykonywania ćwiczeń. Zrezygnowana przystąpiłam do gimnastyki. Zaczęłam od rozciągania się, następnie kilka razy się podciągnęłam i zrobiłam parę brzuszków. Wysiłek fizyczny często sprawiał, że zaczynałam myśleć na świeżo, moja głowa wypełniała się nowymi planami działania, kreatywne pomysły wręcz mnie rozsadzały... Wtedy dotarło do mnie jedynie to, że jestem zmęczona. Zdjęłam bluzę i zwinęłam ją w kulkę, po czym położyłam na niej głowę. Stwierdziłam, że wolę zasnąć i się nie obudzić, niż walczyć ze zmęczeniem.

Smutny rozdział, ale nikt nie powiedział, że będą same wesołe...

Ostatnio naszło mnie na rapy Sulina. I powiem wam, że dawno nie spotkałam takiej piosenki, której jedna zwrotka opisuje moje życie słowo w słowo.

A która to zwrotka? Możecie zgadywać :)

Życzę wam miłego dnia =^*^=

Dawno tego wytworu znaczkowego nie było, co? ;)

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz