*#40 Muzeum

127 10 2
                                    

Walka time! To, co tygryski lubią najbardziej :)
Życzę miłego czytania❤
Na samym dole mały bonusik :*

Ocknęłam się w dość dziwnej pozycji - przed oczami miałam marmurową podłogę i podeszwy męskich glanów. Dopiero po chwili zorientowałam się, że niesie mnie człowiek Raisa, przerzucił mnie przez ramię i trzymając za uda zmierza w nieznanym mi kierunku.
Niezbyt komfortowa pozycja...

Chwilę później poczułam lekkie ukłucie w ramię. Sprawcą była Jade, która, niesiona obok w ten sam sposób, trzymała włócznię z wystawy i dźgała mnie plastikowym grotem.

- Jade. - Szepnęłam.

Czarnowłosa dała mi znak, żebym siedziała cicho. Potem ruchem głowy wskazała na niosącego ją człowieka.

- Na trzy. - Szepnęła.
- Co? Ale ja nie...
- TRZY! - Krzyknęła kopiąc piętą w twarz człowieka Raisa. Ten momentalnie ją puścił, dając jej możliwość ponownego ataku. Jade wstała i bez namysłu kopnęła mężczyznę z półobrotu, powalając go tym ruchem na ziemię, po czym z całej siły uderzyła pięścią w jego podgardle.

- Stój! - Wrzasnął podwładny Raisa, który mnie trzymał. Krzycząc wskazał ręka na Jade, przy czym odsłonił spoczywający na jego biodrach pasek z pistoletem i nożem. Ostrożnie chwyciłam ostry przedmiot i z całej siły wbiłam mu w lewe udo. Bandyta wydarł się wniebogłosy, ja natomiast, korzystając z okazji wyrwałam się z rąk napastnika, wskoczyłam na jego plecy i skręciłam mu kark. Po pokoju rozeszło się echo łamanych kości.

- Jade! - Zawołałam. Czarnowłosa w oka mgnieniu wyskoczyła zza ściany.
- Wszystko ci wyjaśnię, tylko trzeba się jakoś stąd wydostać. - Oznajmiła zdejmując plecak.
- Niby jak?
- Tego jeszcze nie wiem. Musimy znaleźć jakiś szyb albo...
- Chwila... - Mruknęłam łapiąc Jade za ramię. - Powiedz mi tylko, czego Rais tak właściwie od nas chce?
- Informacji... - Powiedział wyżej wymieniony, wychodząc zza ściany. Prawą rękę chował za plecami, a w lewej trzymał szablę. - Macie coś, co należy do mnie. - Dodał.
- O ile dobrze pamiętam, jeszcze cię nie okradłyśmy. - Fuknęła Jade gorączkowo cofając się do tyłu.
- Antyzyna była, jest i będzie w moim posiadaniu. Co innego badania Zere'a.
- Nie wiem, o czym mówisz. - Wykrztusiła nerwowo patrząc na mnie. Obie dobrze wiedziałyśmy, że każde słowo decydowało o naszym losie.
- Lepiej sobie przypomnij: Zere dał wam badania, abyście wy dostarczyły je Camdenowi, nieprawdaż? Staruszek nie spodziewał się, że złożymy jego przyjacielowi niezapowiedzianą wizytę, na nasze nieszczęście za bardzo się pospieszyliśmy...

Spojrzałam znacząco na Jade.
Skąd on to wie?

- ...Sporo wysiłku kosztowało mnie znalezienie doktorka i tym samym pani Aldemir. - Ciągnął skupiając wzrok na mnie. - Ale, nie bądźmy tacy niesprawiedliwi... Dla Wilczycy też mam drobny upominek. Byłoby wielką tragedią, gdyby...
- Jeszcze jedno słowo, a pożałujesz dnia, w którym nas tknąłeś! - Syknęła Jade, po czym chwyciła miecz z wystawy.
- Coś czuję, że nie dogadamy się po dobroci. - Podsumował idąc w jej kierunku.
- A od kiedy szanowny Kadir Sulejman stosuje łagodne rozwiązania? - Powiedziała ironicznie, atakując bronią Raisa.
- Odkąd szanowna Jade Aldemir postanowiła uciekać przed walką. - Odparł blokując cios czarnowłosej.
- Coś czuję, że nie jestem powodem pańskiej łagodności. - Sapnęła wyprowadzając kolejny cios.
- Słusznie, jednak, bez względu na wszystko, te badania należą się MI! - Wrzasnął ponownie blokując atak.

Skorzystałam z okazji, że kłótnia toczyła się przy szablach i zaciągnęłam plecak Jade do kąta. Zaczęłam w nim gorączkowo szukać badań doktora Zere'a. Walka cichła, a ja za cholerę nie mogłam ich znaleźć.

Nieoczekiwanie podbiegł do mnie Rais i odrzucił plecak na tyle daleko, abym nic z niego nie wyjęła.

- Myślałaś, że tak po prostu ulotnisz się z tymi badaniami, tak? Błąd.

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz