*#35 Wiadomości zza Harranu

116 12 0
                                    

Jak mijają wakacje? U mnie tak średnio, zaczyna wiać nudą i żniwami...
Anyway, życzę miłego czytania :)

(W tym rozdziale posłużę się dwoma cytatami z gry Dying Light.)

Obudził mnie dźwięk radia, który informował tym, że ktoś chce się ze mną skontaktować. Była czwarta nad ranem. Leniwie sięgnęłam po przedmiot i odezwałam się ziewając.

- Słucham?
- Seth, wszystko z wami okey? - Krzyknął Savvy.
- A co miałoby być nie tak? - Mruknęłam przecierając oczy.
- Nie wróciłyście na noc...
- Jesteśmy na uniwersytecie. - Oznajmiłam i ponownie ziewnęłam.
- A mogłybyście tu przyjść? Mam niezbyt dobre wieści...
- Co się stało?! - Krzyknęłam na cały głos. Po budynku rozeszło się echo.
- Przyjdźcie tu. - Powiedział Savvy, po czym się rozłączył.
- Wszystko dobrze? - Zapytała Jade, którą obudził mój krzyk.
- Nie. - Rzuciłam wstając.
- Co się stało?
- Tego nie wiem. Savvy nie chciał mi powiedzieć. Kazał nam przyjść do loftu.
- Dobrze, zbierajmy się. - Mruknęła i wzięła plecak.

Nie zdążyłyśmy wyjść z wnęki, a przybiegł do nas roztrzęsiony Fidan.

- Wszystko dobrze? Ktoś przeraźliwie krzyknął.
- To ja... przepraszam... - Wyjaśniłam.
- Idziemy do Troy, nie musisz się o nas martwić. - Oznajmiła Jade.
- Uważajcie na siebie. Na zewnątrz jest pochmurno, więc za moment może lunąć deszcz. - Odparł Mężczyzna.

***

Przejście do Troy nie zajęło nam więcej, niż 15 minut. Prognozy Fidana okazały się nietrafione, bowiem chmury rozeszły się po niebie, a o deszczu można było tylko pomarzyć.

Wchodząc do loftu zastałyśmy brunetkę w towarzystwie Savvy'ego. Byli w tak dobrych nastrojach, jak Jade zeszłej nocy.

- Jesteśmy. Savvy wzywał. - Odezwałam się, gdy tylko zobaczyłam ich posępne twarze.
- Chodźcie, musicie coś zobaczyć. - Powiedziała Troy. Usiadła na fotelu i włączyła laptop.
- Wczoraj wieczorem udało nam się przechwycić sygnał i obejrzeć program o Harranie. - Dodał ponuro Savvy.
- Po twojej minie wnioskuję, że nic dobrego nas nie czeka. - Mruknęłam.
- Masz rację. - wtrąciła brunetka. - Spójrz!

Wskazała na monitor, gdzie pomimo zakłóceń można było dostrzec rudowłosą reporterkę. W takich chwilach jak ta, zaczynałam doceniać swój naturalny odcień włosów, bo byłam więcej, niż pewna, że TO co nałożyła na włosy było tandetną farbą z osiedlowego sklepiku "Wszystko po dolara". Jednak ważniejsze od pochodzenia tego produktu do włosów było to, co mówiła:

"Do prasy wyciekł dzisiaj wewnętrzny dokument GRE, który, jeśli jest prawdziwy, świadczy o tym, że GRE to w istocie groźny, przestępczy syndykat. Zamiast szukać lekarstwa na wirusa Harran*, jeśli wierzyć dokumentowi, GRE planował zmienić go w broń i sprzedać temu, kto da najwięcej. Na całym świecie..."

- Przewiń dalej, to jest mało istotne. - Wtrąciła Troy. Savvy, zgodnie z poleceniem, przewinął naganie o kilka minut do przodu.

Naszym oczom ukazał się reporter w garniturze i staruszek w masce. Wyglądał jak jeden z cywilów; kilka razy widziałam, jak podobnie ubrani walczą z zombie, ale wydawało mi się, że TEN konkretnie człowiek był kiedyś u Raisa.
Ale... może to tylko złudzenie...

"- Jestem ostatnim, który pozostał przy życiu. - Mówił. - To naprawdę cud. To cud, że wyszedłem z tego.

Po tych słowach staruszek oddalił się, a głos zabrał mężczyzna w garniturze:

- Opłakujemy tych, którzy nie przetrwali, ale, jak zauważył Prezydent w dzisiejszej przemowie, my musimy żyć dalej. Wojsko poszukiwało żywych na obszarze objętym kwarantanną, ale wiemy, że nie ma tam już niezarażonych. Według pułkownika Tanera, po zakończeniu procesu odkażania wirus będzie można uznać za całkowicie zniszczony."

- Chcą zdetonować miasto. - Dodała Troy. - Mamy jednak sposób, aby temu zapobiec. Potrzebujemy tylko ściągnąć tu...
- Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. - Uprzedziła Jade. - Pieprzony agent GRE...
- Słuchaj... - zaczęła brunetka - ja wierzę w jego dobre intencje, ale chcę go sprawdzić. Jeśli zgodzi się na tą robotę, udowodni, że jest po naszej stronie.
- Z chęcią to zobaczę. - Burknęła czarnowłosa.
- Jak on się nazywa? - Zapytałam.
- Crane. - Odpowiedziała Troy.
- Mogę z nim porozmawiać?
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Szukał Jade, więc wysłałam go na uniwersytet, zanim Savvy was tu zwołał.
- Mówiłam... - Burknęła Jade.
- Zróbmy tak: - Zaproponowałam. - Ja i Jade pójdziemy poszukać jakiejś bezpiecznej kryjówki, a w tym czasie niech Crane odwali całą robotę. Z przyjemnością zobaczymy finał tej akcji.
- To jesteśmy umówione? - Spytała Troy.
- Tak. - Powiedziałam, po czym wraz z Jade opuściłam loft.

- Co ty narobiłaś?! - Krzyknęła czarnowłosa, gdy tylko Troy zamknęła za nami drzwi.
- Jade, to część planu. Skoro mówi, że nie jest agentem GRE, ma szansę się wykazać. Poza tym chcę z nim zamienić kilka słów.
- Ehh... Może i masz rację, skreśliłam go jako przyjaciela.
- Nie znam go osobiście, ale wierzę, że mu się uda. - Odparłam.
- Zobaczymy... A teraz chodźmy szukać tego miejsca na schronienie.

Przystałam na propozycję Jade. Czarnowłosa ruszyła naprzód a ja zaraz za nią. Po drodze zastanawiałam się, co w takiej sytuacji czują Amelia i Harold. Jak trudna musi być dla nich ta fałszywa wiadomość...

------

*"Wirusem Harran" w grze Dying Light został nazwany wirus, powodujący epidemię zombie.

Dziękuję wam za przeczytanie rozdziału i cóż... do następnego :)

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz