Zapraszam was na kolejny rozdział.
(W mediach slogan GRE)
Miłego czytania =^×^=Była godzina 17. Znudzeni siedzieliśmy w jednym pokoju. Rivera i Ashton się miziali, Kniff gadał z Nickiem, a ja powstrzymywałam odruchy wymiotne. Serio. Jeszcze chwila i mój obiad będzie całował podłogę. I będzie to wyglądało lepiej niż Rivera całująca Ashtona.
W momencie, gdy byłam bliska zrzygania się, przyszedł Mike. Zatrzymał się na środku sali i zaczął się nam przyglądać.
- Za 15 minut wszyscy mają się stawić w pokoju narad. - Powiedział po chwili.
- Ja mam już inne plany. - Fuknęła Rivera, po czym spojrzała zalotnie na Ashtona. Wyglądała jak ryba bez wody.
- Albo narada, albo won. - Burknął Mike i odszedł w wyżej wymienionym kierunku. Rivera zrobiła minę srającego kota na pustyni, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.Gdy już opanowałam głupawkę, skierowałam się w stronę wyznaczonego miejsca. Po drodze zawołałam też Jessie. Mike mówił w końcu o wszystkich. Chciałam wziąć ze sobą również Sophię, ale stwierdziła, że jej to nie dotyczy. W sumie miała trochę racji.
Wchodząc do sali zajęłyśmy miejsce obok Ivana i jak nigdy wsłuchałyśmy się w to, co mówił Mike.
- Zebrałem was tu, żeby omówić plan działania - Zaczął. - Jak wiecie Globalny Resort Epidemiologiczny planuje za dwa dni zrzucić do miasta środki pierwszej pomocy, żywność i przede wszystkim Antyzynę. Z tego co dowiedział się Kniff zrzuty nie będą jednorazowe, więc stale będziemy badać tereny w poszukiwaniu ich. Jak wiemy będzie możliwość przechwycenia sygnału z jednej z anten, aby na bieżąco zdobywać informacje o zrzutach. Jutro z rana idziemy ogarnąć antenę. Ma ktoś jakieś pytania?
Nikt się nie odzywał. Postanowiłam przerwać tę ciszę.
- Ja mam. - Powiedziałam, a mój głos rozszedł się lekkim echem po pokoju.
- Słucham Badawczo. - Odpowiedział. Ta cholerna ironia... Co by nie mówił, wszędzie ją czuję.
- Może nie jestem w temacie, ale chciałabym wiedzieć, czym jest ten cały Globalny Resort Epidemiologiczny? Czy... oni nas uratują?
- Wątpię. Ich celem jest rzekome stworzenie leku na wirusa, ale z pewnych źródeł wiem, że żadnego leku nie będzie. Jedyne co nam pozostało, to Antyzyna.
- Jeśli stworzyli Antyzynę, to czemu nie zrobią leku?
- To są kwestie polityczne. Tego nikt nie jest do końca pewien, nawet GRE.
- A więc GRE ma w przyszłości jakoś "magicznie" zniszczyć tego wirusa?
- Tylko ze strony politycznej - powtórzył, tym razem dokładnie i powoli. - Widzisz, GRE to organizacja humanitarna, współpracująca z Ministerstwem Obrony Narodowej. Dzięki nim mamy zrzuty, jak również brak jakiejkolwiek komunikacji z terenami poza kwarantanną.
- Czyli chcesz powiedzieć, że objęli Harran kwarantanną? - Wtrąciła Jessie.
- Niestety tak. Ich zdaniem ma to zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa.
- No dobra, a co to ma wspólnego z polityką? - Zapytałam.
Współpracowali z Kadirem Sulejmanem i...
- Masz rację. Większej szui na tym świecie nie znajdziesz.
- Wyjęłaś mi to z ust. - pochwalił mnie. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- Nie. - Odparłam.
- Okey. Przejdźmy do sedna. Ja, Nick, Ivan i Ashton idziemy rozprawić się z anteną.
- Ja? Czemu? - Zapytał poirytowany Ashton.
- No właśnie, czemu? - Odezwała się wyliniała suka.
- Coś wam nie pasuje? - Zapytał ostro Mike.
- Trochę...
- No jasne! Oprócz pierdolenia się nie robicie nic! - Krzyknął na cały głos Mike, a oboje poczerwienieli ze wstydu.Po jego słowach Jessie wybiegła z pokoju. Ashton spojrzał ze smutkiem na zamykające się drzwi. Jego postawa nie wydawała mi się ani trochę szczera.
Zaraz za Jessie ruszyła Bridget. Ja również miałam wyjść. Moja ręka już spoczywała na klamce.
- Conte! Idziesz z nami. - Krzyknął Mike w ostatniej chwili.
CZYTASZ
Stay Alive
Action[Trwa renowacja :D nowe rozdziały pojawają się okazjonalnie] Przygody młodej dziewczyny po ciężkich przejściach, która wraz z przyrodnią siostrą wyjeżdza na wakacje do Harranu. Czy poradzi sobie w obliczu zagrożeń z jakimi przyjdzie się jej zmierzyć...