*#38 Detonacja

118 12 0
                                    

W tym rozdziale również pojawi się cytat z Dying Lighta. Mam tu na myśli scenkę detonacji budynku (w mediach fragment cut-scenki) i rozmowę Crane'a z Troy, a później Jade.
Dialogi z gry zostaną podkreślone, żebyście mogli zobaczyć, które wypowiedzi pochodzą z Dying lighta.
Życzę miłego czytania ❤

- Jaki wybuch?! - Krzyknęła Jade, gdy tylko weszła do loftu.
- A tak w ogóle, to hej! - Dodałam zamykając drzwi.
- Cześć. - Rzuciła Troy, po czym skupiła się na tłumaczeniu. - Ten wybuch, to część planu.
- Chcieliśmy "pomalować" ścianę ogniem. Tego zombie by nie zrobiły. - Wtrącił Savvy.
- Racja. - Przytaknęłam.
- Plan był taki: - kontynuowała brunetka - Michael miał rozstawić kilka ładunków i poprosić Crane'a o pomoc. Niestety sytuacja się zaogniła i musiał uciekać. Lada moment...

Wypowiedź Troy przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Do środka wszedł Michael, cały ubabrany w krwi zombie.

- Chodźcie zobaczyć! - Krzyknął. - Za chwilę Crane zdetonuje ładunki.

Wyszliśmy z loftu i ustawiliśmy się na rusztowaniu. Bez słowa wpatrywaliśmy się w wysoki wieżowiec na tle zachodzącego słońca.

- Jest jeszcze jedna sprawa... - Zaczęła Troy. - Crane zgodził się wykonać misję, w zamian za kontakt z tobą, Jade.
- Troy! - Warknęła ze złością.
- Jade - zabrałam głos - nie chcę być stronnicza, ale powinnaś się zgodzić na tą rozmowę. Pomyśl tylko, facet poszedł podkładać ładunki wśród tysiąca zombie po to, żeby z tobą pogadać! Zgodził się pomóc, bo chciał cię usłyszeć!
- Mhm. - Mruknęła sarkastycznie.
- Proszę, porozmawiaj z nim. Wiem, że byłam ironiczna, mówiąc o Cran'ie, ale zaimponował mi tym, co dla CIEBIE robi. Gdybyś chciała jego nogi, najpewniej by ją sobie odrąbał przy samej dupie, za przeproszeniem, i przyniósł ci z czerwoną kokardką na stopie.
- Sethana ma rację. - Poparła mnie Troy. - Jest gotów zrobić wszystko, żeby się z tobą skontaktować.

Gdy Troy skończyła mówić, rozległ się wybuch. Ściana budynku pokryła się ogniem, a w górę wzniosła się ciemnoszara zasłona dymu. Gdy opadła, ukazały się nam okna mieszkań, które trawił ogień. Całość formowała się w kształt smutnej buzi. (Media) Troy miała rację - to nie wyglądało na przypadkową robotę zombie.

Brunetka chwyciła radio do ręki i zabrała głos.

- Widzimy to, Crane! Doskonale!
- Mam nadzieję, że to wystarczy... Skontaktowałaś się z Jade?

Troy podała czarnowłosej nadajnik. Skinieniem głowy dałam jej znać, że powinna się odezwać.

- Crane... - Przemówiła niepewnie.
- Jade! To ty?! - Odrzekł z nadzieją w głosie. Czułam się dumna z tego, że po części przekonałam ją do tej rozmowy.
- Crane... słyszałam, co zrobiłeś. WIDZĘ, co zrobiłeś. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. Duma nie przestawała mnie rozpierać.
- Więc... wierzysz mi, że jestem po waszej stronie? - Zapytał.

Wraz z pytaniem Crane'a na niebie pojawił się myśliwiec. Z dużą prędkością leciał w stronę "pomalowanego" budynku, a będąc jakieś sto metrów od niego, wystrzelił w sam środek dzieła Crane'a i Michaela kilka pocisków, niszcząc tym samym smutną buzię. Z początku nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. Miałam ochotę zrównać z ziemią siedzibę GRE i posłać do piachu wszystkich zarządzających tą organizacją ludzi.

- Co za skurwysyny! - Krzyknął wściekły mężczyzna.
- Cholera, Crane, jeśli naprawdę jesteś po naszej stronie, musisz skontaktować się z GRE. - Odparła Jade. - Muszą powstrzymać bombardowanie!
- Wiem, ale straciłem jedyny sposób na dotarcie do nich...

Savvy szturchnął z łokcia Troy i spojrzał na nią znacząco. Brunetka chyba wiedziała, o co mu chodzi.

- Hej, słuchajcie... Savvy wykombinował sposób przebicia się przez zagłuszanie! Potrzebuje jednak waszej pomocy. - Powiedziała.
- Zrobię wszystko, co będzie trzeba, ale najpierw chcę pogadać z tobą, Jade. - Oznajmił Crane.
- Dobrze. - Odparła. - Spotkajmy się w czerwonym budynku nad szmaragdowym kanałem.
- Do zobaczenia. - Rzucił, po czym się rozłączył.

Jade podała Savvy'emu radio, po czym wszyscy wróciliśmy do loftu. Czarnowłosy odłożył wtedy nadajnik na biurko, po czym usiadł na obrotowym krześle. Postanowiłam zamienić kilka słów z moją towarzyszką.

- Gdzie, tak właściwie, jest ten czerwony budynek i jakiś tam kanał? - Spytałam.
- W tym miejscu mordowałyśmy ludzi Raisa, nie pamiętasz? Wyzywałam wtedy Tahira...
- Aaa, okey, pamiętam. - Oznajmiłam.
- Tak z czystej ciekawości. - Dołączyła się do rozmowy Troy. - Znalazłyście przez ten czas coś ciekawego?

Jade sięgnęła do swojego plecaka, po czym wyjęła wszystkie nasze zdobycze, od konserw, po Antyzynę.

- Antyzyna?! - Krzyknął Savvy na widok fiolek z lekiem.
- Udało nam się przechwycić zrzut. - Mruknęła Jade.
- A propos przechwytywania... - Wtrąciłam. - Kontaktował się z wami Camden?
- Nie. - Odpowiedział Savvy.
- Bo przyszło mi do głowy, - kontynuowałam - że po spotkaniu z Crane'm, mogłybyśmy zanieść mu te badania.
- Dobra myśl! - Pochwaliła mnie Jade. - Masz je przy sobie?
- Są w plecaku. - Powiedziałam, po czym wyjęłam zapiski Zere'a. Ponieważ nie zamierzałam brać ze sobą całego mojego bagażu, dałam je Jade.
- Tak sobie myślę... - Zaczęła chowając przedmiot do ekwipunku. - Może Crane dostarczyłby je tam za nas? Skoro ma szczere intencje...
- Zapytamy się go. - Powiedziałam.

Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę zajadając bakławę i pijąc wodę, po czym położyłyśmy się spać. Chciałyśmy się odprężyć i zregenerować siły przed kolejnym dniem.

Wybaczcie mi ten idiotyczny wygląd rozdziału, ale wzbraniam się, jak tylko mogę od zapisywania dialogów w cudzysłowie. Starałam się, żeby rozdział zachował jako-taki wygląd, więc stąd te podkreślenia ;)

Mam nadzieję, że Wam się podobało. Dziękuję, że poświęciliście chwilę na przeczytanie go i życzę Wam miłego wieczoru <3

Stay AliveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz