Kon

887 80 17
                                    

Puści pojawiali się przez całą noc, a kiedy skończyli Sara była na tyle zmęczona, że padła na łóżko całkowicie bezsilna. Jej reiatsu było już na bardzo niskim poziomie, dlatego nawet przestała je ukrywać, bo była zbyt wycieńczona, by marnować pozostałą jej energię na coś takiego.

Zadzwonił budzik, lecz Sary to nie obchodziło. Dziewczyna z trudem wyłączyła denerwującą melodyjkę, każącą jej wstać i mocniej wtuliła głowę w poduszkę.
- Sara! Sara! Wstawaj! - Krzyczała jej siostra.
- Nie ma mowy! - Odpowiedziała, bliska płaczu. W tym momencie miała jedno marzenie - spać. Czy prosiła o tak wiele? Kilka godzin snu, nic więcej.
- Zarwałaś noc dla jakiegoś maratonu czy co? - Spytała Karolina wchodząc do pokoju i spoglądając na nierówności na kołdrze, zdradzające że Sara wciąż się pod nią kryła.
- Tak. Maraton pod tytułem "Puści atakują miasto". Przez całą noc nic tylko walczyłam. Pod koniec byłam już tak padnięta, że ledwo wróciłam do domu.
- Nie żartuj.
- Nie żartuj?
To było już przegięciem. Sara szybko wyskoczyła z łóżka i pokazała swoje obandażowane rany. Lewą rękę miała przykrytą od ramienia aż po nadgarstek, drugą od przedramienia, nogi podobnie, a bandaże na brzuchu były całkowicie zabrudzone krwią.
- Zmieniałam je w nocy kilkukrotnie. - Powiedziała z powagą.
- Chcesz zostać w domu?
- N-!
Zostać w domu? Jak to? Nigdy, przenigdy, nawet po walkach z prawdziwymi shinigami, z którymi nie raz się mierzyła, nie zostawała w domu, a teraz miała? Nie, nie... Z resztą.. właśnie! Marchewka pewnie śmiałby się z niej, gdyby zobaczył, że po spotkaniu z Pustymi nie jest w stanie wydostać się z domu. Przy okazji... Właśnie! Inoue Orihime! Mogła wyleczyć jej rany, tak jak to zrobiła dzień wcześniej.
- Która godzina?
- Za dwadzieścia.
Sara podeszła do biurka, na którym złożony był jej mundurek.
- Zrób coś dobrego na obiad. - Powiedziała.
Karolina uśmiechnęła się, po czym wyszła z pokoju.

Zostać w domu? Pfii... To nie dla mnie. Jestem shinigami, która w przeciwieństwie do tych cweli z Soul Society nie opierdala się kiedy Hollowy atakują. Jestem jak Ichigo... On też przez całą noc je niszczył. Sado i Ishida chyba też, bo ich reiatsu też co chwila zmieniało swoją formę, przemieszczało się i w ogóle... A zwykli shinigami? Pewno siedzą tylko na swoich tłustych dupskach i czekają aż odwalimy za nich całą brudną robotę... Zajebiście... Jak mi ktoś jeszcze by powiedział, że powinnam cieszyć się z tego, że mam moc boga śmierci to tak mu przypierdolę, że się nie podniesie.

Spóźniła się na pierwszą lekcję, jednak nie ona jedyna. Zarówno Ichigo, jak i Ishida i Sado byli później. A każde z tej czwórki obwiązane było bandażami i obklejone plastrami, chociaż Ichigo najmniej.

- No... Ochrzan niezły... - Stwierdziła Sara podczas przerwy. Dziewczyna nawet nie zauważyła kiedy zaczęła tak przyłączać się do tej paczki. Minęła przecież tylko chwila od kiedy trafiła do tej szkoły... Przecież nie wiedzieli o niej nic, po za tym że była shinigami, a ona o nich... - Wiecie już coś o tej całej akcji? - Spojrzała na marchewko-włosego. Jego brązowe oczy wpatrywały się w odznakę, która od wieczora do nocy nie wiedziała co to znaczy cisza.
- Wysłałam raport do Soul Society. - Odezwała się Rukia. Czarno-włosa dziewczyna wydawała się być Sarze oziębła, lecz w rzeczywistości była bardzo przyjacielska, chociaż przy tym trochę dziwna jakby przybyła z innego świata. - Powinni niebawem odpowiedzieć.
- Mam nadzieję, że do tego czasu uda mi się przeżyć. - Westchnęła i przechyliła się na krześle lekko do tyłu, lecz przez to natychmiast musiała złapać się za brzuch. Głupie rany - śmignęło w jej głowie. - Inoue, zrobisz później coś z tym? - Wskazała na swoją ręką.
- Tak, jasne. - Odpowiedziała krótko i z uśmiechem zdobiącym jej śliczną twarz

Dzwonek przerwał ich rozmowę i zadecydował o nienawidzonej przez większości osób matematyce, która przez tutejszych uczniów nie była uznawana za taką złą.

Ichigo, Nie Jesteś Jedyny...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz