*Charlie*
Następnego dnia obudziłem się wcześnie, bo o 8:25. Była sobota. Zacząłem rozmyślać o planach na ten cudowny (bo wolny) dzień.
I właśnie wtedy przypomniało mi się, że przecież mam jechać do tej całej Caroline. Przyznam, że ta sprawa z nią bardzo mnie ciekawiła.Ubrałem się jak codzień, czyli podarte na kolanach rurki i biała koszulka.
Zszedłem na zrobione przez mamę śniadanie i zjadłem je. Byłem bardzo głodny, bo wczoraj wieczorem nie chciało mi się robić kolacji, a rodzicielki nie było w domu.
Czasem mam wrażenie, że ona swoją nieobecnością chce mnie zagłodzić na śmierć!
No, ale jak już zjadłem te całe kanapeczki, to wziąłem mój telefon i oznajmiłem mamie, iż wychodzę.Wsiadłem w pociąg, który był już wczoraj sprawdzany (w sensie o której odjeżdża). Na stacji w Port Talbot byłem już o 10:02. Poszedłem w stronę pobliskiego przystanku autobusowego. Siadłem sobie na ławeczce
i czekałem. Gdy pojazd nadjechał wsiadłem i kupiłem bilet. Po kilku minutach wysiadłem prawie pod domem Leo. Delej poszedłem pieszo.Kiedy już stałem pod domem dziewczyny oraz jednocześnie Leo, postanowiłem, że potem wpadne do niego. No, ale najpierw Carol.
Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzyła mi ładna dziewczyna. No, no ładna ta jego koleżanka.
-Cześć.-powiedziała zdziwiona.-Jak masz na imię i co cię sprowadza?
-Hej.-odparłem nieśmiało.-Jestem Charlie, a ty pewnie Caroline?
-Hahaha- zaśmiała się, czym całkowicie zbiła mnie z tropu. Powiedziałem coś nie tak?-Ja nie jestem Caroline. Mam na imię Madzia, a Caroline to moja siostrą! Wejdź.
I wszedłem. Czyli Caroline to jednak ktoś inny. Ale przyznam, że ta Madzie jest bardzo ładna. Mogę nawet powiedzieć, że w moim typie. Podziałamy kiedyś...
Dziewczyna przyprowadziła siostrę.-Cześć?-powiedziała niepewnie.
-Cześć, jestem Charlie.
-Aaaa... Przyjaciel Leo?-zauważyłem, że ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło.
-No tak... Skąd wiedziałaś?-uśmiechnąłem się.
-On o tobie opowiadał.
-A, to by wiele wyjaśniało.
-No, a powiedz Charlie co cię do mnie sprowadza? Jego bym się tu nawet nie spodziewała, a co dopiero ty. Zaskoczyłeś mnie.
-Chodzi o to, że Leo wczoraj do mnie dzwonił. No i opowiadał tym co się zdarzyło. Widziałem, że cierpi, ale wiem, iż on i jego "wielki" honor nie przyszliby cię przeprosić i przyznać się do błędu. Więc ja przyszedłem. Zależy mu na tobie, ale nie dorósł jeszcze do przeprosin. To takie duże dziecko w ciele piętnastolatka. Byłbym ci wdzięczny, jakbyś mu odpuściła. Bo ja nie lubię patrzeć jak moi przyjaciele cierpią. To tak jakbym ja cierpiał.
-Wow Charlie jesteś naprawdę świetnym przyjacielem. Sama bym takiego chciała...-powiedziała.-Postaram się jakoś mu to wybaczyć. Liczę się z tym, że mnie nie przeprosi. Ale poprostu on na mnie natarł. Zrozum też mnie. Ja sobie słuchałam, a on się nagle na mnie wydziera, że mam go w dupie...
-Rozumiem, ale liczę na ciebie. Co do przyjaźni, to czemu nie.-mrugnąłem do niej.-Ja przyjaźnię się z Leo, ty się z nim zadajesz, więc myślę, że i tak byśmy się prędzej czy później poznali.
-Haha. Dobra to ja z nim pogadam. Tylko to trochę boli, jak twój przyjaciel się zakochuje, a ty czujesz, że przestaje zwracać na ciebie uwagę.
A więc o to chodzi. Zazdrosna. W sumie też bym był na jej mijscu. Poprawka. Też jestem trochę.
Ale czuję, że ona nie do końca mówi mi prawdę. Zresztą, kiedyś to od niej wyciągnę.Po skończonej rozmowie pożegnaliśmy się przytulasem.
Powiedziałem także 'pa' Madzi.
Co jak co, ale Carol jest bardzo fajna, a Madzia muszę przyznać podoba mi się, ale na razie tylko z wyglądu. Mam nadzieję, że poznam jeszcze charakter.Wyszedłem z domu sióstr, przysięgając sobie w duchu, że jeszcze tu wrócę i poszedłem do budynku naprzeciwko-do Leo.
CZYTASZ
Just Breathe❤ L.D || 1 i 2 || (ZAKOŃCZONE)
Fanfiction1. Pewnego dnia Leondre Devries - prześladowany chłopak- poznaje dziewczynę. Oboje są skrzywdzeni przez los, dlatego za bardzo sobie nie ufają... Jednak gdy wytłumaczą sobie niektóre sprawy, to się zmieni. Z czasem łącząca ich więź staje się cor...