ROZDZIAŁ 5 /2

2K 136 88
                                    

*Caroline*

Następnego dnia w szkole natknęłam się na naszego kochanego dyrektora.

-Witam panno Lays, może mi panna wytłumaczyć, dlaczego razem z pani koleżnką uciekłyście z koz...z karnych dodatkowych godzin?-zapytał bez zbędnego owijania w bawełnę.

-Yyy...-zaczęłam się jąkać. Przecież nie powiem mu, że się z nią pobiłam, bo dostałabym jeszcze większy ochrzan i dodatkowe godziny w kozie...-głowa mnie bolała strasznie i zadzwoniłam po mamę, która po mnie przyjechała. Pojechałam od razu do szpitala... a co do mojej koleżanki, to myślałam, że została. Nie miałam pojęcia, iż nie odrobiła kary. Bardzo pana przepraszam.

-Dobrze, skoro źle się panna czuła, to przyjdzie panna odrobić ten szlaban razem z Christiną w poniedziałek, dobrze?

-Oczywiście-powiedziałam zrezygnowana. Co ja myślałam, że mi odpuści? Niedoczekanie...
On jest strasznie surowy.

Poszłam w swoją stronę, czyli na Biologię. Usiadłam jak zwykle z Leo. Na tej lekcji nie mogłam się w ogóle skupić. Cały czas czułam na sobie jej wzrok. Nie było to przyjemnie. Zaczęłam myśleć o tym, dlaczego ona cały czas na mnie patrzy.

-Caroline, może ty mi odpowiesz?-z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki.

-Yy... może pani powtórzyć pytanie, bo nie usłyszałam?-zapytałam.

-Nie. Dostajesz uwagę, za nieuwagę na lekcji. Teraz słuchaj.
Chris, powiedz koleżance.

Dziewczyna, mimo że pusta, ale z biologii była dobra. Odpowiedziała bezbłędnie na pytanie nauczycielki.

A ja oczywiście spłonęłam rumieńcem, bo bardzo rzadko zdarza mi się dostać uwagę. Ogólnie, to jestem dobrą i sumienną uczennicą.
Jednak ostatanio opuściłam się w nauce. Co się ze mną dzieje?!
Muszę znów zacząć się uczyć, bo przecież w tym roku testy!
No, ale teraz masz słuchać!-powiedziałam do siebie w myślach.
Zatopiłam się w słowach wypowiadanych przez nauczycielkę. Nic jednak nie rozumiałam. Cholera! Potrzebne mi korki!
Pod koniec lekcji, gdy wychodziłam z klasy, pani od biologii zaczepiła mnie.

-Caroline, zostań na chwilę-powiedziała.

Posłusznie stanęłam w miejscu, słuchając, co ma mi do powiedzenia.

-Ostatnio opuściłaś się w nauce-no wow jaka spostrzegawcza. Tak właściwie, to ja nie kumam biologii, uczę się teorii na pamięć, lecz i tak za wiele nie rozumiem-Moim zdaniem powinnaś zacząć pobierać korepetycje. Mam pomysł, może ktoś z klasy by ci pomógł?

-Proszę pani, ja też tak uważam. Pomysł jest świetny, zgadzam się.
Tylko kogo pani ma na myśli.

-Christinę. Jest najlepsza ze klasy.
Poproszę ją, na pewno się zgodzi. To miła dziewczyna.

Zamurowało mnie. Że niby TA SUKA mam mi dawać korki?
Nie, nie i jeszcze raz NIE!

-Musi być ona?- zapytałam z nadzieją.

-A dlaczego nie?-zdziwiła się profesorka.

Nie chciałam teraz opowiadać jej o naszej "walce" o Leo.
Właściwie to wcale nie chciałam jej o tym opowiadać!
Niestety, wiedziałam, że ona już nie odpuści. Ma charakter dyrektora, w końcu to jego siostra... nie mam szans.

-Dobrze, już nieważne.
Zgadzam się...

-To cudownie!-uśmiechnęła się promiennie. -Poproszę ją, a ty idź już.

-Do widzenia.

-Do widzenia.

*Christina*

Wczoraj pomyślałam "Co będę tu sama siedzieć?" I uciekłam z kozy. Dziś rano dostałam mały ochrzan od dyra, ale to nic.
Na lekcjach nie mogłam się powstrzymać od patrzenia na Lays. W mojej pamięci pozostaną słowa "Jesteś zwykłą suką".
Czy to prawda? Czy ludzie mnie tak postrzegają? Nie miałabym nic do niej, gdyby nie kradła mi chłopaka. Ja tylko walczę o miłość...

************

Po biologii był angielski.
Na tej lekcji ona się na mnie gapiła. Zmiana ról? O co jej chodzi?
Na to pytanie poznałam odpowiedź już na przerwie.
Siedziałam sobie na ławce, rozmawiając z moim przyjaciółmi, aż tu nagle wpada babka od biologii i prosi mnie na słówko do klasy.

-Christino, mam do ciebie prośbę. Mogłabyś udzielić korepetycji jednemu z uczniów z twojej klasy, który nie za dobrze sobie radzi z moim przedmiotem?

Te słowa mnie zaskoczyły. Od razu pomyślałam o Leo.

-Oczywiście!-zgodziłam się natychmiast, pewna, że to właśnie o niego chodzi.

-Cieszę się. Umów się z Caroline.

-Z Caroline?!-wykrzyknęłam zdumiona. Jej nie chcę uczyć!

-Tak z Caroline. Do widzenia.

-Ale, ale...!?

-Bez ale. Zgodziła się panna.-powiedziała ze stoickim spokojem, który już zaczynał mnie irytować.

-No tak...-odparłam zrezygnowana i odeszłam.

Potem na lekcjach obydwie wiedziałyśmy. Nienawistne spojrzenia latały od jednej do drugiej. Obie byłyśmy niezadowolone z takiego obrotu spraw. Nie miałam odwagi do niej podejść i zapytać co teraz.
Jestem w dupie...

*Caroline*

No to ona już wie...
Nie wiedziałam, jak do niej podejść i normalne zapytać, kiedy pierwsza lekcja... przecież jeszcze wczoraj obiłam jej mardę!
To niewiarygodne.

Tak minęły dwie lekcje. Teraz ostatnia-WF.
Graliśmy w siatkówkę.
Ja i Lucy byłyśmy kapitankami.
Do mojej drużyny trafił Leo i ogólnie sami najlepsi.
Chris po przeciwnej stronie. Dam jej wycisk!

Wreszcie po 40 minutach niezbyt
uczciwej gry, zostało 5 min.
Piłka setowa. 24:24. Ja serwuję.
Bardzo się przyłożyłam i uderzyłam piłkę z całej siły.
Trafiła prosto w Chris...a potem spadła na ziemię. Wygraliśmy!
O nie! Ta lalka osunęła się na podłogę! Szybko podbiegliśmy do niej. Zemdlała. Ojoj, będę miała problemy!
Zaczęłam przepraszać trenera, który dzwonił już po karetkę.
Dziewczyna pojechała do szpitala, a ja zapewniałam wszystkich, że jutro ją odwiedzę i przeproszę.
Nie zrobiłam tego jednak...

____________________________________
900 słów
__________________________________
Hej misie!
Podobno za krótkie, więc napisałam dzisiaj dwa razy więcej niż zwykle! Wystarczy, czy może jednak za dużo?
Mam nadzieję, że może być.
Brakuje wam Leo w opowiadaniu?
Wróci, nie martwcie się!
No to standardowo:
Komentujcie, gwiazdkujcie ☆
:D

Just Breathe❤ L.D || 1 i 2 || (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz