ROZDZIAŁ 14 /2

1.6K 141 17
                                    

*Caroline*

Nastał poniedziałek. Dzień jak codzień- nudny, szary.
Nic nie działo się w szkole.
Totalna cisza, nie było nawet z kim pogadać.

Chyba staję się cichą dziewczyną bez przyjaciół.
Przynajmniej mnie nie prześladują...
Ale mogą zacząć, gdy zobaczą, że jestem słaba psychicznie.
Muszę coś zmienić.
Muszę być dawną sobą, tak, wtedy byłam lepsza.

Zaraz po szkole wróciłam do domu. Do korków miałam jeszcze dobre 5 godzin.
Postanowiłam wybrać się na zakupy, bo przecież nie ma na świecie lepszego miejsca do poznawania nowych ludzi od galerii.
A poza tym nie mam nowych ubrań. Muszę sobie kupić jakąś bluzę i jeansy.

Wzięłam pieniądze i pojechałam.
Obeszłam wszystkie sklepy, ale nie kupiłam wielu rzeczy.
Tylko bluze z Sinsay'a, jeansy z Cropp'a, koszulę z H&M i sweterek z Reserved.

Potem postanowiłam udać się do McDonald'a, który także mieścił się w galerii.
Zamówiłam jedzenie i wzięłam tackę. Ruszyłam w poszukiwania wolnego stołu. Nie było jednak takiego. Znalazłam wzrokiem wolne krzesło obok jakiegoś blondyna w czapce.
Podeszłam i zapytałam:
-Mogę się dosiąść?

Chłopak odwrócił głowę, a ja ujrzałam dobrze znaną mi twarz.
Po co ja tu przyszłam...mogłam się tego domyślić! Przecież kto je w czapce... inaczej Bambinos by go rozpoznały.

-Jasne-odpowiedział zaskoczony
Charlie.

-Ummm...-speszyłam się- dzięki.

Usiadłam obok niego i zaczęłam jeść najciszej jak umiałam. Nie chciałam zwracać na siebie jego uwagi.

-Co tam u ciebie?-zapytał po chwili. A niech to! Musiał się odezwać... teraz będą pytania odnośnie mnie i Leondre, jak znam życie.

-Dobrze-odparłam krótko i nieszczerze-A u ciebie?

-Niezbyt.

-Dlaczego? Co się stało?-zapytałam. To bardzo miła osoba i w gruncie rzeczy lubiłam go ( a nawet była fanką).

-Jakby to powiedzieć... Dziewczyna ze mną zerwała-posmutniał.

-Znam to-odparłam bez namysłu.

-Słyszałem. Leo źle zrobił, nazywając cię imieniem Christiny. Nie myśl, że skoro jestem jego przyjacielem, to zawsze pochwalam jego poczynania-rzekł.

-Aha. A co z tobą i Chloe? Przecież zawsze wam się dobrze układało.

-Niby tak... niestety związek na odległość nie wypalił.
Pewnie znalazła sobie kogoś innego, a mnie jej już nie trzeba... -Charlie skrzywił się próbując powstrzmać układające się w podkowę usta.
Zrobiło mi się go żal, więc go przytuliłam. Wtulił się we mnie uroczo, tak, że mogłam słyszeć jego ciche pochlipywanie.
Biedak, wiem co czuje.
Poklepałam go po plecach i wyszeptałam:
-Nie martw się. Będzie lepiej. Wiem co czujesz, przecież ja i Leo... -nie dokończyłam, bo on odwrócił głowę i pocałował mnie.
W policzek.

-Zawsze możesz na mnie liczyć, Charlie-odparłam.
Trwaliśmy tak w uścisku kilka dobrych minut.
W końcu stwierdziłam, że muszę wracać, bo mam korki.
Pożegnałam się z nim i wróciłam do domu w melancholijnym nastroju. Przynajmnie, tak jakby, zyskałam nowego przyjaciela.

Siadłam na kanapie, włączajac telewizor. Nic ciekawego nie leciało, więc włączyłam radio i zaczęłam śpiewać.

Było głośno, dopiero gdy piosenka się skończyła usłyszałam, że ktoś dobija się do drzwi.
Podbiegłam szybko  je. W progu stała Chris.
Chris szara myszka.

Weszła do środka, ściągnęła buty i poszła za mną do pustego salonu. W tle leciało "Faded".
Jedna z moich ulubionych piosenek.

-A gdzie Leo?-zapytała, gdy siadła na sofę. Jezu, zaczyna się...

-Nie ma. Nie widać?-powiedziałam ironicznie.

-Widzę, ale bardziej interesuje mnie to, dlaczego go nie ma.

-To ty nie słyszałaś? Czy chcesz to usłyszeć kolejny raz? Tak?!
Możesz się cieszyć, to prawda, że nie jesteśmy już razem. Możesz go sobie brać!-krzyknęłam zirytowana.

-Przykro mi-wiedziałam, że nie było to szczere-Czemu mam go brać?

-Nie udawaj głupiej. Dobrze wiem, że ci się podoba i to od dawna.-powiedziałam zaciskając zęby.

-Ale ja dla niego nic nie znaczę-powiedziała z wyraźnym smutkiem.

-Nie prawda. Jesteś jego przyjaciółką. To ja jestem niczym...- nie rozumiełam jej zachownia. Od zawsze mnie nienawidziła, a teraz mi się żali.

-On cię kocha.

-Chciałaś powiedzieć "kochał".
Chociaż tego też nie mogę być pewna. Woli ciebie. Ruszaj, masz u niego szanse.

-Taaa... na jakiej podstawie tak sądzisz, Caroline?- czy ona właśnie nazwała mnie po imieniu? Pierwszy raz...

-Chcesz znać powód naszego rozstania?-powiedziałam, a ona nawet słowem się nie odezwała.
Nie wierzę w to, jak ona się zmieniła!
Normalnie, to by już dawno się kłóciła.
-Spędzał z tobą więcej czasu niż ze mną, gdy byliśmy razem-odpowiedziałam.

-Jakoś nie mogę w to uwierzyć.
Caroline, on naprawdę cię kocha.
Zrozum to dziewczyno.
Ja go kocham, ale pogodziłam się z tym, że nie uda nam się.

Gdy to powiedziała, wstała i jakby nigdy nic wyszła.
Dziwne to było. Powinnam wybiec za nią i wołać, że ma dać mi te cholerne korki, ale chyba trochę ją rozumiałam.
Wyjrzałam tylko przez okno i zobaczyłam ją, jak idzie ze spuszczoną głową.

Wiem co czujesz -pomyślałam.

Just Breathe❤ L.D || 1 i 2 || (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz