ROZDZIAŁ 8 /2

1.8K 138 72
                                    

*Christina*

Dzisiaj znowu korki. Po powrocie ze szkoły szybo się ogarnęłam
i nadeszła 17:00.
Musiałam już iść. Pod drzwiami domu Lays spotkałam Leo.

-O hejka Chris!-krzyknął do mnie.

-Cześć. Fajnie, że jesteś-uśmiechnęłam się, podbiegłam i przytuliłam go. Oddał uścisk.

-Wchodzimy?-zapytał.

-Raz kozie śmierć-zaczęłam się śmiać.
Zadzwoniliśmy dzwonkiem, a Caroline otworzyła. Miałam dobry humor, więc odruchowo się do niej uśmiechnęłam, ale na jej twarzy pojawił się wyłącznie grymas. O jak miło.

-Cześć-powiedziała patrząc na Leo i otworzyła szerzej drzwi.

-Cześć-powiedział jedynie Leo.

Poprowadziła nas schodami na górę i siedliśmy jak dzień wcześniej. Próbowałam ją czegoś nauczyć, jadnak nie było to łatwe. W końcu poszła sobie do toalety, a ja zostałam sam na sam z Leo.

-Chris, co ty na to, abyśmy wybrali się jutro we trójkę na lody?-zapytał mnie.

-Ymm... chciałabym, ale to nie wypali. Nie lubi mnie. Zresztą ja za nią też nie przepadam...-odparłam.

-Aha. Okey.

Nastąpiła chwila ciszy, widziałam, że Leo coś analizuje w głowie.

-A sami? Z Carol jeszcze nieraz pójdę...-dodał po chwili.

Ten pomysł dużo bardziej mi się spodobał. On tak jakby... zaprosił mnie na randkę. No dobra, ma dziewczynę, ale zaprosił mnie. To się liczy!

-Jasne!-od razu się zgodziłam.

-To co? Jutro o 14:30? Bo potem korki.

-Ok. To jesteśmy umówieni-i w tej chwili weszła Carol.

-Na co jesteście umówieni?-zapytała podejrzliwie.

-No na korepetycje, oczywiście-z opresji wyratował mnie Leo.
Leo is my superhero.

-Aa...-powiedziała nieco zakłopotana-Możesz już tłumaczyć-tu zwróciła się do mnie.
Zaczęłam mówić i tak minęły korepetycje. Zeszło nam dziś trochę dłużej, bo do 21:04.
Było już ciemno, więc Leondre zaproponował, że mnie odprowadzi.
Niechętnie (na pozór) zgodziłam się. W głębi ducha jednak cieszyłam się, że zależy mu na moim bezpieczeństwie.
Jest taki kochany!
Szkoda, iż już zajęty...

Szliśmy ciemną uliczką, gdzie było pusto i nie stała ani jedna latarnia. Trochę się bałam, ponieważ nastały niebezpieczne czasy, jednak miałam przy sobie mojego ukochanego.

Nagle potknęłam się o kamień.
Złapał mnie. Trzymając mnie tak, że ledwo utrzymywałam równowagę, popatrzył mi w oczy. Fala uczuć przebiegła przeze mnie, a mój kark przeszył dreszcz. Czy tak wygląda zakochanie? Chciałam go pocałować, ale wiedziałam, że nie mogę. Wtedy mogłabym zepsuć nasze relacje.
Wciąż patrzyliśmy sobie w tęczówki. Jego były takie idealne... ciemnobrązowe. Mam do takich słabość. Jak czekolada, którą kocham. Jak Leo, którego kocham...
Nagle przyszło otrzeźwienie.
On ma dziewczynę. Nie mam szans.
Podciągnęłam się na jego rękach i stanęłam w optymalnej pozycji.
Przytuliłam go i powiedziałam:
"Do zobaczenia, Leo".
Nie wiem, co chodziło mu po głowie, co czuł. Nawet mi nie odpowiedział, wpatrywał się tylko martwym wzrokiem w moją twarz. Ja odeszłam do domu, ani razu się nie odwracając. Cholera, dlaczego musiałam zakochać się w nim?
Do tego ma dziewczynę, którą bardzo kocha. Boże, czemu mi to robisz? Co ja takiego zrobiłam? To naprawdę boli...

*Leondre*

Wtedy, gdy się wywaliła, podniosłem ją i popatrzyłem w oczy. Były takie głębokie. Takie inne... Chris od początku była lubiana. Wydawała się być szczęśliwa. Jednak, w jej oczach zobaczyłem co innego. Wewnętrzny, skrywany ból.
Zagapiłem się, zamyśliłem.
Nie wiem, co chciałem zrobić...
Jednak poczułem coś. Coś dziwnego i niepokojącego. Coś czego jeszcze nigdy nie czułem.
Co to jest?!

Just Breathe❤ L.D || 1 i 2 || (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz