ROZDZIAŁ 11

2.6K 154 46
                                    

*Leondre*

Nadszedł dzień koncertu.
Obudziłem się o 9:21 i pobiegłem do pokoju Charlsa, który był z araz obok. Postanowiłem nie bawić się w grzeczności (pukanie) i wszedłem do środka. Tak jak myślałem-spał.
Wziąłem rozbieg i skoczyłem na niego... Haha aż podskoczył do góry!

-Aaaa! Leo ty debilu, tak się ludzi nie budzi!! (Ale zrymowałam XD)

-Ojj Charls to się wstaje przede mną- zaśmiałem się- Noo bierz dupe w troki dzisiaj ważny dzień, przecież koncert! Polish Bambino oczekują, że będziemy wyglądać bosko...a nie tak jak ty teraz!

-Leo ty wyglądasz jak orangutan, na każdym koncercie, więc ja w porównaniu do ciebie nawet teraz wyglądam bosko!-powiedział i zaczął się śmiać...

-Yyyy... Ja zawsze wyglądam jak anioł, nie orangutan.

-Dobra, dobra, ja wiem swoje.

-Ja też. Bambinos też... Wstawaj leniu a nie mnie zagadujesz!

-Dobra już.-powiedział zniechęcony i zwlekł się z łóżka...prosto na podłogę.

Oczywiście musiałem go podnosić, bo znowu prawie zasnął.
Wreszcue wstał i zaczął grzebać w szafie z ubraniami.
Wtedy wyszedłem.
Udalem się do restauracji hotelowej i zamówiłem pierogi ruski. Podobno są pyszne. Tato mówił, że polacy bardzo polecają...(pozdrawiam grupe Joey Devries in Polnd, bo tam ojciec Leo szaleje XDD)
Kiedy tak czekałem na pierożki usiadł koło mnie Charls. Zamówił to co ja i po dziesięciu minutach kelnerzy przynieśli nasze potrawy.
Pierogi okazały się napawdę pysze, prawie jak naleśniki z Nutellą. Musze zapytać kiedyś o przepis, może mama mi zrobi...
Charlsowi tak posmakowały, że zamówił drugą porcję. Potem trochę podjadałem z jego talerza.

Po śniadaniu postanowiliśmy przejść się trochę po mieście.
Ubraliśmy ciemne okuzlary, szare dresy, a na głowę założyliśmy kaptury. Od takich dresów będą się trzymać z daleka...
Wzięliśmy pieniądze i poszliśmy do supermarketu. Kupiłem zapass Nutelli, jakieś batoniki, trochę cukierków i pepsi.
Poszliśmy do parku i od razu zaczęliśmy żałować, że nie wzięliśmy w trasę desek.
Przed nami widać byko ogromny skate park. Ludzie w naszyn wieku jeśdzili na rampach i świetnie się bawili.
Już miałem się odwracać, kiedy Charlie powiedział:
-Ej Leoś tam można wypożyczyć deski!

Ze ścieszoną mordą pobiegliśmy w stronę wypożyczalni.
Jakoś, nie wiem jak, ale dogadaliśmy się i wzięliśmy dwie na godzinę. Zapłaciliśmy 30 złotych.
Ze szczęściem wyszedłem na samą górę rampy i zjechałem.
Nagle usłyszałem pisk dziewcząt...o co chodzi?!-pomyślałem. I wtedy zdałem sobie sprawę, że nie mam już kaptura na głowie. Było jednak za późno, bo dziewczyny już mnie otoczyły. Zaczęły robić mi zdjęcia, przytulać się do mnie i drzeć się. Błagały o autografy i wspólne zdjęcia. Oczywiście kocham moje Bambinos, więc zgodziłem się. Jedna dziewczyna robiąc sobie ze mną zdjęcia pocałowała mnie w usta. To już była lekka przesada, ale ok...
Nagle jedna zapytała 'Where's Charlie?' Ci się będę? Się nie będę! Co one mają mnie obskakiwać, a on sprytnie chowa się w cieniu. Wskazałem na niego i dziewczyny od razu pobiegły w jego stronę. Została tylko połowa, która nie zrobiła sobie ze mną fotki. Kiedy Charls też byk już wolny założyliśny nasze kaptury, nakazaliśmy Bambinos nie rozpowiadać o nas.
Poszliśmy jeszcze na lody, ja kupiłem o smaku Nutelli, a Charls truskawkowe.
Potem udaliśmy się do hotelu, by przyogotwać się na dzisiejszy koncert.

Just Breathe❤ L.D || 1 i 2 || (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz