"Naszych imprez się nie zapomina" - Rozdział 12

10.3K 614 27
                                    

Luke's pov

Wróciłem do domu i poszedłem od razu na górę do swojego pokoju zakluczając drzwi, aby Calum, Ashton lub co gorsza Michael wpadli na pomysł, aby zawracać mi czymś dupe. Nie wiem czy wspominałem, ale tak mieszkamy razem. Wyprowadziliśmy się od rodziców, gdy mieliśmy 16 lat z San Francisco, tutaj do Californii. W pokoju jak zwykle był burdel, ale łóżko było nie naruszone. A to dlatego, że ostatnio bardzo rzadko śpię w swoim pokoju. Większość nocy spędzam w klubach lub pieprze dziewczyny, ale w innym pokoju. Nigdy nie uprawiałem seksu z dziewczyną w moim łóżku. Uważam, że to obrzydliwe, bo pieprze tylko puste laski, które nie wiadomo gdzie i co wcześniej robiły. Tak, taki styl życia mi odpowiada. W moim życiu nie ma miejsca na związek. Nie po tym co przeżyłem. Przyznaję, że słowa Michael'a zraniły mnie. Nigdy nie usłyszałem takich słów od mojego przyjaciela. Przejąłem się tym, ponieważ Michael jest dla mnie jak brat i jego słowa mają dla mnie ogromne znaczenie. Nigdy nie myślałem w ten sposób: co dalej? Zawsze żyłem chwilą, nie przejmowałem się tym, że kiedyś chciałbym żyć inaczej. Dla mnie było najważniejsze to czego chcę teraz. Czasem zastanawiałem się jakby było, gdybym miał kogoś kto mnie pokocha, ale to niemożliwe. Niemożliwe jest to, abym mógł skrzywdzić tak bardzo jakąś dziewczynę, żeby była częścią mojego popieprzonego życia. Z rozmyśleń wyrwał mnie odgłos otwieranych drzwi. Nie chciałem nikogo widzieć, nie teraz, nie w tym stanie. Nie chcę, aby ktokolwiek, a tym bardziej Michael zobaczył, że jego słowa na prawdę mnie zraniły. Nie jestem jakąś ciotą, za dużo przeżyłem w życiu, żeby użalać się nad sobą - pomyślałem. Wszedłem na balkon, który jako jedyny mam w pokoju i zapaliłem. Czując zapach nikotyny od razu się uspokoiłem i poczułem wielką ulgę. Nagle ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Na początku to ignorowałem, ale kiedy po 15 minutach nadal ktoś walił w drzwi nie wytrzymałem i zdenerwowany je otworzyłem.

-Czego? - zapytałem zirytowany widząc Calum'a.

- Możesz mi powiedzieć co ty odpierdalasz? - przyjaciel przecisnął się koło mnie i usiadł na łóżku.

- O co ci chodzi, Hood? - zapytałem.

- Michael już zdążył mi powiedzieć - odpowiedział przewracając oczami.

- No i co z tego? - zapytałem nadal nie rozumiejąc o co Hood ma pretensję.

- Dlaczego nie pozwolisz mu po prostu ułożyć sobie życia? Dlaczego nie zaakceptujesz tego, że chce się stworzyć z kimś związek? - zapytał.

- Bo nie chcę, aby do naszego życia wtargnęła jakaś obca dziewczyna. Jego życie to też nasze życie i dobrze o tym wiesz. Jeśli będzie chciał z nią zbudować prawdziwy związek będzie musiał jej o wszystkim mówić i odpowiadać na wszystkie pytania, tego chcesz Calum? A co jeśli się rozstaną? - powiedziałem zdenerwowany.

- Luke nie myśl o tym, co może się stać. Pomyśl o tym, że Michael może być znowu szczęśliwy tak jak kiedyś był z Jessie. Nigdy nie odpowiadało mu takie życie, jakie ty i Ashton prowadzicie. Mi również nie odpowiadało, dlatego zrezygnowałem z tego, i mimo że nie mam dziewczyny, to nie mam nic przeciwko temu, żeby miał ją Michael. On po prostu się przyzwyczaił, ale teraz kiedy poznał Ellie zrozumiał, że już tego nie chce, rozumiesz? - powiedział spokojnie Calum wstając.

- Wiem, może trochę mnie wtedy poniosło. To wszystko po prostu jest dla mnie dziwne. To, że kiedy się obudzę na dole może być jakaś dziewczyna, to że Michael może odsunąć się od nas i będzie musiał dzielić swój czas nie tylko z nami - powiedziałem przecierając twarz dłońmi.

- Rozumiem cię, dla mnie to też nie będzie takie proste, ale przecież oni nawet nie są razem. Michael powiedział tylko, że rezygnuje z pieprzenia dziwek i to wszystko - dodał mój przyjaciel.

- Tak masz rację - przyznałem. -  Mam ochotę się napić. Może pójdziemy dzisiaj do jakiegoś klubu? - zapytałem Calum'a czując potrzebę wyjść gdzieś z domu i wyluzować się.

- Nie dzisiaj dajmy sobie spokój, ale co ty na to, aby jutro zrobić niezłą imprezę tutaj? W końcu jutro piątek, więc przyjdzie masa ludzi, a naszych imprez się nie zapomina - stwierdził dumnie.

- Dobra myślę, że to dobry pomysł - odpowiedziałem. - Powiedz wszystkim o jutrzejszej imprezie, a ja pojadę na zakupy, bo i tak nie mam nic do lepszego do roboty - dodałem. Calum skinął głową i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego. Chwilę później wyszedłem z domu i pojechałem do najbliższego centrum, aby zrobić zakupy na jutro. Szykuje się niezły weekend - pomyślałem uśmiechając się.

My dick is dangerous./Luke HemmingsWhere stories live. Discover now