Ellie's pov
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał, a ja poczułam, że moje serce się zatrzymało.
Kiedy już miałam odpowiedzieć nagle zadzwonił telefon. - Kurwa - przeklęłam w myślach.
- To Mia - powiedziałam kiedy wyciągnęłam telefon z torebki. Chłopak skinął głową na znak, abym odebrała. Uśmiechnęłam się przepraszająco i odebrałam. - Hej Mia, co tam?
- Cześć laska, mam nadzieję, że nie przeszkadzam - odpowiedziała.
- Um.. jestem właśnie z Luke'iem..na randce - powiedziałam spoglądając na chłopka, który uśmiechnął się na te słowa.
- Jezu! Przepraszam, mam nadzieję, że nie robiliście właśnie dzieci czy coś - zaśmiała się, a ja wiem, że blondyn to słyszał, ponieważ uśmiechnął się łobuziarsko. - Chciałam tylko zaprosić cię na jutrzejszą kolację, ponieważ wybieramy się jutro z Ashton'em i pomyśleliśmy, że to dobry pomysł żebyśmy spotkali się wszyscy razem. Ostatnio coraz rzadziej się widujemy, dlatego to dobra okazja. Będzie też Zoe, Matt i Taylor.
- Naprawdę?! To super, naprawdę się cieszę, że ich w końcu zobaczę. Martwiłam się..
- Tak ja też, ale obiecali, że wszystko nam wytłumaczą. Calum i Michael też będą. Więc spotkamy się wszyscy razem ja, ty, Zoe, Ashton, Calum, Michael, Taylor, Matt i oczywiście Luke - powiedziała. - Myślę, że może być fajnie.
- Um..tak. Dobrze, gdzie i o której?
- Jutro o 19.00 w Mellois.
- Okej. Więc do zobaczenia, hej - powiedziałam, a moja przyjaciółka rozłączyła się.
- Więc Mia zaprosiła nas na...
- Tak, wiem słyszałem - przerwał mi. - Umm...chyba powinniśmy się już zbierać. Robi się już zimno - powiedział, a ja starając się ukryć swoje rozczarowanie skinęłam głową. Po kilku minutach dotarliśmy do samochodu. Między nami panowała niezręczna cisza. Powinnam być zła na moją przyjaciółkę, że przerwała nam w takim momencie. Gdyby nie ten telefon teraz najprawdopodobniej byłabym dziewczyną Luke'a, ale myślę, że może i dobrze, że tak się stało. Gdyby mu na tym zależało wrócilibyśmy do tego, a on udaję, że nic się nie stało. Może powiedział to pod wpływem chwili, może tak na prawdę tego nie chce - pomyślałam. Kiedy wsiedliśmy do samochodu blondyn od razu włączył radio. Widziałam jak spoglądał na mnie podczas drogi, ale nie miałam odwagi, aby pierwsza się odezwać. Chłopak najwyraźniej też nie miał potrzeby się odzywać, dlatego całą naszą drogę pokonaliśmy w milczeniu. Za nim się obejrzałam byliśmy już pod moim domem.
- Umm.. dziękuję ci za dzisiejszy wieczór - powiedziałam zwracając na siebie uwagę chłopaka. - Było na prawdę miło - powiedziałam, ale chłopak nie odpowiedział. Wysiadłam z samochodu i skierowałam się do drzwi. Kiedy byłam już na schodach poczułam silne ręce oplatające moje ramiona. Uśmiechnęłam się poznając Luke'a po jego perfumach. Chciałam się odwrócić, ale chłopak uniemożliwił mi to trzymając mnie blisko swojej klatki piersiowej.
- Więc..zgadzasz się? - szepnął mi do ucha wodząc nosem po mojej szyi, a ja zadrżałam kiedy poczułam jego gorący oddech na moim karku. Wiedziałam o co mnie pyta, ale postanowiłam się z nim podroczyć.
- No nie wiem czy to dobry pomysł.. - powiedziałam starając się brzmieć jak najbardziej poważnie. Poczułam jak blondyn się spina i od razu ogarnęło mnie uczucie pustki kiedy puścił mnie. Odwróciłam się powoli, a chłopak szybkim krokiem odszedł ode mnie. - Luke! Czekaj! Luke! - wołałam, ale kiedy usłyszałam pisk opon wiedziałam, że już mnie nie usłyszy. - Idiotka! - wrzasnęłam. Dlaczego po prostu nie mogłam odpowiedzieć TAK?! Przecież chcę z nim być. Dlaczego musiałam akurat teraz wpaść na tak idiotyczny pomysł?! Weszłam po schodach otwierając drzwi i od razu pobiegłam na górę do mojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko twarzą w poduszkę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Płakałam odtwarzając dzisiejszy wieczór, który był tak niesamowity. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
YOU ARE READING
My dick is dangerous./Luke Hemmings
Fiksi Penggemar- Gówno wiesz, myślisz, że jesteś jakaś wyjątkowa? Oświecę cię. Nie - podniosłem głos. - Może i wyżaliłem ci się, ale to była tylko chwila słabości. Może przez chwilę myślałem, że jesteś warta poznania, ale teraz wiem, że nie jesteś nic warta - wykr...