" Postrzeliłem cię!" - Rozdział 33

7.5K 562 86
                                    

Ellie's pov

Przed chwilą zadzwoniła do mnie mama, kilka dni wcześniej nie dawałam znaku życia więc bardzo się martwiła, ale wytłumaczyłam jej, że wyjechałam ze znajomymi na koniec miasta nad jezioro, aby trochę odpocząć. Oczywiście to było kłamstwem, ale nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Nagle usłyszałam kogoś krzyk i głośny huk. Przestraszyłam się, ale uznałam, że to jeden z pacjentów i nie ma się czym przejmować. Nagle do sali wszedł chłopak z kominiarką na twarzy i nożem w ręce. Zaczęłam krzyczeć, piszczeć i jednocześnie płakać. Podszedł do mnie śmiejąc się i siadł na mnie okrakiem. Zaczęłam prosić go o litość, o to aby mnie zostawił, że zrobię wszystko czego będzie chciał, tylko żeby mi nie zrobił krzywdy. Chłopak wtedy szybkim ruchem zdjął kominiarkę z twarzy i uśmiechnął się. Był dosyć przystojny, ale tatuaże na jego twarzy i ten obleśny uśmieszek czyniły go obrzydliwym. Wyglądał na ok. 20 lat i miał kruczoczarne włosy, nie rozumiałam co mam z nim wspólnego.

- Chcę żebyś widziała kto właśnie spowoduje twoją śmierć, chcę żebyś wiedziała kim jestem. Nie zapominaj, że to wszystko przez Hemmings'a. To przez niego właśnie twoje życie się kończy - powiedział, a ja płakałam. Nie znałam go, nie wiedziałam kto to jest, ale wyglądał przerażająco. - Zaraz z tobą skończę, ale najpierw...trochę się zabawimy - powiedział z obrzydliwym uśmieszkiem. Zaczęłam jeszcze bardziej się szarpać i krzyczeć. Wolałam już żeby mnie zabił niż żeby mnie dotykał. - Nie wierć się dziwko - krzyknął i uderzył mnie w policzek. Uspokoiłam się, wiedziałam, że to nie ma sensu. To koniec. Uśmiechnął się jak typowy dupek i zaczął ściągać ze mnie bluzkę. Nie reagowałam, byłam wykończona. Po prostu zamknęłam oczy i pozwoliłam moim łzom spływać po policzkach. - Mmm nawet się nie sprzeciwiasz. Dobra dziewczynka - szepnął mi do ucha. Gdy byłam już w staniku, zaczął ściągać moje spodnie, zaczęłam znowu krzyczeć, nie chciałam zostać zgwałcona. Wolałam zginąć. I wtedy zjawił się on. Luke wyważył drzwi i wbiegł do środka z pistoletem w ręce. 

- Puść ją chuju! To sprawa pomiędzy mną, a tobą, nie mieszaj w to dziewczyny. Jesteś aż tak słaby? Nawet jej nie dotykaj, nie waż się - warknął. To nie był dobry moment, powinnam się martwić o swoje życie i po prostu uciekać, ale..wtedy poczułam, że to właśnie ten Luke. Luke, w którym się zakochałam. Dupek i zwykły skurwiel, ale kiedy go potrzebuję zawsze jest. To nie prawda, że to on sprowadził na mnie to niebezpieczeństwo, sama tego chciałam. Nie boję się, kiedy jest ze mną.

- Ha ha nie rozśmieszaj mnie. Suka była w złym miejscu i czasie, więc za to zapłaci, a wiesz dlaczego akurat ona? Gdyby to była zwykła dziwka to nawet nie marnowałbym na nią czasu, po prostu zajął bym się tobą. Ale oboje wiemy, że nie jest zwykłą dziwką, prawda Hemmings? - powiedział chłopak uśmiechając się zwycięsko. Luke nadal patrzył na niego z wzrokiem, który mógł zamordować. - Czyli prawda - stwierdził prychając. - Luke największy debil i dziwkarz w pieprzonej Californii się zakochał, no nie wierzę! - roześmiał się. 

- Zakochał?! - krzyknęłam nie zdając sobie sprawę, że zrobiłam to na głos. Zakryłam swoje usta dłońmi i patrzyłam przerażona na Luke'a.

- Upps wydało się! Szkoda, że już za późno na takie wyznania - powiedział czarnowłosy udając, że wyciera łzę spod oka. 

- Wypuść ją i daj jej spokój, albo zginiesz, rozumiesz?! - krzyknął Luke celując bronią w chłopaka. Zadrżałam. Wiedziałam, że moje życie jest zagrożone. Mimo, że był tutaj Luke to bałam się. Bałam się, że coś pójdzie nie tak i to on zginie, a wtedy zostanę sama. Nawet tak nie myśl idiotko! - skarciłam się w myślach.

- Pierdol się - powiedział i podbiegł do mnie biorąc mnie przez ramię. Zaczęłam krzyczeć i wyrywać się. Zaczął szybko biec, a za nami Luke.

- Puść ją w tej chwili albo zginiesz rozumiesz?! - krzyczał blondyn. Luke celował bronią prosto w głowę chłopaka. Kiedy już miał strzelać zauważyłam tuż za nim umięśnionego chłopaka w kominiarce, który biegnie prosto na niego. 

- Nieeee!!! Luke! Uważaj za tobą!! - zaczęłam krzyczeć, ale chłopak nie słyszał. Nacisnął spust, a chłopak za nim wbiegł prosto na niego powodując, że blondyn nie trafił w głowę chłopaka. Trafił w moje żebro.

- O mój boże Ellie!! Nie kurwa nie nie -zaczął biec w moją stronę. Chłopak niosący mnie zorientował się co się stało i tylko zaśmiał się i puścił moje nogi powodując, że spadłam na podłogę. Czułam jak tracę siły, a moje powieki są coraz cięższe. Luke podbiegł do mnie i podniósł mnie biegnąc przed siebie.

- Co ja zrobiłem?! Co ja kurwa zrobiłem?! Postrzeliłem cię! Nie...nie to się nie dzieję na prawdę! - krzyczał.

- Luke..powiedziałam ostatnimi siłami.

- Ellie nie zasypiaj mów do mnie! - krzyczał.

- Czy to prawda, że ty..ty we mnie - zaczęłam, ale czułam, że nie dam rady.

- Tak, prawda księżniczko. Nie możesz mnie teraz zostawić, musisz walczyć! Proszę - błagał, a po jego policzku spłynęła łza. Szybko pocałował mnie w usta, a ja właśnie straciłam przytomność.

--------------------------------------------------------------------------------------------

Zapraszam do komentowania!

My dick is dangerous./Luke HemmingsWhere stories live. Discover now