Luke's pov
Dzisiaj rano dostałem nowego sms'a, który jak wiadomo był od tego skurwiela David'a:
"Twoja bezbronna dziewczynka niedługo zginie. Pamiętaj puki jest z tobą jest w jeszcze gorszym niebezpieczeństwie niż bez ciebie."
Szlak mnie trafiał kiedy miał mnie w garści. Nigdy tak nie było, nigdy nie mógł znaleźć mojego słabego punktu, coś co mógłby wykorzystać przeciwko mnie. Ale pojawiła się ona. Ellie Muss - mój słaby punkt. Bardzo martwię się o brunetkę, ale wiem, że tutaj jest bezpieczna. David ma rację. Teraz kiedy jest ze mną jest jeszcze gorzej. Od teraz będę dla niej oschły, a ona musi o tym wszystkim zapomnieć i nie może się o niczym dowiedzieć. To będzie dla mnie trudne, wiem, że ją skrzywdzę, ale robię to dla niej i jej bezpieczeństwa. Muszę ją chronić, a to, że ją teraz zostawię będzie najlepszym wyjściem. David odpuści sobie kiedy zauważy, że ona nic dla mnie nie znaczy. Oczywiście jest na odwrót, ale on nie musi o tym wiedzieć. Kiedy zrozumie, że nie była dla mnie kimś ważnym odpuści. Moje rozmyślenie przerwała pielęgniarka wychodząca z sali Ellie.
- Już się obudziła. Możesz do niej wejść, ale pamiętaj, że nadal jest bardzo słaba. Nie pamiętała nic. Nawet ciebie - powiedziała. - Ale przypomniałam jej i chyba odzyskuje pamięć - dodała i odeszła. Teraz kiedy o tym myślę lepiej by było, aby o mnie zapomniała, aby zapomniała o tym wszystkim. - Dobra muszę się wziąć w garść i po prostu tam wejść. Udawać, że mnie nie obchodzi - powiedziałem do siebie cicho. - Co ty pierdolisz, oczywiście, że mnie obchodzi - dodałem i ukryłem twarz w dłoniach. Wziąłem głęboki wdech i przyjąłem obojętny wyraz twarzy. Kiedy wszedłem do sali zamilkłem. Po prostu tam stałem i patrzyłem się wprost na brunetkę, która leżała na wielkim łóżku. Patrząc na nią od razu można było stwierdzić, że nie czuję się najlepiej. Chciałem z nią teraz być, pocieszać ją, opiekować się, ale wiedziałem, że to co robię jest dla jej dobra. Nie musi tego zrozumieć, ważne żeby była bezpieczna. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby przeze mnie mogłaby być wciągnięta w to chore gówno.
- Umm.. dziękuje, że mnie tutaj przywiozłeś. Możesz mi powiedzieć co się tak właściwie stało? - zapytała cicho, a jej głos poruszył mnie na tyle, że chciałem po prostu ją przytulić. Widziałem jaka była wyczerpana, wiedziałem, że to wszystko moja wina. Gdyby nie ja nic takiego nie miałoby miejsca.
- Ta musiałem. Nie - odpowiedziałem oschle nie patrząc dziewczynie w oczy, aby się nie złamać.
- Jak to nie? Proszę cię popatrz na mnie - powiedziała. Nie odwróciłem wzroku od pustej ściany. Wiedziałem, że kiedy spojrzę w jej oczy mój plan po prostu pójdzie się jebać.
- Po prostu nie, zapomnij o tym - warknąłem, chcąc brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
- Pamiętam cię. Wiem, że taki nie jesteś, dlaczego jesteś taki oschły? - zapytała cicho. W tej chwili było mi ciężko dalej w to brnąć. W tej chwili miałem wątpliwości czy dobrze robię. Czy może jej o wszystkim powiedzieć? Czy dalej ją okłamywać? Czy zrozumie? Albo mnie znienawidzi?
- Zawsze taki byłem, widocznie źle pamiętasz - powiedziałem patrząc się w okno dalej brnąc w to wszystko.
- Co ja ci takiego zrobiłam? - dziewczyna zapytała tak cicho jakby mówiła do siebie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, przecież ona nic nie zrobiła. To ja. To wszystko przeze mnie. Ona nie jest niczemu winna.
- Nic nie zrobiłaś - powiedziałem w końcu spoglądając na brunetkę. Wtedy ujrzałem w jej oczach łzy. Nie dam rady. Najlepszym wyjściem będzie po prostu zostawienie jej - pomyślałem. - Muszę iść, powinnaś niedługo wyjść, nara - powiedziałem w końcu. Wyszedłem i oparłem się o drzwi osuwając na podłogę. Nigdy nie byłem tak słaby jak teraz. Nic mnie nie obchodziło, nikt mnie nie obchodził. A ja teraz jak zwykła pizda siedzę pod drzwiami mojej...nawet nie wiem kim ona dla mnie jest.. i po prostu użalam się nad sobą. Przecież to ona tutaj jest poszkodowana, to ona będzie teraz przeze mnie cierpieć, a ja zamiast być silnym siedzę i gadam sam do siebie jak popierdolony. Muszę dać radę - pomyślałem. Wsunąłem karteczkę pod drzwi dziewczyny i wyszedłem ze szpitala. Na karteczce było tylko napisane: "Robię to dla ciebie. Nie zasługujesz na to wszystko." Może i nadal nie będzie wiedziała o co tak właściwie chodzi, ale chcę, żeby o tym wiedziała. Chcę, żeby wiedziała, że robię to tylko dla niej, że nie jestem tak egoistycznym dupkiem za jakiego mnie każdy uważa. A przynajmniej już nie. Tylko ona we mnie wierzyła i wierzy dalej, wiem to. Nie zasługuję na jej dobroć, ale udowodnię, że potrafię. Potrafię naprawić to wszystko co do tej pory zepsułem. Nie chcę być zepsuty - powtarzałem sobie. Nagle dostałem sms'a, wyciągnąłem telefon i orientując się, że to nie żaden z moich przyjaciół zacząłem zaciskać pięści, ponieważ domyślałem się od kogo on może być.
" Widzę, że jednak doszedłeś do wniosku, że lepiej zostawić swoją księżniczkę. Już za późno, Hemmings. Nas nie oszukasz. Zrobiłeś błąd, że właśnie cię przy niej nie ma. Nie martw się odpowiednio się nią zajmę."
I wtedy zacząłem panikować jak nigdy dotąd. Wielka gula pojawiła się w moim gardle, a moje nogi zaczęły drętwieć. Nagle uświadomiłem sobie, że stoję na parkingu tak przez dłuższą chwilę i bez celu patrzę w treść wiadomości. Ogarnij się Hemmings! - pomyślałem. Podbiegłem do samochodu, wyciągnąłem ze schowka pistolet, sprawdziłem czy jest naładowany i najszybciej jak mogłem wbiegłem do szpitala. Schodami pobiegłem na drugie piętro gdzie leżała Ellie i skierowałem się do jej sali. Otworzyłem z hukiem i szybko bijącym sercem drzwi, a to co tam ujrzałem spowodowało, że stałem jak sparaliżowany.
----------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za ponad 2k wyświetleń, głosy i obserwowanie mnie. Tak jak już mówiłam wcześniej komentarze znaczą dla mnie najwięcej, ponieważ chcę poznać waszą opinię, dlatego proszę o chociaż jedno słowo. Dziękuje jeszcze raz, do jutra!:*
![](https://img.wattpad.com/cover/71672880-288-k477556.jpg)
YOU ARE READING
My dick is dangerous./Luke Hemmings
Fanfiction- Gówno wiesz, myślisz, że jesteś jakaś wyjątkowa? Oświecę cię. Nie - podniosłem głos. - Może i wyżaliłem ci się, ale to była tylko chwila słabości. Może przez chwilę myślałem, że jesteś warta poznania, ale teraz wiem, że nie jesteś nic warta - wykr...