" Nikt nie może się z tobą równać" - Rozdział 56

9.5K 651 67
                                    

Luke's pov

- Dobra dupki, więc Ellie zostanie tutaj na jakiś czas - powiedziałem trzymając walizki mojej dziewczyny - Oczywiście będzie spała w moim pokoju i jak możecie się domyślić za każdym razem kiedy będziecie chcieli wejść macie poczekać aż wam na to pozwolę - dokończyłem. 

- Kolejna? Wystarczy, że Mia przebywa tutaj cały cholerny czas - odezwał się Michael.

- Masz coś do mojej dziewczyny, Clifford? - warknął Ashton. Michael nie odpowiedział i zabierając ostatnie piwo wyszedł z domu. - Co się z nim stało? - zapytał wzdychając.

- Nie obchodzi mnie to, nie jesteśmy już braćmi - odpowiedziałem z gulą w gardle. Trudno było mi mówić o Michael'u, a zwłaszcza o naszych relacjach. Od zawsze wszyscy razem byliśmy nierozłączni, ale coś się zmieniło. Michael się zmienił. Nie uważam, że to przez Ellie. Owszem trochę namieszała w moim życiu, ale widocznie tak musiało być. Michael jest dla mnie obcy. Myliłem się myśląc, że go znam.

- Coś się stało, że będzie z nami mieszkać? - zapytał Calum marszcząc brwi.

- Po prostu uznaliśmy, że tak będzie łatwiej. Jej mamy nigdy nie ma w domu, a ja i tak całe dnie przesiaduję u niej - odpowiedziałem wzruszając ramionami.

- Taa, ale jest mały problem - wtrącił Ashton. Zmarszczyłem brwi domyślając się, że to co usłyszę na pewno mnie nie zadowoli. - Miałem wam powiedzieć już kilka dni temu, ale nie było jakoś okazji i... - przerwał mu dzwonek do drzwi. Nikt z nas nawet nie zdążył zobaczyć kto się do nas dobija, ponieważ po chwili drzwi otworzyły się z hukiem, a do środka wszedł ktoś kogo nie spodziewałem się zobaczyć. - Harry - westchnął mój przyjaciel i podszedł do swojego przyrodniego brata, aby się z nim przywitać.

- Siemanko! Woow niezła chata, braciszku - powiedział Harry.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałem niezbyt zadowolony z jego wizyty.

- Ash wam nic nie mówił? - zapytał szczerząc się jak niedorozwinięty. - Trochę z wami pomieszkam! Zajebiście, co? - krzyknął wskakując na kanapę.

- Że co, kurwa?! - wybuchnąłem. 

- Stary, na prawdę musiałem mu pomóc. Nie ma pieniędzy więc zaproponowałem, że może u nas zostać na jakiś czas - tłumaczył się. Szczerze nie lubiłem Harry'ego. Jest irytujący i dziecinny. Zawsze wszystko musi wiedzieć, a co najgorsze najbardziej zawsze interesowałem go ja i moje sprawy. Uważał, że to ja jestem "tym najniebezpieczniejszym" i najbardziej interesującym z naszej paczki. Ashton tak jak my wszyscy nie ma kontaktu ze swoją rodziną, a wyjątkiem jest jego młodszy, przyrodni brat. Właśnie z tego powodu jakoś go znosiłem, mimo że był wkurzający to dużo znaczył dla mojego przyjaciela. Harry był taki jak ja jeszcze nie dawno temu. Dla niego wszystko co się rusza traktuję jako cel do zaliczenia. Miał o tyle dobrze, że laski kleiły się do niego jak do mało kogo. Nie wiem co on takiego miał w sobie, ale nigdy żadna mu nie odmówiła. Kiedyś zrobiliśmy nawet zawody kto zaliczy więcej lasek w jedną noc, co teraz uważam za obrzydliwe i dziecinne, ale wtedy uznaliśmy to za dobrą zabawę. Oczywiście ja zwyciężyłem, ale muszę przyznać, że nieźle mu poszło. Jedyne co mnie martwiło w jego wizycie to to, że będzie tu mieszkał akurat wtedy kiedy Ellie ma tutaj przebywać. Najchętniej nie pozwoliłbym jej na to, ale sam zaproponowałem jej, aby na jakiś czas przeniosła się do mnie, a teraz nie mógłbym tego odwołać. 

- Dobra, ja jadę po Ellie. A tobie przypominam, że nie masz wstępu do mojego pokoju - wskazałem na Harry'ego. Ten tylko skinął głową i poszedł na górę zapewne się rozpakować. Wyszedłem z domu i pojechałem w stronę domu brunetki. 

- Hej, wyglądasz pięknie - przywitałem się z dziewczyną całując ją mocno.

- Cześć, dziękuję - zarumieniła się. Uwielbiałem ją. Sprawiała wrażenie takiej delikatnej, niewinnej i grzecznej, a gdy jesteśmy sami i pożądanie zawładnie jej ciałem jest taka seksowna, bezpośrednia i niegrzeczna. Tylko ja mogłem znać ją z tej strony i to sprawiało, że byłem największym szczęściarzem na ziemi. - Jesteś pewien, że to dobry pomysł? - zapytała zapinając pasy mając zapewne na myśli przeniesienie się do mnie.

My dick is dangerous./Luke HemmingsWhere stories live. Discover now